Ogrodowe zioła dzielą się na te, które najlepiej smakują świeże oraz takie które nabierają swoich właściwości po ususzeniu. Początek listopada to ostatnia okazja żeby zebrać nieprzemrożone plony.
Większość ziół najlepiej zbierać pod koniec lata. Osobiście właśnie latem zrywam kolendrę, kierując liście do zamrażarki, a kwiaty do wysuszenia. Nieco później, bo późną jesienią zrywam też bazylię i natkę, które następnie mrożę.
Istnieje jednak kilka rodzajów ziół odpornych na zimno, które zbieram dopiero w ostatniej chwili. Jednocześnie są to zioła, które znacznie lepiej sprawdzają mi się w formie suszonej niż mrożonej.
Jakie zioła zbieram późną jesienią?
Zazwyczaj na ostatnią chwilę zostawiam miętę. Świeża dostarcza mi dużo radości, ale słabo nadaje się do mrożenia. Jednocześnie wytrzymuje na dworze znacznie dłużej niż bazylia.
Identycznie sytuacja wygląda z szałwią, która okazuje się niezwykle odporna na chłód i bardzo wdzięcznie się suszy. Tutaj mam jednak spostrzeżenie, że najwięcej aromatu pozostaje przez 2-3 tygodnie od ususzenia. To kolejny powód żeby opóźnić zbiory.
Od kilku lat nie zbieram już pokrzywy, ale od zaprzyjaźnionych ogrodników wiem, że ona, podobnie jak kocimiętka wytrzymują do później jesieni i wtedy najlepiej je zbierać.
Poza moimi doświadczeniami znalazłem w internecie też inne rekomendacje na zbiory jesienne takie jak: liście karczocha, ziele mniszka lekarskiego, wrzos, dziewanna, aronia, jałowiec, koper włoski, korzeń lubczyku i łopianu.
Kiedy najlepiej zbierać zioła
Idealny scenariusz to ciepły (ale nie gorący) poranek po kilku dniach bez deszczu. Wtedy zioła pozostają jędrne i nie ma ryzyka, że dodatkowa wilgoć popsuje nam proces suszenia.
Jak suszyć
W warunkach ogrzewanego mieszkania nie ma konieczności korzystać ze specjalnych urządzeń. Zioła rozkładamy aby nie leżały warstwami. Można je wyłożyć np. na jałowe bandaże czy inny materiał zapewniający dopływ powierza ze wszystkich stron, ale nie przywierający. W sklepach są też specjalne wielopiętrowe kosze do suszenia. Osobiście mam bardzo mało miejsca więc decyduje się na mniej ekologiczne rozwiązanie w postaci profesjonalnego dehydratora.