O czym mowa?

Kiedy na rynku pojawił się pierwszy smartwatch od GoClever, byliśmy zachwyceni. Pierwsze recenzje przedstawiały urządzenie jako sprzęt praktyczny, stonowany i w atrakcyjnej cenie. Właściwie był to produkt, jakiego zawsze oczekiwaliśmy od marek z polskim rodowodem. Zamiast silić się na najlepsze parametry kosztem jakości, udało się stworzyć urządzenie, którego zakup ładnie bilansował stosunek ceny do jakości. Niedługo później ktoś wpadł na pomysł aby popsuć wszystkie założenia Chronosa Eco, montując w nim kolorowy wyświetlacz. Rozwiązanie to średnio podobało nam się w Pebble Time ale w jego wypadku, kolorowy wyświetlacz nie pociągnął za sobą czasu pracy na jednym ładowaniu.

Chyba wydało się, że dość sceptycznie podeszliśmy do naszej przygody z Goclever. Przeczytajcie co przyniosły praktyczne testy.

 

Wygląd i budowa

Chronos Colour trafił do nas wiele miesięcy po premierze. Gdzieś po drodze zwiedził kilka(naście) redakcji, na mniej lub bardziej humanitarnych torturach. Zapewniamy, że fabrycznie nowy smartwatch wygląda zdecydowanie lepiej niż na naszych zdjęciach. Jednocześnie podpowiadamy, że niewiele osób zmaltretuje sprzęt tak jak grupa początkujących blogerów.

Lubimy akrylowe pudełeczka, przez które można obejrzeć sprodukt jeszcze przed zakupem. Nieco gorzej sprawdzają się one w sprzedaży wysyłkowej, ale akurat nasz egzemplarz został dostarczony w jednym kawałku. Stosunkowo skromny zestaw zawiera instrukcję, przelotkę microUSB oraz adapter microUSB do mini Jack.

Dobrej jakości sylikonowy pasek został zakończony błękitnym zapięciem. Frontowy panel kryje wyświetlacz 1,6-cala o rozdzielczości 240×240 px. Bezpośrednio pod ekranem ulokowano panel dotykowy z 3 ikonami, znanymi wszystkim użytkownikom androida.

Jedyny przycisk fizyczny, mieści się na jednym z boków obudowy. Tuż obok ulokowano gniazdo microUSB schowane pod sylikonową zaślepką. Otwory nad i pod wyświetlaczem to odpowiednio głośniki i mikrofon. Obudowa została wykonana ze słabej jakości, twardego tworzywa (połyskliwy przód i matowy tył).

 

Użytkowanie

Najszybszym sposobem na uruchomienie zestawu jest naładowanie smartwatcha i zeskanowanie wyświetlanego na jego ekranie QR kodu. Smartfon automatycznie przeniesie nas do pobierania aplikacji BTNotification. Angielskojęzyczny program, pozwala nam na wybór rodzaju powiadomień, jakie chcemy otrzymywać na naszego Chronosa. Ostatnim krokiem jest nawiązanie połączenia za pośrednictwem Bluetooth. Cała operacja trwa zaledwie kilka minut i nie przysparza najmniejszych problemów. Warto pamiętać, że z urządzenia mogą korzystać wyłącznie użytkownicy smartfonów z systemem, Android 4.4 lub nowszym.

Standardowo ekran smartwatcha wyświetla godzinę, datę, powiadomienia, stan połączenia, poziom naładowania baterii oraz ikonkę symbolizującą pogodę. Dodatkowo do wyboru mamy 3 wygaszacze ekranu, imitujące tarczę zegarka wskazówkowego. Użytkownik może zdecydować czy chce brzydki biały, brzydki czarny, czy ogólnie paskudny brązowy.

Obrazkowe menu jest dosyć proste i zawiera podstawowe funkcje. Przykładowo możemy skorzystać z trybu dzwonienia poprzez wybranie numeru, bądź kontaktu z listy. Dzięki wbudowanemu mikrofonowi i głośnikowi rozmowy mogą być prowadzone bezpośrednio przez Chronosa. Nie jest to rozwiązanie komfortowe, ale w nagłych sytuacjach jest wystarczające, a jego obecność można zaliczyć na plus. Dostępna jest również historia połączeń.

Jeśli chcemy napisać wiadomość tekstową, teoretycznie również nie będzie z tym problemu. Funkcja pisania sms’ów wymaga opuszków, wielkości główek od szpilek. Prawdopodobnie trudno byłoby rozwiązać ją inaczej, a jej brak uznalibyśmy za wadę. Do napisania krótkiej wiadomości typu „ok” powinna wystarczyć.

Oczywiście nie zabrakło agregatora powiadomień. Znajdziemy w nim wszystkie wcześniej otrzymane powiadomienia,  zgodnie z wyborem dokonanym wcześniej, z poziomu aplikacji na smartfona. Praktycznym dodatkiem jest możliwość wykorzystania zegarka, w roli pilota do aparatu w smartfonie.

