Powiedzmy sobie szczerze – pierwotne założenia Think-About nie obejmowały zagadnień wzornictwa artystycznego. Podobnie jak robotyki, literatury czy cukiernictwa i prawdopodobnie właśnie dlatego z tak dużą satysfakcją podsuwamy wam tego typu tematy.

Łódź jest miastem studentów, szalonych rozwiązań w ruchu ulicznym i niezwykłej ilości pustostanów. Gdzieś po środku tego bałaganu znajduje się Piotrkowska – najdłuższa ulica handlowa w europie, która najwidoczniej przeżywa swój renesans. Trochę za sprawą niedawno zakończonych remontów, trochę za sprawą konkursu „Lokale dla kreatywnych”. Właściciele odwiedzonej przez nas galerio-kawiarni, są zwycięzcami jednego z takich przetargów.

Pomieszczenia ukryte są na podwórkach za bramami wychodzącymi na Piotrkowską. Większość odwiedzających trafia tam z czystej ciekawości, raczej nieliczni spodziewają się znaleźć kawiarnię. Uwaga – zgodnie z naszym doświadczeniem, pomylenie bramy grozi spotkaniem ze starszym panem wystrojonym w odświętny dres bezszelestny i wyposażonym w zapasowy śrubokręt bojowy.

Kiedy już znajdziemy odpowiednie podwórko, wszelkie wątpliwości zostają szybko rozwiązane. Zgodnie z zapowiedzią, natykamy się na „szczyptę industrialnego złomu przetworzonego na przedmioty użytkowe” czyli letni ogródek Surindustrialle.

Metalowy pająk w oknie, oraz  przerażająca maszyna do robienia… baniek, są naprawdę intrygującym wstępem. Kiedy przekraczamy próg kawiarni, właśnie jeden z zaprzyjaźnionych metaloplastyków prezentuje właścicielom swoje nowe dzieło – coś na kształt metalowej rękawicy, jakby stworzonej do eleganckiego wyrażania nieprzyzwoitych gestów.

Również wewnątrz atmosfera jest nieco przerażająca, lecz przytulna. Zgodnie z zapewnianiami Andrzeja – właściciela kawiarni, duży w tym udział rozbudowanego systemu oświetlenia, który przy odpowiedniej wiedzy, pozwala dowolnie kontrolować panujący nastrój.

Stolików jest dosłownie kilka, podobnie jak krzeseł. Jednakże każdy mebel, jest właściwie odmiennym dziełem sztuki. Nawet toaleta nieco onieśmiela zwiedzających, z jednej strony starannym wykonaniem, z drugiej urokliwym, acz przerażającym wyglądem. Na pytanie czy wszystko w lokalu jest rękodziełem, właściciele z delikatnym rozbawieniem przyznają, że większość naczyń, oraz część praktycznych mebli za barem pochodzą z marketu IKEA.

Andrzej twierdzi, że spawaniem artystycznym zainteresował się dość dawno temu, za sprawą kolegów którzy przygotowywali swoje prace między innymi do celów scenicznych. Po kilku latach postanowił otworzyć własną pracownię, w której przez kolejne 4 lata opracowywał swoje niezwykłe dzieła. Galerio-kawiarnia powstała niedawno, wraz z pojawiającą się potrzebą pokazania prac światu.

Większość materiałów niezbędnych do wykonania kolejnych krzeseł, stołów czy świeczników pochodzi ze złomowiska. Czas prac nad poszczególnymi elementami wystroju jest bardzo zróżnicowany, sięgając od kilku dni do nawet kilku miesięcy. Jak przyznaje Andrzej – część widocznych dzieł, powstała z potrzeby czysto użytkowej jedynie przy okazji łącząc aspekt artystyczny. Niezwykły jest jednak fakt, że lokal niemalże bez przerwy przechodzi metamorfozę, w efekcie rzadko kiedy klient odwiedza dwa razy to samo Surindustrialle. Podczas naszych odwiedzin, najświeższą nowością był ogródek przed lokalem, oczywiście zachowujący klimat całości. Właściciele nie ukrywają, że jest to jeden z ich sukcesów  „To jest tak, że rozmowy z urzędem miasta wcale nie są takie proste i nagle się okazuje, że na biurokracji bardzo dużo jest w stanie utknąć tematów i pomysłów” powiedział nam Andrzej.

Nie wszystkie prace umieszczone w lokalu są dziełami właściciela. Okazuje się bowiem, że zamiłowanie do sztuki jest w tym wypadku rodzinne. Ojciec Andrzeja zajmujący się tworzeniem biżuterii oraz malarstwem, przygotował niezwykły obraz będący jedną z bardziej widocznych ozdób Surindustrialle. Jego dziełem są również nietypowe filiżanki w których podawane są klientom gorące napoje.

