Marka PURON należy do firmy Polor. Polskie przedsiębiorstwo odpowiada za dystrybucję wielu wiodących rozwiązań, takich jak popularne odkurzacze Numatic czy profesjonalne urządzenia sprzątające od Cleanfix.

Osobiście nazwę PURON, po raz pierwszy usłyszałem w 2020 roku, kiedy pracowałem jako redaktor naczelny PCWorld. Model o oznaczeniu PR10 został zgłoszony do naszego corocznego testu przeglądowego. Niezwykle rzadko się zdarza aby debiutujący producent zajął dobrą pozycję w takim opracowaniu. PURON PR10 był jednym z niewielu wyjątków i przebojem zdobył 2 lokatę. Prawdopodobnie dlatego tak mocno utkwił mi w pamięci.

Przez ostatnie lata z zaciekawieniem obserwowałem rozwój marki, która w niespieszny sposób poszerzała swoje portfolio o odkurzacze pionowe. Nowego robota wypatrzyłem dopiero w roku 2024 i dość sprawnie udało mi się przystąpić do jego testów.

Jak przebiega instalacja PURON PR12 PRO

PURON PR12 PRO stał się z miejsca najbardziej zaawansowanym modelem w portfolio producenta. Jest to konstrukcja 2 w 1 wyposażona w nawigację laserową oraz stację dokującą, która potrafi samodzielnie opróżnić zbiornik robota. Urządzenie wyceniono na 2499 zł i właściwie nie posiada bezpośrednich konkurentów, o czym opowiem kilka akapitów dalej. Wydając taką kwotę otrzymujemy nie tylko robota i stację dokującą, ale również pakiet akcesoriów obejmujący: 4 szczotki boczne, 3 worki do stacji roboczej, 2 mopy z mikrofibry, narzędzie do czyszczenia szczotek oraz 2 filtry HEPA.

Po wyjęciu z pudełka, robot jest niemal od razu gotowy do pracy. Wystarczy podłączyć stację do prądu, przymocować na wcisk dwie szczotki boczne i pobrać aplikację na urządzenia mobilne.

PURON nie opracował dedykowanego oprogramowania, zamiast tego użytkownicy mogą skorzystać aplikacji SmartLife. Jest to platforma opracowana przez firmę Tuya, będącą twórcą popularnego standardu komunikacji dla urządzeń IoT. Osobiście uważam takie rozwiązanie za korzystne. Aplikacja SmartLife pozwala zarządzać ogromną bazą inteligentnych produktów, nie ograniczając się kompatybilnością do jednego i producenta czy określonej grupy urządzeń. Kiedyś byłem pod tym względem bardziej sceptyczny, ponieważ pierwsze wersje programu były dalekie od ideału. Oprogramowanie było tłumaczone maszynowo i miewało problemy z rozróżnianiem podłączonych urządzeń. Te czasy jednak minęły i jest to bez wątpienia jedna z najlepiej działających aplikacji na rynku, a jej spolszczenie wydaje się być kompletne.

Proces pierwszej instalacji trwa zaledwie kilka chwil. Zostajemy poproszeni o założenie konta w aplikacji, a następnie wprowadzenie hasła do sieci Wi-Fi i połączenie się z robotem.

PURON PR12 PRO rozpoczyna sprzatanie

Bezpośrednio po skonfigurowaniu ustawień, robot zaproponuje nam przeprowadzenie pierwszego sprzątania lub szybkie mapowanie okolicy. Osobiście wybrałem drugą opcję, czego skutkiem był około 10-minutowy przejazd po 30 m² mojego mieszkania. W tym czasie laser wbudowany w urządzenie próbował zrozumieć układ pomieszczeń aby zbudować mapę. Plan pomieszczeń jest wykorzystywany przez robota do sprawnego nawigowania. Jego wizualna wersja trafia natomiast do aplikacji, umożliwiając wydawanie precyzyjnych komend.

Roboty z nawigacją są dość nieporadne podczas pierwszych przejazdów i nie inaczej jest w tym wypadku. Zazwyczaj dopiero po kilku wycieczkach robot jest w pełni rozeznany w okolicy i zaczyna przemieszczać się optymalnie i systematycznie. Zwróciłem uwagę, że PURON PR12 PRO co jakiś czas weryfikuje słuszność wskazań lasera poprzez podjeżdżanie do przeszkód i delikatne ich popychanie. Jest to zabieg mający na celu wyeliminowanie problemu, który często pojawiał się w pierwszych robotach z laserową nawigacją. Otóż laser nie jest w stanie rozróżnić ścian, od zwisającego z kanapy koca, czy przymocowanych przed oknem firanek. W efekcie bez dodatkowej weryfikacji przeszkód, niektóre przestrzenie w naszym mieszkaniu mogłyby zostać niesłusznie pominięte.

