Znaczna zmienność i obniżenie temperatur, wilgotność powietrza, mocny wiatr – brzmi jak idealna recepta na przeziębienie. Najwyższa pora zadbać o swoje zdrowie i to bez mnóstwa suplementów oraz drogich diet sokowych. To, czego potrzebujesz znajdziemy w naturalnym środowisku, jednak ten sprzęt ma znacząco ułatwić ich przygotowanie. Czy Nutri Blender Sencor podoła wyzwaniu? Oto moja recenzja modelu.

Nutri Blender Sencor SNB 4303BK – jakość i wyposażenie

Na rynku nie brakuje nowoczesnych sprzętów, które pozwolą zadowolić nawet najbardziej wymagających użytkowników. Niestety znam problem ograniczonego miejsca na ich przechowywanie, co finalnie wiąże się z poczuciem wiecznego nieporządku. Myślę, że właśnie z tego względu często rezygnujemy z zakupu dodatkowego wyposażenia do kuchni, jak m.in. w przypadku blenderów. Inaczej jest w przypadku modelu od Sencor, który od początku zaskoczył mnie dość smukłą budową w minimalistycznym tonie. Jako że jest to Nutri Blender, składa się on głównie z dwóch elementów, szczegóły znajdziesz poniżej.

  • Korpus Multi Blendera,
  • Kielich w formie bidonu z trwałego Tritanu o pojemności 1 l oraz dodatkowy pojemnik/bidon o pojemności 800 ml,
  • Wieczko uszczelniające,
  • Ostrze ze stali nierdzewnej pokryte tytanem (celem jest uniemożliwienie kontaktu stali z żywnością, a tym samym ewentualnego utleniania),
  • Kabel zasilający, instrukcja, karta gwarancyjna.

Od użycia dzieli nas tylko zapoznanie się z dołączonymi ulotkami informacyjnymi, przemycie elementów, które będą miały kontakt z żywnością i… gotowe. Sprzęt dociera do nas w takiej formie, że jego złożenie zajmuje zaledwie kilkanaście sekund.

Fot. Angelika Kubicka

Nutri Blender Sencor SNB 4303BK – funkcjonalność, użytkowanie

Anglojęzyczna nazwa może pozostawiać pewne wątpliwości, tak więc warto wspomnieć czym tak naprawdę jest Nutri Blender. Jego działanie jest dość proste, ponieważ opiera się o niemal identyczny mechanizm działania, jak w przypadku tradycyjnego blendera. Diabeł tkwi jednak w szczegółach… Zadaniem sprzętu ma być przyrządzenie zdrowych smoothie, koktajli, ale także posiłków z wykorzystaniem bardziej wymagających składników. Tym samym, jest to odpowiedź na obecne oczekiwania konsumentów i trendy żywieniowe. Chroniczny brak czasu, zabieganie, nieodpowiednia dieta – w tym może pomóc jedno urządzenie. Czy rzeczywiście stanie na wysokości zadania? O tym przekonamy się w dzisiejszym teście. Na wstępie warto wymienić kilka cech, które mogą odróżnić go od wspomnianych, klasycznych blenderów.

  • Wysoka moc urządzenia – jako że Nutri Blender ma za zadanie przygotowywać odżywcze posiłki, jego funkcjonalność nie powinna ograniczać się wyłącznie do rozdrabniania miękkich owoców. W przypadku modelu od Sencor, wynosi aż 1000-1200 Wat.
  • Blender osobisty/treningowy – na wyposażeniu znajdziemy wspomniane bidony (w zamian za tradycyjny, duży kielich), co umożliwia spakowanie do torby koktajlu niemal tuż po przygotowaniu. Co istotne, nakładka posiada dzióbek do picia, więc nie ma konieczności przelewania do dodatkowego naczynia.
  • Mała forma, duże możliwości – czasem mniejsza pojemność może być zaletą. Nie tylko gdy mowa o wspomnianym po treningowym smoothie, ale również przechowywaniu sprzętu. Dla Nutri Blendera z powodzeniem znajdzie się miejsce nawet w małych kuchniach. Nawiasem mówiąc, pojemnik miksujący można wyjąć i użyć jako przenośny kubek.
Fot. Angelika Kubicka

Nutri Blender Sencor posiada jeden tryb pracy, tak więc obsługa jest dość intuicyjna i sprosta jej niemal każdy. Jeśli zależy nam na uzyskaniu konkretnej konsystencji, warto posłużyć się wskazówkami z dołączonej instrukcji. Jak zaznacza producent, konkretne składniki potrzebują od około 30 do 40 sekund pracy. Dodam, że poza formami posiłków takich jak wspomniane koktajle i smoothie, możemy przygotować również dipy, kremy, a nawet mniej oczywiste cuda. Co istotne, urządzenie powinno poradzić sobie nawet z kruszeniem lodu.