Istotną część ekspozycji stanowią gabloty z drobną biżuterią, tworzoną przez zaprzyjaźnione z właścicielami artystki. Mimo, że właściwie całość wyposażenia kawiarni przeznaczona jest na sprzedaż, to jednak właśnie niewielkie ozdoby cieszą się największym zainteresowaniem. Estymą mogą pochwalić się również wspomniane wcześniej filiżanki.

Galerio-kawiarnie to stosunkowo specyficzne miejsca. Często można odnieść nieprzyjemne wrażenie, że tak naprawdę trafiamy do klasycznego salonu sprzedaży, gdzie mimo że można napić się kawy, to jednak najlepiej niczego nie dotykać, a jeśli już to z zamiarem zakupu. Surindustrialle jest inne, możliwe za sprawą Tosi – drugiej bohaterki naszego Łódzkiego wypadu. To właśnie ona opiekuje się lokalem kiedy Andrzej ciężko pracuje nad kolejną partią metalu. Co istotne jej obecność jest widoczna w niemal każdym zakątku kawiarni, dzięki czemu surowe wnętrze nabiera nieco magii. Pytana o swoje najważniejsze zadania odpowiada: „Andrzej ogarnia lokal, ja ogarniam Andrzeja”.

Oczywiście nie brakuje tu klasycznego zwiedzania, jednakże odbywa się ono w nieco niestandardowy sposób. Kolejni klienci zafascynowani pracami Andrzeja, nawet kilkakrotnie podczas jednego pobytu zmieniają stoliki i krzesła, pragnąc doświadczyć wszystkich uroków lokalu. Na dobrą sprawę jest to rodzaj osobliwego placu zabaw dla dorosłych, w którym można usiąść na ogromnym fotelu na sprężynie by chwilę pobawić się dziwacznym świecznikiem. Samo obcowanie to jednak nie koniec. Zgodnie z naszymi przypuszczeniami Surindustrialle stosunkowo szybko zostało wypatrzone przez wielbicieli gier planszowych i RPG. Jeśli natomiast ochota na dłuższą partyjkę przyjdzie niespodziewanie, za barem czeka gra Ankh-Morpork osadzona w popularnym Świecie Dysku. Właściciele chętnie wytłumaczą zasady, a nawet sami przyłączą się do rozgrywki.

Przechodząc więc na chwilę do części konsumpcyjnej. Podczas odwiedzin w Surindustrialle nie napijemy się piwa, lokal nie posiada koncesji, jednak nie jest to sprzeczne z założeniami właścicieli. Doskonałe zastępstwo stanowią nietypowe lemoniady z receptur autorstwa Andrzeja. Wśród smaków można znaleźć takie ciekawostki jak lawenda z jarzębiną czy akacja, właściwie trudno odnaleźć jakąś typową odmianę. Interesująco przedstawia się również reszta menu. Klienci mogą sięgnąć po ciasta bezglutenowe czy szeroki wybór herbat. Cukier biały ma zakaz wstępu do lokalu, zastępuje go stewia oraz cukier brązowy dla smakoszy kawy. Po zapoznaniu się z oferowanymi specjałami, pokrzywa zasadzona pod jednym z okien przestaje nas dziwić.

Natłok doznań wizualnych i smakowych trwa jednak dalej. Na stole ustawionym po środku lokalu można zauważyć niewielkie terrarium z patyczakami, jego mieszkańcy idealnie wpisują się w chłodny krajobraz. Patyczaki to jednak nie jedyne zwierzęta mieszkające w kawiarni. Jedną z głównych atrakcji jest koza – czyli elektryczny motorek stylizowany na parzystokopytnego ssaka. Nie ulega wątpliwości, że Tosia przemierzająca Piotrkowską na grzebiecie metalowej kozy stanowi doskonałą reklamę.

Wedle założeń w Surindustrialle klient jest zaskakiwany od początku do końca. Opracowane przez Andrzeja oprogramowanie, zmusza kasę fiskalną do drukowania najładniejszych paragonów jakie zapewne przyjdzie nam kiedykolwiek zobaczyć. Właściciele twierdzą że w ten sam sposób drukują sobie chociażby listy codziennych sprawunków.

Ilość przejawianych talentów skłoniła nas do zapytania Andrzeja o wykształcenie. Autor niezwykłych prac, uczęszczał do liceum plastycznego, jednakże po jego zakończeniu wybrał Akademię Muzyczną. Efektem tego połączenia było wieloletnie opracowywanie instrumentów, które prócz niezwykłego brzmienia, posiadały nieszablonowy wygląd przywołujący skojarzenia z wystrojem kawiarni.