Co istotne nie musimy obawiać się, że takie trącanie zniszczy delikatne przedmioty albo np. będzie rozlewać wodę z misek pupili. Mapa opracowana przez robota jest widoczna w aplikacji, a użytkownik może zaznaczyć na niej obszary, w których nie życzymy sobie odkurzania lub mopowania. Dokładnie ta sama mapa posłuży nam do podzielenia mieszkania na strefy. Robot wstępnie rozpoznaje pokoje, ale ostateczny podział należy do użytkownika. Jest to niezwykle przydatna funkcja, ponieważ każda strefa może otrzymać własny program sprzątania i priorytet. Osobiście zdecydowałem, że przedpokój ma być sprzątany najintensywniej, a sypialnia ma być odwiedzana tylko w trybie cichym i bez mopowania. 

Mówiąc o programach warto wspomnieć, że PURON PR12 PRO oferuje 3 tryby mocy sprzątania. Cichy, a zarazem ekonomiczny generuje zaledwie 55 dB, co można przyrównać do hałasu generowanego przez nowoczesna lodówkę. Czas pracy na jednym ładowaniu to w tym wypadku 175 minut, czyli o dobre 2 godziny więcej, niż potrzebuje moje mieszkanie. Generowana w tym trybie moc, jest w pełni wystarczająca do odkurzania twardych podłóg, w czym dużą zasługę ma bez wątpienia skuteczna szczotka centralna. Kolejne tryby służą do standardowego i mocnego odkurzania. Ten ostatni pozwala wygenerować aż 4000 Pa i chyba nie ma rzeczy, które nie uległyby takiej sile. Obok piachu, ofiarą padają przypadkowe przedmioty jak zapomniane kawałki opakowań, śrubki czy nawet monety. 

Odkurzacz radzi sobie z progami i dywanami, pod warunkiem, że te drugie są ciężkie, albo skutecznie przymocowane do podłoża. Podczas testów musiałem podkleić okrągły dywanik o średnicy 120 cm, bo PR12 PRO potrafił go podwinąć na rogu i zabrać ze sobą na zwiedzanie okolicy. 

Kiedy robot upora się z pracą, to niezwłocznie udaje się do stacji dokującej, w której parkuje tyłem. Jest ona dość głośna, ale to niestety standard – potrzeba sporej siły żeby wyciągnąć nieczystości z odkurzacza do umieszczonego 20 cm nad nim worka. Cały proces trwa na szczęście zaledwie 10 sekund. Jeśli jak ja macie małe mieszkanie, to zapewne będziecie chcieli ustawić w aplikacji aby pojemnik na nieczystości był opróżniany co 2-3 przejazdy. Jego pojemność to 400 ml i raczej nie zdarzało się, aby stopień jego zapełnienia przekroczył ⅓, podczas pojedynczej wycieczki po mieszkaniu. Pojemność stacji to natomiast 3,2 litra. Jak łatwo możecie policzyć, jest ona w stanie pomieścić 6 pełnych zbiorników. W moim wypadku szacuje, że przy odkurzaniu 2 razy w tygodniu, worek będzie czekał na wymianę jakieś 2-3 miesiące.

Poza odkurzaniem PURON PR12 PRO oferuje nam również opcje mopowania na mokro. Zbiornik na kurz jest w tym wypadku konstrukcją hybrydową, a więc poza kurzem może pomieścić również 200 ml czystej wody, zasilającej ściereczki z mikrofibry. Robot oferuje tryb jednoczesnego odkurzania i mopowania, ale zgadzam się z instrukcją, że to rozwiązanie na wyjątkowe okazje. Zdecydowanie bezpieczniej i higienicznej rozdzielić te 2 tryby. Woda jest podawana bardzo sprawnie, a mopowanie odbywa się dość standardowo. Biorąc pod uwagę masę robota i statyczną ściereczkę jest to zdecydowanie rozwiązanie przeznaczone do odświeżania podłogi, a nie walki walki z dużymi i zaschniętymi plamami. To akurat standard w tej kategorii urządzeń. Utrzymanie schludnej i pachnącej posadzki nie będzie tu żadnym wyzwaniem.

Kilka specjalnych słów należy się również stacji. Wykonano ją z matowego tworzywa odpornego na uszkodzenia i zabrudzenia. Na moje oko to jedna z najmniejszych konstrukcji na rynku. Uwagę zwraca umiejscowiony na froncie okrągły wyświetlacz cyfrowy. Wyświetla on nieco dodatkowych danych, takich jak: czas pozostały do opróżnienia stacji, aktualny poziom naładowania robota czy komunikat o konieczności opróżnienia worka na kurz. Początkowo byłem sceptyczny, ale teraz lubię sobie zerknąć czy robot aktualnie się ładuje.

Na koniec zostawiłem trzy ciekawostki. Pierwsza dotyczy właśnie stacji, której wnętrze kryje generator ozonu. Jego zadaniem jest ograniczanie nieprzyjemnych zapachów i eliminowanie drobnoustrojów. Na tym etapie nie umiem ocenić skuteczności działania tego rozwiązania, ale muszę przyznać, że to bardzo oryginalne podejście.