Nutri Blender Sencor SNB 4303BK – specyfikacja techniczna

Wychodzę z założenia, że przed zakupem sprzętu AGD, najważniejsze jest przyjrzenie się parametrom technicznym. Nierzadko producenci obiecują nam wiele funkcji, co niestety nie pokrywa się z możliwymi osiągami urządzeń. Najwyższa pora więc zapoznać się z danymi, które jasno określają, na co stać Nutri Blender.

  • Moc: 1000 – 1200 W
  • Napięcie zasilania: 220 – 240 V / 50 – 60 Hz
  • Poziom hałasu: 95 dB
  • Liczba biegów: 1
  • Tryb pulsacyjny: tak
  • Wbudowany mechanizm zabezpieczający: tak
  • Możliwość mycia w zmywarce: tak
  • Obsługa: ręczna, bez wyświetlacza
Fot. Angelika Kubicka

Nutri Blender Sencor – wrażenia z użytkowania

Na wstępie zaznaczę, że mój test trwał około 2 tygodni, tak więc miałam możliwość sprawdzić jak radzi sobie sprzęt z wieloma rodzajami składników. Do dołączonego kielicha trafiały zarówno owoce, warzywa, jak i zioła, strączki, a nawet orzechy. Wspominam o tym, ponieważ coś co mogłoby przekonać mnie do zakupu Nutri Blendera to wielofunkcyjne zastosowanie – żal byłoby również nie wykorzystać tak wysokiej mocy urządzenia.

Jak wspomniałam, obsługa jest dziecinnie prosta, choć początkowo zastanawiałam się, czy jakimś cudem nie przeoczyłam panelu sterowania. Urządzenie nie posiada ekranu, ani przycisków. Tuż po podłączeniu do zasilania, przekręcenie kielicha jest równoznaczne z rozpoczęciem pracy. Gdy konsystencja odpowiada naszym oczekiwaniom, powtarzamy czynność (wykonując ruch obrotowy kielichem – w przeciwną stronę). Dolna zastawka wygląda solidnie, choć nie będę ukrywać – zawsze otwierałam blender po uprzednim odłączeniu od zasilania. Takie sterowanie ma swoje plusy i minusy. Część dostępnych urządzeń na rynku posiada dość nieczytelne panele obsługowe, przez co użytkowanie bywa bardziej skomplikowane. Niemniej, warto odnieść się również do drugiej strony medalu. Odkręcanie pojemnika w trakcie blendowania budzi we mnie małe obawy. Osobiście, wolałabym aby rozpoczęcie i zakończenie pracy mogło być sterowane przyciskiem.

Pora na… test!

Swoją przygodę z urządzeniem rozpoczęłam od lekkiego śniadania, a mowa tu konkretniej o proteinowym smoothie. Do pojemnika trafił mrożony banan, roślinne białko w proszku, ananas, garść orzechów z nerkowca, mięta oraz mleko owsiane. Mieszanka nie jest przypadkowa, ponieważ wymienione składniki cechują się różnorodną strukturą. Preferowaną konsystencję uzyskałam po upływie około kilkudziesięciu sekund (w odróżnieniu od wspomnianego blendera próżniowego, nie mamy tu dostępu do czasomierza). Każdy ze składników bez większego problemu połączył się z płynem, tworząc gęstszy koktajl (to uwarunkowane jest jednak m.in. ilością mleka i mrożonego owocu).

