iRobot i Roborock to dwie najpopularniejsze marki, które jak słyszę wśród znajomych, są najczęściej rozważane przy zakupie robota odkurzającego.

Nie bierze się to znikąd, obie firmy wkładają do swoich produktów innowacyjne technologie umożliwiające odkurzaczom solidne czyszczenie naszych podłóg. Jednak jeżeli nawet zawęzisz swoje poszukiwania do tych dwóch marek, to okaże się, że nadal mamy ogrom opcji do wyboru. Przejrzyjmy się bliżej, jakie są różnice i jakie podobieństwa.

Dostępne modele

Modele iRobot Roomba możemy podzielić na trzy typy: roboty odkurzające, roboty mopujące oraz roboty 2 w 1, czyli odkurzająco-mopujące. Łącznie jest to 11 różnych konstrukcji, w tym jedena pełniąca wyłącznie funkcję mopa. Pełną listę znajdziecie na stronie producenta. Naszym portalu możecie przeczytać o Roomba 880 oraz zapoznać się z podsumowaniem czteroletniego użytkowania Roomba i7.

Portfolio Roborock obejmuje aż 14 robotów sprzątających. Dzielą się one na odkurzające oraz odkurzająco – mopujące. Pełną listę znajdziecie na stronie producenta. Tak więc mamy większy wybór umożliwiający dostosowanie urządzenia do naszych precyzyjnych potrzeb w tym funkcji i metrażu.

Mimo że część osób nie lubi spędzać dużo czasu nad dokonywaniem wyborów zakupowych, to dostosowanie właściwego dla siebie robota odkurzającego jest kluczowe. Nie możemy przecież dobrać robota, który nie będzie dopasowany do naszego mieszkania. Dlatego w kontekście zasobności oferty wygrywa Roborock.

Konstrukcja

Jeżeli postawimy obok siebie roboty zarówno od iRobot (Roomba) jak i Roborock, to w wyglądzie znajdziemy wiele podobieństw. Ich kształty są praktycznie identyczne, co nie powinno to nikogo dziwić, gdyż mają one na celu optymalizację pracy. Wszystkie roboty wyposażone są w gumowane szczotki i automatyczną regulację wysokości w zależności od sprzątanych powierzchni. Posiadają też filtry powietrza czy stacje dokujące wybierające brud.

Roborock ma jednak w swojej ofercie więcej odkurzaczy z funkcją mopowania. iRobot natomiast może pochwalić się szerszą paletą modeli ze szczotkami bocznymi i spłaszczonym przodem, pomagających skuteczniej czyścić narożniki pomieszczeń. Pierwszy z producentów zdaje się również przykładać większą wagę do wysokości swoich robotów, a to parametr, którym wiele osób kieruje się podczas zakupu.

Jeżeli miałabym wybierać, to z minimalną przewagą wygrywa tutaj iRobot Roomba. Po jego stronie stoi większe doświadczenie i bardziej przemyślane rozwiązania.

Fot. Pixel-Shot

Czas pracy na baterii

Większość robotów firmy Roborock może wykonywać pracę przez maksymalnie 3 godziny. Są jednak dwa modele z serii E, które biją rekord, oferując 3 godziny i 20 minut czasu pracy. Mowa o robotach przeznaczonych do sprzątania powierzchni do 200 m2, łączących zarówno funkcję odkurzacza jak i mopa. Różnią się one między sobą jedynie mocą ssącą.

Roomba natomiast przewiduje dla większości swoich robotów czas pracy na poziomie 1:15. Najdłuższym czasem odkurzania może pochwalić się model J9+ i są to 2 godziny i 20 minut.

W tej kwestii nie ma wątpliwości, że roboty od Roborock pracują znacznie dłużej. Gry porównujemy nieco ponad godzinę z trzema godzinami, to przy większych metrażach odczujemy różnicę w komforcie pracy za jednym zamachem. Oczywiście czas nie zawsze oznacza skuteczność, ale o tym opowiem za chwilę.

