Majówka nadchodzi, a sezon wiosenny trwa w najlepsze. Wśród haseł, które dominują w wyszukiwarkach znajduje się m.in. rower elektryczny OLX, jednak jaka jest cena ewentualnej oszczędności? Jak znaleźć rzetelne oferty, a których unikać? Po dłuższym researchu mogę podzielić się już kilkoma wnioskami.

Niegdyś rower był czymś, co posiadał niemal każdy z nas. Nauka jazdy na dwóch kółkach rozpoczynała przygodę z podróżami pod czujnym okiem rodziców, aby rozwinąć skrzydła i doczekać się wymarzonego jednośladu na komunię. Dojazdy do szkoły, popołudniowe wycieczki i zdarte kolana – innymi słowy, rutyna będąca częścią naszego dzieciństwa. Na młodzieńczych latach przygoda się nie kończy, choć ówczesne jednoślady takie jak Wigra czy Reksio są zastępowane modelami z silnikiem. Niestety ta przyjemność słono kosztuje, a więc przedmiotem zainteresowania staje się używany rower elektryczny. Pytanie, czy w serwisach takich jak m.in. OLX warto go kupić? Wzięłam pod lupę elektryki z drugiej ręki, a raczej cały zasób ofert, abyś nie dał się naciąć.

Rower elektryczny OLX. Niemiec płakał jak sprzedawał, ale na części

Nie zastanawiałam się długo i ruszyłam w wir poszukiwań. Jako że baza ogłoszeń serwisu jest doprawdy spora, z automatu zaznaczyłam kilka ustawień filtrowania (w tym m.in. stan jako używany i kategorię produktów). Ku mojemu zdziwieniu, najtańsze rowery elektryczne są wystawione już za kilkaset złotych. Niestety tak jak zakładałam, czekało mnie przewertowanie kilkunastu stron, aby natrafić na ofertę, która rzeczywiście przedstawia sprawny i kompletny jednoślad. To trochę śmiech przez łzy, ponieważ z jednej strony ziewałam ze znudzenia, a z drugiej – pewne opisy przyprawiały o żenadę przeplataną z dawką humoru.

Nigdy nie pomyślałabym, że jakikolwiek posiadacz roweru może zgubić baterię (w niewiadomych okolicznościach) lub ekran (co uniemożliwia podanie stanu licznika). Absurdów jest więcej, albowiem natknęłam się na opisy takie jak m.in.

Rower sprawny, świetnie się spisuje podczas długich wypraw. Jak pedałuje to jedzie, ale bateria nie działa.

użytkownik OLX

Brzmi jak żart, ale to prawdziwy cytat i nieodosobniony przypadek. Zaryzykuje stwierdzając, że większość ofert do kwoty 1300 zł to rowery mylnie oznaczane jako elektryki, uszkodzone, bez baterii, kradzione. Wiele z nich czasy swojej świetności ma za sobą, jednak o tym dowiadujemy się między wierszami. Oczywiście można byłoby mi zarzucić zbyt duży pesymizm, jednak to czysty pragmatyzm. Użytkownicy skuszeni niską ceną decydują się na zakup elektryka, jednak wspomniany uszkodzony sterownik lub bateria niesie za sobą ogromne koszta. Pytanie zatem, czy warto inwestować 1200 zł, aby finalnie dopłacić co najmniej kilkaset złotych za baterię i to dla starego, średniej klasy jednośladu? Patrząc na najtańsze, nowe rowery elektryczne… wątpię. Jednym z przykładów jest chociażby Bottari E100, czy promocyjne modele w Biedronce.

Wniosków o złodziejstwie nie wysunęłam z kapelusza. Opisy, które wywołały we mnie wątpliwości brzmią na przykład tak, jak poniżej…

Nie znam się na tym i nie sprawdzałem stanu ale można wykorzystać na części. Sprzedaję bez akumulatora, odpowiadam tylko na OLX.

użytkownik OLX

Oczywiście nie każdy musi znać się na sprzęcie, jednak osobiście brzmi to dla mnie wysoce podejrzanie. Zwłaszcza, że nierzadko to jedyne, czego możemy dowiedzieć się o rowerze od sprzedawcy.

Pamiętaj, koszt wymiany części lub akumulatora może stanowić spory wydatek. Decydując się na zakup takiego roweru elektrycznego, miej na uwadze poniesienie dodatkowych kosztów. Jeśli oferta wydaje Ci się przedstawiać rower kradziony, weź pod uwagę ewentualne nieprzyjemności.

Rower elektryczny OLX, czy jest tu coś wartościowego?

Ponarzekałam, ostrzegłam, a więc pora na nutkę optymizmu. Po przebrnięciu przez wspomniane kilkanaście stron w serwisie, udało mi się dotrwać do znalezienia sprawnych rowerów elektrycznych. Nadmienię jednak, że nie biorę pod uwagę tych, które są przerobione na elektryka lub sprzedawane bez podstawowych części. Najtańsze z nich kosztują już 1300-1500 zł (oferty te zazwyczaj pochodzą z małych miast, myślę że to dość istotne, gdy weźmiemy pod uwagę ewentualny transport lub brak opcji dostawy). Im dalej w las, tym więcej rowerów na których można zawiesić oko, bez widocznej rdzy. Aby jednak nie było zbyt kolorowo, wspomnę o kilku wskazówkach, które nasunęły mi się po researchu.