Pierwsze zadanie wykonane, czas na kolejne! Tym razem stanęło na jedwabistym kremie z gotowanej ciecierzycy oraz uprzednio upieczonych warzywach z ziołami. Przyrządzenie go zajęło sprzętowi nieco mniej czasu, niż poranne śniadanie, co wynika z braku twardszych substancji. Dodam jednak, że w odróżnieniu od wielu blenderów, które miałam okazję użytkować, Nutri Blender nie pozostawił grudek. Krem był więc jednorodny, bez niepożądanych pozostałości.

https://www.youtube.com/shorts/YGvxWeusGhc

Na kuchenny blat trafiły również składniki, które choć niepozorne – bywają problematyczne dla blenderów. Mowa tu o liściastych warzywach, które towarzyszą popularnym, prozdrowotnym koktajlom. Ja postawiłam na jarmuż, awokado, poszatkowaną czekoladę, spirulinę oraz mleczko kokosowe. Z pozoru dość obszerna porcja produktów, w niespełna minutę zamieniła się w nieco rzadszy krem. Dwa tłuste składniki połączyły się niemal w moment, na rozdrobnienie jarmużu z czekoladą musiałam poświęcić jeszcze kilkanaście sekund. Jednym z ostatnich kroków testu było zmielenie kawy – jak się domyślacie, Nutri Blender nie zawiódł. Następnie wrzuciłam do pojemnika lód i wlałam również ostudzone espresso ze zmielonych uprzednio ziaren. Jak wynika z instrukcji i zaleceń, temperatura składników, które trafiają do kielicha nie powinna przekraczać 45 stopni. Freddo Espresso wyszło perfekcyjnie!

Nutri Blender Sencor SNB 4303BK – podsumowanie

Niespełna kilka tygodni temu, miałam okazję testować blender próżniowy z rodziny Sencor, jednak przyznaję, że i bohater dzisiejszej recenzji wywołał u mnie niemałe zainteresowanie. Wpływa na to cena urządzenia, ale również możliwość obróbki wielu składników o różnym poziomie twardości. Uwielbiam gotować i staram się unikać kupowania gotowych smoothie oraz wątpliwej jakości posiłków, tak więc możliwości modelu SNB 4303BK wydają się odpowiadać moim potrzebom. Aby jednak recenzja była w pełni rzetelna, postanowiłam wyróżnić kilka plusów i minusów, które zauważyłam.

Zalety

  • Wysoka moc urządzenia, która upora się z większością składników twardych, ale także warzywami liściastymi. Myślę, że to największy atut modelu, jeśli ma służyć nam nie tylko do podstawowego koktajlu z truskawek. Dodam, że to aż 25 000 obrotów na minutę (większość tego typu urządzeń na rynku oscyluje w granicach 21 000).
  • Nutri Blender cechuje się wszechstronnym zastosowaniem – w przypadku wymagających składników, możliwe jest zmielenie ich rozkruszenie na małe drobinki, a nawet pył.
  • Szczelny, przenośny bidon z dzióbkiem – blendujemy, nakładamy pokrywkę i w drogę! Dwa pojemniki o różnych pojemnościach możemy więc dopasować wedle aktualnych potrzeb.
  • Wykonanie butelek z bezpiecznego materiału wolnego od BPA – niezwykle istotne, jeśli chcemy przechowywać smoothie bez konieczności użytkowania dodatkowych naczyń. Pojemniki z Tritanu opracowane i opatentowane przez EASTMAN KODAK cechują się niezwykłą twardością, tak więc nie ma obaw o ich trwałość oraz niepożądane pęknięcia.
  • Szybka praca urządzenia – w większości przypadków, proces blendowania wynosił około 20 – 30 sekund tak więc przygotowanie ulubionego posiłku czy deseru ogranicza się do minimum.
  • Smukła budowa i małe rozmiary, które pozwolą na przechowywanie nawet w małej kuchni.
  • Prosta obsługa, której podołają nawet starsi użytkownicy.
  • Możliwość wymiany nożyków w serwisie – nie uchronimy się przed ich ścieraniem przy długotrwałym i częstym użytkowaniu, jednak nie ma potrzeby wymiany całego urządzenia.