Moc ssąca

Weźmy na tapet moc ssącą, czyli siłę, z jaką roboty zasysają nieczystości z podłogi. Niestety napotka nas zaskoczenie bowiem iRobot nie podaje na stronie mocy ssącej swoich robotów z serii Roomba. Dostajemy enigmatyczne porównanie do serii 600, jednak jaką ona miała moc? Niestety próżno szukać. Jak dowiedzieliśmy się od przedstawicieli producenta, te dane po prostu nie są dostępne. Dlaczego iRobot nie podaje tego tego parametru? Niestety pozostanie to w sferze domysłów.

Tymczasem Roborock chwali się wprost danymi i trzeba przyznać, że ma czym. Dwa modele z serii S8 oferują moc ssącą na poziomie 6 000 Pa. Schodząc w dół mamy kolejne progi 5 500, 5 100, 4 200 oraz na koniec 2 500 i 2 000 Pa w podstawowych modelach.

Tutaj iRobot nie dał nam nawet zestawić się z konkurencją, przegrywając walkowerem. Tak więc Roborock wygrywa.

Funkcje: skanowanie, mapowanie i rozpoznawanie

Walka jest wyrównana. Zawansowane roboty od iRobota mapują pomieszczenia poprzez szereg czujników i kamerę, a następnie opracowują w technologii Imprint nasze wirtualne mieszkanie. Trafia ono w takiej formie do aplikacji, gdzie możemy zdefiniować obszary bez potrzeby sprzątania, wstawić wirtualne ściany czy ustawić indywidualne harmonogramy dla każdego pomieszczenia. Sensory są również w stanie oszacować stopień zabrudzenia pomieszczeń, a aby w razie potrzeby robot podwójnie posprzątał daną przestrzeń. Wszystkie informacje mamy dodatkowo zapisane w aplikacji, dzięki czemu możemy lepiej poznać cykl sprzątania. Wyższe modele są również w stanie rozpoznać pozostawione na podłodze przedmioty. Chyba wszyscy słyszeli historie o robocie rozsmarowującym nieczystości zostawione przez pupila czy butelce wina rozlanej na dywan. Dla mnie istotne jest natomiast, że robot nie pochłonie już moich zagubionych skarpetek.

Odkurzacze od Roborock wykorzystują natomiast technologię LiDAR, czyli coś na kształt laserowego radaru. Dla niektórych może być to bardziej komfortowe niż jeżdżąca po mieszkaniu kamera na kółkach. Skutek mapowania jest jednak taki sam. Dostajemy w aplikacji mapę naszego wirtualnego mieszkania z podziałem na konkretne pomieszczenia. Możemy ustalić powierzchnię bez potrzeby czyszczenia, indywidualny harmonogram i oczywiście wirtualne ściany. Dzięki technologii Reactive 3D, roboty od Roborock są w stanie rozpoznać zalegające na podłodze przedmioty i w razie potrzeby je ominąć bez taranowania.

Obaj producenci przewidzieli możliwość startowania robotami za pośrednictwa asystentów głosowych takich jak Google Home czy Alexa od Amazon. Podobnie stoi też sprawa ze stacjami dokującymi i czyszczącymi. Obie marki mają w portfolio zarówno urządzenia ze stacjami jak i samodzielne odkurzacze.

Pomimo wykorzystania innych technologii, obaj producenci dotarli to tych samych wyników. Miejmy więc remis.

Mopowanie

Mimo że od pojawienia się pierwszych odkurzaczy z funkcją mopowania minęło wiele czasu, to technologia mycia podłogi nie rozwinęła się za bardzo. Roboty obydwu marek działają bardzo podobnie, a wyróżniki i kluczowe atuty pojawiają się dopiero w wyższych modelach.

„Ścierka” mopująca znajduje się na spodzie robota. W wyższych modelach robotów Roomba i Roborock jest ona umieszczona na siłowniku, podnoszącym i opuszczającym ją zależnie od podłoża. Dzięki temu robot nie zamoczy dywanu przejeżdżając przez całe mieszkanie.