Dumnie brzmiące hasło „multimedia” przypomina nam ulubione lata 90. Wśród multimedialnych dodatków znajdziemy więc kalkulator, kalendarz i radio FM. Bonusem do takiego zestawu jest alarm/budzik, który otrzymał własną zakładkę w menu.

Niezbyt zachęcająco wypadają funkcje sportowe w postaci podometru. Klasyczny krokomierz działa, ale jego wykorzystywanie nie przynosi zbyt dużo radości. Żenujące są ikonki, których opisy wystają daleko poza ramki.

Podczas niezbyt intensywnego dnia użytkowania, bateria wytrzymała około 32 godziny. To wynik mocno odbiegający od wyliczeń producenta, wskazujących na 1 tydzień umiarkowanej pracy. Można oczywiście zrzucić to na dość duży stopień wyeksploatowania, jednak różnica jest i tak stosunkowo duża.

Podczas codziennego użytkowania Goclever Colour sprawdza się przyzwoicie. Pozwala na szybkie podejrzenie treści powiadomień czy odrzucenie połączenia. Jednocześnie smartwarch jest stosunkowo lekki, a pasek nie męczy rąk. Słabej jakości plastiki zaskakują wytrzymałością na uszkodzenia – to duży plus. Ostatnim spostrzeżeniem są śrubki, które zardzewiały jeszcze zanim zegarek trafił w nasze ręce.

 

Podsumowanie

Niestety Goclever Chronos Colour nas nie zaskoczył. Urządzenie wydaje się totalnie nieudanym rozwinięciem, prostszego i lepiej przemyślanego Chronosa Eco. Głównym atutem wydaje się być niska cena, jednakże również w tym wypadku prowadzi Eco. Do głównych wad zaliczamy krótki czas pracy na jednym ładowaniu i niedopracowany interfejs. Wśród plusów można wymienić niezły pasek i intuicyjną obsługę.

Aparat: Canon M

Jestem wydawcą i redaktorem naczelnym think-about.pl. Moją specjalizacją są opracowania związane z przydomowym garażem i warsztatem. Tematyką zająłem się na poważnie w 2015 roku zakładając z grupą przyjaciół pracownię galanterii drewnianej. Przyjmując rolę producenta elementów oświetleniowych i ozdobnych miałem do czynienia z szerokim wachlarzem narzędzi warsztatowych. Wtedy to też na bazie własnych doświadczeń zacząłem przygotowywać pierwsze rankingi narzędzi i artykuły o poszczególnych markach. Cenię wysokiej klasy produkty i umiem docenić ich zastosowania profesjonalne. Jako ex-profesjonalista i konsument-hobbysta jestem jednak fanem łączenia tanich narzędzi i wysokiej jakości oprzyrządowania. Chętnie sięgam m.in. po produkty z dyskontów. Moja opinia o narzędziach parkside to jedno z najczęściej czytanych opracowań na stronie. Jestem również autorem pierwszych w polsce niezależnych testów grilli gazowych i robotów koszących. Planując kolejne teksty przemycam również moją pasję do motoryzacji. Samochody testuję od 2019, a na think-about.pl publikuję przede wszystkim recenzje i artykuł dotyczące aut użytkowych oraz rodzinnych. Moje doświadczenia dziennikarskie sięgają 2007 roku, kiedy to stworzyłem redakcję technologiczną w domenie 3d-info. Portal z krótkimi przerwami istnieje do dziś. Jako autor zawodowy pracuję od 2010 roku. Większość swojej kariery spędziłem korporacjach medialnych i magazynach drukowanych, współtworząc takie tytuły jak Android Magazine PCFormat, Komputer Świat i PCWorld. Tym ostatnim opiekowałem się najdłużej, bo aż do połowy 2023 roku, pełniąc zaszczytną rolę redaktora naczelnego. Jestem też współtwórcą Think-About. Portal powstał w 2012 roku jako projekt hobbystyczny, aby 10 lat później stać się moim kluczowym zajęciem. Z wykształcenia jestem ekonomistą, ale nigdy nie podjąłem pracy związanej z kierunkiem studiów. Mam przywilej łączenia swoich pasji z wykonywanym zawodem. Chętnie sięgam po literaturę dotyczącą zarządzania i biznesu - szczególnie w ujęciu internetowym. Regularnie poszukuję historii ciekawych przedsięwzięć oraz rozwijam się jako wszechstronny administrator i webmaster. Dobrze znam się na sprzęcie komputerowym i pomimo natłoku obowiązków, pozostaję graczem ubóstwiającym tytuły fabularne. Kiedy odchodzę wreszcie od ekranu staram się jak najwięcej biegać. Motywuję się do regularnego wysiłku wyszukując nieszablonowe biegi masowe, w których chętnie biorę udział.