Wady

  • Brak panelu sterowania/ekranu – dla jednych będzie to zaleta, dla innych wada. Osobiście, czułabym się bezpieczniej, gdyby zakończenie pracy odbywało się przez naciśnięcie guzika On/Off.
  • Mała pojemność – dla osób, które przygotowują koktajle dla jednej lub dwóch osób będzie to dobre rozwiązanie. W przypadku większej liczby gości, może okazać się niewystarczające. Warto pamiętać, że wiele składników kurczy się lub znacząco zwiększa swoją masę podczas blendowania, co bywa istotne podczas użytkowania mniejszego bidonu.
  • Głośna praca – każde urządzenie, które ma za zadanie rozdrobnić składniki będzie dość hałaśliwe. Jasnym jest, że proces trwa zaledwie moment, jednak warto mieć to na uwadze.

Reasumując, myślę że w podanej półce cenowej Nutri Blender Sencor nie ma dużej konkurencji. Sprostał każdemu wyzwaniu, nie uległ awarii, a praca przebiegała w sposób niezakłócony. Jasnym jest, że ostateczny wybór produktu zależy od indywidualnych preferencji, jednak myślę, że sprzęt o takowych osiągach w zupełności wystarczy podczas codziennych prac. Szczególnie mogę polecić go osobom, którym zależy na zdrowym odżywianiu, sportowcom, rodzinom z mniejszymi dziećmi, a także seniorom. Przemycenie do kielicha wielu wartościowych składników jest banalnie proste, a w przyrządzaniu autorskich mikstur ogranicza nas wyłącznie wyobraźnia.

Nutri Blender Sencor SNB 430BK – cena, dostępność

Bohater dzisiejszej recenzji jest rozwiązaniem wysoce budżetowym, ponieważ na stronie producenta znajdziemy go aktualnie w cenie 219 zł. Jest dostępny również w znanych elektromarketach takich jak m.in. RTV Euro AGD. Dla porównania dodam, że wspomniana dieta sokowa to koszt blisko 100 zł/dzień. Czy warto? decyzję pozostawiam każdemu z osobna, a tymczasem zachęcam do zapoznania się z: Przetestowałam blender próżniowy Sencor. Rozczarowanie czy spełnienie kulinarnych marzeń?

Moja obecność w redakcji Think-About oraz 3D-Info wiąże się z wieloma aktywnościami w zakresie działań komercyjnych. Na co dzień uczestniczę w procesach sprzedażowych, bliscy są mi również nasi partnerzy. Marketing jest moją pasją od wielu lat, co bezpośrednio wiąże się również z pozyskaniem wyższego wykształcenia w tymże kierunku. Realizacja tak obszernych działań pozwala niemal codziennie szukać nowych wyzwań. Z przyjemnością pobudzam do pracy szare komórki, gdy pora na dozę kreatywności oraz wykazanie się znajomością realnych oczekiwań marek, które zamierzają współtworzyć specjalne projekty u boku redakcji. Znalezienie wspólnego celu oraz wypracowanie dedykowanych rozwiązań bywa niezwykle satysfakcjonujące. Rola Sales Managera nie jest więc skupiona tylko na zagadnieniach z zakresu e-commerce ale również kontaktach z ludźmi. Otwarcie na potrzeby drugiej strony jest kluczowe, aby realizacja była zarówno atrakcyjna, jak i wartościowa. Wspólnie z redaktorami redakcji mogę poszerzać swoją wiedzę również w zakresie technologii, nowoczesnych rozwiązań, a nawet AGD.   Moja przygoda w T-A oraz 3D-Info trwa stosunkowo krótko, jednak sama podróż w to miejsce rozpoczęła się blisko 8 lat temu. Wówczas pasją stała się komunikacja, social media, reklama oraz e-commerce. Dotychczas zajmowałam się komercjalizacją treści, prowadzeniem kampanii z wykorzystaniem mediów społecznościowych, fotografią, a także m.in. drobnymi działaniami z zakresu Google Ads i cross-marketingu. Dzięki zdobywaniu doświadczenia w wielu sektorach, jest mi łatwiej zrozumieć potrzeby partnerów.   Na co dzień w dalszym ciągu rozwijam swoje kompetencje w wyżej wymienionych kategoriach, choć największą frajdę przynosi mi fotografia oraz grafika. Niezwykle bliska jest mi również muzyka, co niejako wiąże się z moim artystycznym usposobieniem. Nie jest mi obca troska o dobrostan zwierząt, walka o ich prawa i należyte traktowanie. Dążę do wyznaczonych sobie celów i nie cofam się, gdy na horyzoncie pojawiają się niedogodności losu.