Klienci galerio-kawiarni są naprawdę różni. W ciągu dnia można spotkać zarówno starsze osoby poszukujące spokojnych, stylowych wnętrz jak również fanów steampunk’u, czy turystów szukających mocniejszych wrażeń na opustoszałych podwórkach przy Piotrkowskiej.

Biżuterię można tu nabyć w granicach 100 zł, za drobne ozdoby takie jak zegary czy świeczniki przyjdzie nam zapłacić już kilkaset złotych. Najkosztowniejsze są jednak meble, których cenę wyznacza nie tylko praca i wygląd, ale również przywiązanie właścicieli. Zamiar zakupu krzesła wycenionego na kilka tysięcy złotych, może ostudzić jednak fakt, że z pewnością do ceny trzeba będzie doliczyć profesjonalny transport. Trudno tu znaleźć mebel, który bez większych problemów uniosą dwie osoby.

Przed wyjściem pytamy jeszcze nieśmiało o plany na przyszłość. Oprócz organizacji zawodów w krykiecie na elektrycznych kozach (po ponad godzinnej wizycie i tak nic nas nie jest w stanie zaskoczyć), właściciele chcieliby również zakupić samowar do ogródka. Trwają również prace nad niezwykłym piecem który w zimę ogrzeje  Surindustrialle. Istniejąca instalacja nie pozwala na użytkowanie grzejników elektrycznych – może to i dobrze, będzie jeszcze ciekawiej.

Dziękujemy właścicielom kawiarni Surindustrialle za zaproszenie do tego niezwykłego miejsca.

Relacja została przygotowana z wykorzystaniem smartfona ACER E3, za co dziękujemy producentowi.

 

 

Jestem wydawcą i redaktorem naczelnym think-about.pl. Moją specjalizacją są opracowania związane z przydomowym garażem i warsztatem. Tematyką zająłem się na poważnie w 2015 roku zakładając z grupą przyjaciół pracownię galanterii drewnianej. Przyjmując rolę producenta elementów oświetleniowych i ozdobnych miałem do czynienia z szerokim wachlarzem narzędzi warsztatowych. Wtedy to też na bazie własnych doświadczeń zacząłem przygotowywać pierwsze rankingi narzędzi i artykuły o poszczególnych markach. Cenię wysokiej klasy produkty i umiem docenić ich zastosowania profesjonalne. Jako ex-profesjonalista i konsument-hobbysta jestem jednak fanem łączenia tanich narzędzi i wysokiej jakości oprzyrządowania. Chętnie sięgam m.in. po produkty z dyskontów. Moja opinia o narzędziach parkside to jedno z najczęściej czytanych opracowań na stronie. Jestem również autorem pierwszych w polsce niezależnych testów grilli gazowych i robotów koszących. Planując kolejne teksty przemycam również moją pasję do motoryzacji. Samochody testuję od 2019, a na think-about.pl publikuję przede wszystkim recenzje i artykuł dotyczące aut użytkowych oraz rodzinnych. Moje doświadczenia dziennikarskie sięgają 2007 roku, kiedy to stworzyłem redakcję technologiczną w domenie 3d-info. Portal z krótkimi przerwami istnieje do dziś. Jako autor zawodowy pracuję od 2010 roku. Większość swojej kariery spędziłem korporacjach medialnych i magazynach drukowanych, współtworząc takie tytuły jak Android Magazine PCFormat, Komputer Świat i PCWorld. Tym ostatnim opiekowałem się najdłużej, bo aż do połowy 2023 roku, pełniąc zaszczytną rolę redaktora naczelnego. Jestem też współtwórcą Think-About. Portal powstał w 2012 roku jako projekt hobbystyczny, aby 10 lat później stać się moim kluczowym zajęciem. Z wykształcenia jestem ekonomistą, ale nigdy nie podjąłem pracy związanej z kierunkiem studiów. Mam przywilej łączenia swoich pasji z wykonywanym zawodem. Chętnie sięgam po literaturę dotyczącą zarządzania i biznesu - szczególnie w ujęciu internetowym. Regularnie poszukuję historii ciekawych przedsięwzięć oraz rozwijam się jako wszechstronny administrator i webmaster. Dobrze znam się na sprzęcie komputerowym i pomimo natłoku obowiązków, pozostaję graczem ubóstwiającym tytuły fabularne. Kiedy odchodzę wreszcie od ekranu staram się jak najwięcej biegać. Motywuję się do regularnego wysiłku wyszukując nieszablonowe biegi masowe, w których chętnie biorę udział.