Drugą ciekawostką jest lampa UV umieszczona na spodzie robota, której zadaniem jest dodatkowe dezynfekowanie posadzki. To rozwiązanie budzi zwykle nieco emocji. Sceptykom zwykle nie mieści się w głowie zastosowanie skutecznego rozwiązania UV w robocie. Ja jestem ostrożniejszy w ocenach. Skuteczne i markowe lampy UV kosztują około 100 zł i mają skromne rozmiary. Nie widzę powodu, dla którego w pełni funkcjonalne rozwiązanie nie miałoby trafić do robota ze średniej półki cenowej. 

Na koniec coś co nie wzbudza kontrowersji, ale na pewno porusza serca. PURON PR12 PRO mówi po polsku, co samo w sobie jest miłe. To jednak nie koniec, bo może gadać również po kaszubsku i śląsku. Nie wiem czy Kaszubi i Ślązacy tłumnie ruszą do sklepów, aby nabyć tego sympatycznego robota. Jestem jednak przekonany, że ja osobiście ustawię śląski na dłużej, tylko po to aby co jakiś czas usłyszeć rozczulające mnie „nie zainstalowano bechaltra na maras i hasie, zainstaluj go przed napoczynciem roboty„. Osoby obawiające się wszelkiej gwary w swoim domu mogą jednak spać spokojnie, wszelkie komunikaty mogą zostać wyciszone w aplikacji.

PURON PR12 PRO – opinia

Robot PR12 PRO to kolejny udany krok w rozbudowie portfolio marki PURON. Urządzenie może pochwalić dobrym wykonaniem, dopracowaną aplikacją i przede wszystkim wysoką sprawnością w sprzątaniu. Debiutująca w ofercie producenta stacja z funkcją opróżniania spełnia wzorowo swoją rolę. Osobiście zwróciłem też uwagę na atuty związane z solidną adaptacją aplikacji. Cenię możliwość stworzenia szczegółowych programów dla wszystkich pomieszczeń.
Na plus zaliczam także dodatki, takie jak stacja ozonu, lampa UV, a przede wszystkim dodatkowe wersje językowe, które sprawiają że mamy do czynienia z urządzeniem jedynym w swoim rodzaju.
Biorąc pod uwagę komplet udogodnień dostarczonych przez robota PURON PR12 PRO, trudno mi wskazać jakiś bezpośrednich konkurentów. Większość urządzeń na rynku znacznie odbiega specyfikacją, albo jest wyceniona zauważalnie drożej.

Urządzenie najlepiej kupić w sklepie producenta albo w MediaExpert.

Jestem wydawcą i redaktorem naczelnym think-about.pl. Moją specjalizacją są opracowania związane z przydomowym garażem i warsztatem. Tematyką zająłem się na poważnie w 2015 roku zakładając z grupą przyjaciół pracownię galanterii drewnianej. Przyjmując rolę producenta elementów oświetleniowych i ozdobnych miałem do czynienia z szerokim wachlarzem narzędzi warsztatowych. Wtedy to też na bazie własnych doświadczeń zacząłem przygotowywać pierwsze rankingi narzędzi i artykuły o poszczególnych markach. Cenię wysokiej klasy produkty i umiem docenić ich zastosowania profesjonalne. Jako ex-profesjonalista i konsument-hobbysta jestem jednak fanem łączenia tanich narzędzi i wysokiej jakości oprzyrządowania. Chętnie sięgam m.in. po produkty z dyskontów. Moja opinia o narzędziach parkside to jedno z najczęściej czytanych opracowań na stronie. Jestem również autorem pierwszych w polsce niezależnych testów grilli gazowych i robotów koszących. Planując kolejne teksty przemycam również moją pasję do motoryzacji. Samochody testuję od 2019, a na think-about.pl publikuję przede wszystkim recenzje i artykuł dotyczące aut użytkowych oraz rodzinnych. Moje doświadczenia dziennikarskie sięgają 2007 roku, kiedy to stworzyłem redakcję technologiczną w domenie 3d-info. Portal z krótkimi przerwami istnieje do dziś. Jako autor zawodowy pracuję od 2010 roku. Większość swojej kariery spędziłem korporacjach medialnych i magazynach drukowanych, współtworząc takie tytuły jak Android Magazine PCFormat, Komputer Świat i PCWorld. Tym ostatnim opiekowałem się najdłużej, bo aż do połowy 2023 roku, pełniąc zaszczytną rolę redaktora naczelnego. Jestem też współtwórcą Think-About. Portal powstał w 2012 roku jako projekt hobbystyczny, aby 10 lat później stać się moim kluczowym zajęciem. Z wykształcenia jestem ekonomistą, ale nigdy nie podjąłem pracy związanej z kierunkiem studiów. Mam przywilej łączenia swoich pasji z wykonywanym zawodem. Chętnie sięgam po literaturę dotyczącą zarządzania i biznesu - szczególnie w ujęciu internetowym. Regularnie poszukuję historii ciekawych przedsięwzięć oraz rozwijam się jako wszechstronny administrator i webmaster. Dobrze znam się na sprzęcie komputerowym i pomimo natłoku obowiązków, pozostaję graczem ubóstwiającym tytuły fabularne. Kiedy odchodzę wreszcie od ekranu staram się jak najwięcej biegać. Motywuję się do regularnego wysiłku wyszukując nieszablonowe biegi masowe, w których chętnie biorę udział.