Jednak w mojej opinii funkcja mopowania w robotach odkurzających nie jest higienicznym rozwiązaniem. Nie znajdziemy tutaj ani wysokiej temperatury, ani lamp, które zabijałyby bakterie. Dlatego jeżeli robot ma mopować łazienkę, może okazać się, że roznosi bakterie po całym mieszkaniu. Czekam więc na moment, w którym producenci zaoferują doskonalsze rozwiazania.

Oczywiście częściowo ten problem rozwiązuje technologia czyszczenia mopa w stacji dokującej, w której znajduje się pojemnik z czystą wodą. Takie stacje mają osobne pojemniki na wodę brudną i czystą, a rozwiązania tego typu znajdziemy u obydwu producentów.

Podsumowując, tutaj również mamy remis. Jednak jeżeli naprawdę chcemy wyczyścić i umyć podłogę, to warto z tej funkcji zrezygnować i sięgnąć np. po mopa parowego, który z mojego doświadczenia działa cuda.

Cena

Najtańszy robot

W obu przypadkach będzie to jednocześnie najtańszy robot z funkcją mopowania.

Najtańszy robot od iRobot to Roomba Combo wyceniany na 999,00 złotych.

  • Czar pracy: 1:50
  • Pojemnik: 0,45 l
  • Wysokość: 8,2 cm

Natomiast od Roborock będzie to Q7 Max w cenie 1 438,00 złotych.

  • Czar pracy: 3:00
  • Pojemnik: 0,47 l
  • Wysokość: 9,6 cm

Najtańszy robot ze stacją dokującą

Najtańszy robot ze stacją od iRobot to Roomba i3+ wyceniany na 1 849,00 złotych.

  • Czar pracy: 1:15
  • Pojemnik: 0,40 l
  • Wysokość: 9,5 cm

Natomiast od Roborock będzie to model Q7 Max+ w cenie 1 934,00 złotych.

  • Czar pracy: 3:00
  • Pojemnik: 0,47 l
  • Wysokość: 9,6 cm

Najdroższy robot sprzątający

Najwyższym i zarazem najdroższym modelem od iRobot będzie Roomba Combo j9+ wyceniany na 6 499 złotych.

  • Czar pracy: 1:30
  • Pojemnik: 0,40 l
  • Wysokość: 8,5 cm

Dopłacamy tutaj również za design stacji dokującej, która faktycznie robi efekt WOW i pozwala zamienić całość w przyjemne dla oka wykończenie. Jest ona z góry wykończona drewnem, a antracytowa obudowa posiada pionowe żłobienia 3D. Mamy tutaj również wszystkie technologie wspomniane wyżej między innymi: podnoszenie mopa, rozpoznawanie przedmiotów czy blokadę dla dzieci i zwierząt. Stacja posiada pojemniki na: nieczystości, czystą i brudną wodę.

Najwyższym i najdroższym modelem od Roborock jest S8 Pro Ultra za 6 389 złotych.

  • Czar pracy: 3:00
  • Pojemnik: 0,35 l
  • Wysokość: 9,6 cm

Tutaj również stacja dokująca wybiera brud z odkurzacza oraz dba o czystość mopa. Mamy też do czynienia z odkurzaczem do bardzo dużych powierzchni. Producent deklaruje bowiem, możliwość sprzątniecie podłogi w nawet 300-metrowym mieszkaniu. Moc ssąca sięga natomiast wspomnianych wyżej 6 tysięcy paskali. Oczywiście mamy też wszystkie topowe rozwiązania takie jak podnoszenie mopa, czy rozpoznawanie przedmiotów na podłodze.

Podsumowując, trudno wydać werdykt, który producent w kategorii cena/jakość wysuwa się na prowadzenie. Produkty iRobot okazują się zazwyczaj nieco tańsze, ale słabiej wyposażone. Roborock jest natomiast nieco droższy, ale przy lepszych parametrach.

Wniosek? Która marka jest lepsza?