  • Niska cena może wiązać się z dużym przebiegiem roweru, a konsekwencją kilkuletniego użytkowania jest utrata wydajności baterii. Uczciwi sprzedawcy niejednokrotnie sami informują o konieczności regeneracji/wymiany.
  • Prawda obroni się sama, a więc test przed zakupem nie powinien stanowić problemu. Tak, jak i kontakt telefoniczny oraz informacja o udzieleniu wszelkich szczegółów. Nie dajmy się nabrać na opisy, które sugerują, że właściciel nie zna się na rowerach, więc nie potrafi określić jego stanu.
  • Niezależnie od ceny, nalegajmy na rozmowę, dopytujmy i w miarę możliwości – korzystajmy z odbioru osobistego. Wówczas unikniemy nie tylko internetowych naciągaczy sprzedających rowery widmo, ale także rozczarowanie wynikające z zakupu.
  • W miarę możliwości, wybierajmy rowery elektryczne posiadające gwarancję lub pochodzące od znanych producentów. W przypadku ewentualnych uszkodzeń, wymiana części będzie znacznie łatwiejsza.

Zasada ograniczonego zaufania ratuje życie, ale i pieniądze. Bohaterowie dzisiejszej publikacji nie są z samej zasady tanią przyjemnością, nawet gdy zdecydujemy się na używane jednoślady. Chęć oszczędności może finalnie skończyć się gorzkim rozgoryczeniem.

Źródło: Adobe Stock/Wayhome Studio

Rower elektryczny OLX – zaryzykuję?

Przyznam, że osobiście stronię od kupowania używanych rzeczy, jeśli tylko to możliwe. Wielu zapewne uzna, że przecież rowery kupowano z drugiej ręki od dekad, tak więc w czym problem? Po pierwsze w wiedzy, której brak może wyprowadzić nas na manowce. Umówmy się – ile zainteresowanych zna się na elektryce, którą znajdziemy w rowerach? Oczywiście wielu rzeczy można się nauczyć i właśnie to rekomenduję przed zakupem. Drugim czynnikiem jest ilość ewentualnych wad, które mogą być z pozoru mniej widoczne, niż w przypadku tradycyjnego roweru. Myślę, że uzyskanie odpowiednich informacji od sprzedającego, uprzednie doinformowanie się i jazda testowa może być tu pewnym rozwiązaniem.

Niemniej, nadal nie pokusiłabym się o zakup używanego roweru elektrycznego. Wolałabym raczej zaczekać, dołożyć kilka groszy lub zdecydować się na tańszy jednoślad, ale nowy. Jeśli budżet by mi na to nie pozwalał, zostałabym przy dwóch kółkach bez wspomagania. Czy oznacza to, ze wykluczam opcję natrafienia na dobrą ofertę i to w znacznie niższej cenie, niż sklepowa? Nic bardziej mylnego. Rekomenduję jednak, aby śledzić również promocje i szukać budżetowych rozwiązań. Sprawdzajmy, weryfikujmy i co najważniejsze – korzystajmy z uroków pięknej pogody na świeżym powietrzu.

Rower elektryczny OLX, a może chińczyk? Temat poruszyłam w publikacji: Chińskie rowery elektryczne to nie zawsze tani badziew! Wybrałam modele, które mogą Cię przekonać

Moja obecność w redakcji Think-About oraz 3D-Info wiąże się z wieloma aktywnościami w zakresie działań komercyjnych. Na co dzień uczestniczę w procesach sprzedażowych, bliscy są mi również nasi partnerzy. Marketing jest moją pasją od wielu lat, co bezpośrednio wiąże się również z pozyskaniem wyższego wykształcenia w tymże kierunku. Realizacja tak obszernych działań pozwala niemal codziennie szukać nowych wyzwań. Z przyjemnością pobudzam do pracy szare komórki, gdy pora na dozę kreatywności oraz wykazanie się znajomością realnych oczekiwań marek, które zamierzają współtworzyć specjalne projekty u boku redakcji. Znalezienie wspólnego celu oraz wypracowanie dedykowanych rozwiązań bywa niezwykle satysfakcjonujące. Rola Sales Managera nie jest więc skupiona tylko na zagadnieniach z zakresu e-commerce ale również kontaktach z ludźmi. Otwarcie na potrzeby drugiej strony jest kluczowe, aby realizacja była zarówno atrakcyjna, jak i wartościowa. Wspólnie z redaktorami redakcji mogę poszerzać swoją wiedzę również w zakresie technologii, nowoczesnych rozwiązań, a nawet AGD.   Moja przygoda w T-A oraz 3D-Info trwa stosunkowo krótko, jednak sama podróż w to miejsce rozpoczęła się blisko 8 lat temu. Wówczas pasją stała się komunikacja, social media, reklama oraz e-commerce. Dotychczas zajmowałam się komercjalizacją treści, prowadzeniem kampanii z wykorzystaniem mediów społecznościowych, fotografią, a także m.in. drobnymi działaniami z zakresu Google Ads i cross-marketingu. Dzięki zdobywaniu doświadczenia w wielu sektorach, jest mi łatwiej zrozumieć potrzeby partnerów.   Na co dzień w dalszym ciągu rozwijam swoje kompetencje w wyżej wymienionych kategoriach, choć największą frajdę przynosi mi fotografia oraz grafika. Niezwykle bliska jest mi również muzyka, co niejako wiąże się z moim artystycznym usposobieniem. Nie jest mi obca troska o dobrostan zwierząt, walka o ich prawa i należyte traktowanie. Dążę do wyznaczonych sobie celów i nie cofam się, gdy na horyzoncie pojawiają się niedogodności losu.