poniedziałek, 6 maja

Dotychczas opisywaliśmy kilka rozwiązań, pozwalających zmienić rower w pojazd elektryczny. Urządzenia takie jak Shareroller, były efektywne jednak mało wygodne i niezwykle kosztowne. GeoOrbital, wydaje się być najbardziej praktyczną ofertą na rynku.

Elementem napędowym w tym wypadku jest koło z centralnie umieszczonym silnikiem i rolkami sięgającymi obręczy. Wystarczy zamienić je z tradycyjnym kołem przednim, aby rower otrzymał wspomaganie elektryczne. Prędkość jest dostosowywana za pomocą prostego panelu z przyciskami, montowanego na kierownicy. Co istotne, cała procedura montażu zajmuje około 1 minutę.

Wymienialna bateria ma rozmiary, pozwalające na schowanie jej w kieszeni. Ładowanie za pośrednictwem USB pozostawia pełną wolność wyboru w zakresie stosowanej ładowarki. Maksymalna prędkość uzyskiwana przez koło, wynosi 32 km/h. Akumulator wystarcza na 30-80 km jazdy, zależnie od trybu. Użytkownik może całkowicie zdać się na napęd elektryczny, używać go jako wspomagania, lub załączać wyłącznie przy bardziej męczących podjazdach. Czas ładowania wynosi 3-4 godzin. Producent posiada w swojej ofercie koła 26, 28 i 29-calowe. Dwa ostatnie posiadają wydajniejszy akumulator, pozwalający na osiągnięcie górnych granic zasięgu. Wedle zapewnień autorów projektu, koło wyróżnia się nie tylko napędem ale dobrymi właściwościami użytkowymi. Zastosowane twarde opony szosowe są wyjątkowo odporne na uszkodzenia.

Aktualnie kończy się akcja crowdfundingowa GeoOrbital Wheel w serwisie kickstarter.com. Osoby, które wesprą projekt kwotą co najmniej  699 dolarów, powinny już w listopadzie otrzymać własne urządzenia. Jest to kwota o 27% niższa od docelowej wartości detalicznej. Warto zaznaczyć, że taka wycena czyni z GeoOrbital, jedno z najtańszych rozwiązań na rynku. Nie dziwi więc, że autorzy zebrali ponad milion dolarów, mimo zakładanego celu na poziomie 75 tysięcy.

 

Jestem wydawcą i redaktorem naczelnym think-about.pl. Moją specjalizacją są opracowania związane z przydomowym garażem i warsztatem. Tematyką zająłem się na poważnie w 2015 roku zakładając z grupą przyjaciół pracownię galanterii drewnianej. Przyjmując rolę producenta elementów oświetleniowych i ozdobnych miałem do czynienia z szerokim wachlarzem narzędzi warsztatowych. Wtedy to też na bazie własnych doświadczeń zacząłem przygotowywać pierwsze rankingi narzędzi i artykuły o poszczególnych markach. Cenię wysokiej klasy produkty i umiem docenić ich zastosowania profesjonalne. Jako ex-profesjonalista i konsument-hobbysta jestem jednak fanem łączenia tanich narzędzi i wysokiej jakości oprzyrządowania. Chętnie sięgam m.in. po produkty z dyskontów. Moja opinia o narzędziach parkside to jedno z najczęściej czytanych opracowań na stronie. Jestem również autorem pierwszych w polsce niezależnych testów grilli gazowych i robotów koszących. Planując kolejne teksty przemycam również moją pasję do motoryzacji. Samochody testuję od 2019, a na think-about.pl publikuję przede wszystkim recenzje i artykuł dotyczące aut użytkowych oraz rodzinnych. Moje doświadczenia dziennikarskie sięgają 2007 roku, kiedy to stworzyłem redakcję technologiczną w domenie 3d-info. Portal z krótkimi przerwami istnieje do dziś. Jako autor zawodowy pracuję od 2010 roku. Większość swojej kariery spędziłem korporacjach medialnych i magazynach drukowanych, współtworząc takie tytuły jak Android Magazine PCFormat, Komputer Świat i PCWorld. Tym ostatnim opiekowałem się najdłużej, bo aż do połowy 2023 roku, pełniąc zaszczytną rolę redaktora naczelnego. Jestem też współtwórcą Think-About. Portal powstał w 2012 roku jako projekt hobbystyczny, aby 10 lat później stać się moim kluczowym zajęciem. Z wykształcenia jestem ekonomistą, ale nigdy nie podjąłem pracy związanej z kierunkiem studiów. Mam przywilej łączenia swoich pasji z wykonywanym zawodem. Chętnie sięgam po literaturę dotyczącą zarządzania i biznesu - szczególnie w ujęciu internetowym. Regularnie poszukuję historii ciekawych przedsięwzięć oraz rozwijam się jako wszechstronny administrator i webmaster. Dobrze znam się na sprzęcie komputerowym i pomimo natłoku obowiązków, pozostaję graczem ubóstwiającym tytuły fabularne. Kiedy odchodzę wreszcie od ekranu staram się jak najwięcej biegać. Motywuję się do regularnego wysiłku wyszukując nieszablonowe biegi masowe, w których chętnie biorę udział.