Przez wiele lat iRobot był pionierem i najlepszym wyborem przy zakupie robota sprzątającego. Jednak dysproporcja powoli zanika i wielu producentów obmyśliło swoje własne, równie dobrze działające konstrukcje. Gdybym miała kierować się sercem to Roomba jest dla mnie synonimem jakości i niezawodności. Jednak Roborock wcisną całą na przód i nie wiem, czy nie przegonił dotychczasowego lidera.

Wiele aspektów wybieramy jednak indywidualnie i nie można jednoznacznie stwierdzić, że któraś z tych marek jest lepsza od drugiej. Jeżeli będziecie porównywać do siebie roboty obydwu marek o tych samych parametrach, to powinien wygrać po prostu tańszy. Natomiast to czy będziecie się kierować wysokością, czasem sprzątania czy może wielkością pojemnika na nieczystości – wiecie już tylko wy.

Na początku istnienia serwisu, moim zadaniem było wyszukiwanie tematów i zbieraniem ich na wewnętrznym forum, skąd przechwytywali je redaktorzy. Aktualnie, bogatsza o wiele doświadczeń wyszukuje kierunki publikacji i analizuje wyniki naszych treści. Wszystkie te dane zbieram w tabelki, aby wszyscy mogli wysuwać swoje własne wnioski. Kierunki tematyczne, jakie przygarnęłam to: duże AGD kuchenne, saturatory i frytkownice. Dużą satysfakcję daje mi wyliczanie kosztów, jakie ponosimy przy ich eksploatacji. Czy wiesz, ile kosztuje jedno zmywanie w trybie Eco? Jeżeli masz zmywarkę w klasie minimum C, to zapewne wydajesz około 40 groszy plus za tabletkę. Czytasz każdą instrukcję obsługi? Ja czytam je skrzętnie, dzięki czemu mogę Ci doradzić zakup najlepszej płyty indukcyjnej. Przykładowo - moją ulubioną funkcją jest możliwość połączenia pól grzewczych, aby móc podgrzać dwupalnikową patelnię. Chociaż doceniam również funkcje smart, pozwalające z poziomu aplikacji dostosować temperaturę do poszczególnych etapów gotowania. Dodatkowo w ramach swoich zainteresowań opisuję innowacyjne nowinki od małych producentów. Mam nadzieję zainteresować was nimi na tyle, abyście kiedyś wsparli ich zapał. Think-About założyłam w czasie studiów z Piotrem Opulskim i szybko dołączyło do nas sporo znajomych ze studiów, którym podoba się nasz pomysł. Przygoda ta trwa do dziś, chociaż nasz pierwotny pomysł na tematykę dorósł wraz z nami. Początkowo portal skupiał się innowacyjnych urządzeniach oraz takich, które dostawały nagrody w międzynarodowych i polskich konkursach wzorniczych. Po studiach, gdy zaczęłam swoją karierą architekta, czas na ten projekt zredukował się do minimum. Zdobywanie i poszerzenie wiedzy w różnych dziedzinach otworzyło przede mną nowe horyzonty. Patrząc na sprzęt, wiem, gdzie optymalnie powinien zostać ustawiony. Znam też więcej aspektów czysto technicznych. Potrafię określić przełożenie poboru prądu na domową sieć energetyczną, klimatyzacji na sposób cyrkulacji i wymiany powietrza w poszczególnych pomieszczeniach, czy ocenić względem wzrostu użytkownika. Poza pracą przy redakcji i prowadzeniu pracowni architektonicznej, większość czasu wypełnia mi marzenie i planowanie. Mam nadzieje, że wystarczy mi życia, aby zrealizować wszelkie plan. Posiadam tysiące zainteresowań - od hodowania meduz czy węży, przez gotowanie i kosmologię, aż do majsterkowania, nowych technologii, kryptowalut i odnawialnych źródeł energii. Często zainteresowania chwytam kątem oka, aby przeżywać je kolejne dni i tygodnie. Każde z dostrzeżonych zagadnień staram się zgłębić, choć troszeczkę, bo naprawdę praktycznie wszystko, co nas otacza, jest niesamowite.