Absurdalnie wielki, 29-calowy monitor w proporcjach 21:9 to sprzęt, który podrzucił nam Philips tuż przed świętami. Dla redaktora jest to nadzwyczaj kosztowny i zdecydowanie nierozsądny luksus – pewnie dlatego, aż tak szalenie trudno się z nim rozstać.

Dzielimy się naszymi doznaniami z kilkunastu dni pracy w niedorzecznie, praktycznych warunkach.

Budowa i wygląd

Czy to deska do prasowania? Ławeczka skośna? Może jednak telewizor? Nieco bliżej – okazuje się bowiem, że wielki karton skrywa monitor Philips 298P4, który ze względu na gabaryty i wagę dość trudno dotaszczyć od furtki do drzwi mieszkania.

Sam monitor może nie jest szczególnie ciężki, ale podstawa która ma zapewnić mu stabilność ma na oko jakieś 15-cali i 5kg wagi. Znajdujący się na niej wysięgnik można bez problemu przekręcać we wszystkie strony. Ponadto pozwala on na wygodnie podnoszenie i opuszczanie monitora, a także wychylanie go w dość szerokim zakresie.  Niezwykle istotny jest fakt, że mimo dużej wagi i sporych gabarytów zastosowane mechanizmy pozwalają na płynne i stabilne dostosowanie idealnego ustawienia monitora bez najmniejszego wysiłku. Nie zabrakło nawet funkcji pivot (obrócenie ekranu o 90 stopni), która w przypadku tak szerokiego monitora pozwala na przeczytanie przeciętnej noweli, bez potrzeby użycia scrolla.

Podłączając ekran możemy skorzystać z szerokiego wachlarza złączy. Z tyłu obudowy odnajdziemy HDMI x2, Display Port in, Display Port out, DVI Dual Link, D-sub, USB x4, USB typ B x1 oraz mini jack 3,5 mm. Jak widać możliwe jest podpięcie pióropusza kabli, którego nie powstydziłby się nawet najstarszy Indianin.

 

Górna i boczne ramki ekranu są wyjątkowo cienkie i wyprofilowane na płasko z osłoną matrycy. Dolna ramka jest nieco grubsza i wybrzuszona, wykonano ją z tworzywa przypominającego ciemne, szczotkowane aluminium. Prócz elementu stylistycznego w postaci metalicznej wstawki, ulokowano tu również niezwykle delikatną, białą diodę aktywności. Właśnie za tą diodę posyłamy dużego plusa do Philipsa – jest to detal, który świadczy o klasie produktu (nocą nic nie rozświetla pokoju). Równie delikatne są symbole przycisków umieszczonych na dole ramki – nie jest to rozwiązanie szczególnie praktyczne, jednak uznajemy to za słuszne poświęcenie na rzecz wzornictwa. Przecież ustawień monitora nie zmienia się codziennie. Również na spodzie znajdują się 2 głośniki (2W każdy).

Praca

Proporcje 21:9 mają swoje plusy – nam jako główny przedstawiono możliwość oglądania filmów bez czarnych pasów na górze. Oczywiście dla zachowania równowagi we wszechświecie, jeśli wolimy jednak seriale to zobaczymy czarne pasy po bokach których nie doświadczymy przy klasycznych proporcjach. Podobnie sprawa wygląda w przypadku gier – wiele produkcji nie przewiduje rozdzielczości 2560×1080. Przykładowo w popularne Hearthstone po aktualizacji dorabia czarne pasy na bokach – przed aktualizacją nienaturalnie rozciągało obraz. Jednak naprawdę kluczowy jest obszar roboczy – szczególnie cenny dla osób które zajmują się obróbką grafik bądź materiałów video. Oczywiście zwykły użytkownik również znajdzie dla rozwiązania kilka fajnych zastosowań. Przykładowo można zarzucić pulpit kilkoma dodatkowymi rzędami ikon czy wygodnie odpalić pasjansa obok arkusza kalkulacyjnego – niby śmiesznie, ale naprawdę potrafi cieszyć.

Kąty widzenia obrazu są rewelacyjne – to szczególnie istotne przy tak szerokiej matrycy, kiedy nawet niewielkie przechylenie w znaczący sposób zmienia kąt patrzenia. Na pochwałę zasługuje również perfekcyjna równomierność podświetlenia. Pixel Persistence Analyzer potwierdził natomiast słabe czasy reakcji na poziomie 14 ms. Jest to na tyle słaby wynik, że może być odczuwalny podczas dynamicznych scen w filmach czy w przypadku gier.

Obsługa ustawień monitora możliwa jest w dwóch wersjach: tradycyjnej za pomocą przycisków sprzętowych oraz zaawansowanej poprzez oprogramowanie SmartControl. Obydwa wyjścia są wygodne i intuicyjne. Wśród oferowanych opcji, najbardziej do gustu przypadła funkcja Theft Deterrence – pozwalająca zabezpieczyć monitor kodem utrudniającym jego wykorzystanie przez złodziei. Trudno sobie co prawda wyobrazić śmiałka będącego w stanie cichaczem podprowadzić ponad półmetrowy monitor o wadze niemalże 9 kg, jednakże zakończenie tego wysiłku komunikatem o konieczności podania hasła musi być już sprawą niezwykle przykrą. Dla niektórych osób istotny może być fakt, że monitor nie otrzymał polskojęzycznej wersji oprogramowania.

Podsumowanie

Philips 298P4 to monitor, który można szczerze znienawidzić, ale tylko w sytuacji gdy nie zostaje u nas na stałe. Bezlitośnie obnaża wady klasycznych monitorów, sprawiając że użytkowanie tradycyjnego sprzętu z niższej półki cenowej staje się po prostu nieprzyjemne. Mowa o luksusie, który na papierze wydaje się zbędny lecz niezwykle łatwo do niego przywyknąć. Jedyna dostrzeżona przez nas wada to nieco zbyt słaby czas reakcji matrycy.

Od autora: Ostatnio monitor marki Philips, miałem okazję testować nieco ponad rok temu dla magazynu PC Format. Model 239C4QHSB był zupełną odwrotnością prezentowanego  298P4 – cieszę się, że Holenderskiemu producentowi udało się opracować sprzęt nieporównywalnie lepszy i całkowicie spełniający moje oczekiwania.

 

Philips 298P4 został przez nas wyróżniony w kategorii:

Za udostępnienie sprzętu do testów dziękujemy firmie:

 

Jestem wydawcą i redaktorem naczelnym think-about.pl. Moją specjalizacją są opracowania związane z przydomowym garażem i warsztatem. Tematyką zająłem się na poważnie w 2015 roku zakładając z grupą przyjaciół pracownię galanterii drewnianej. Przyjmując rolę producenta elementów oświetleniowych i ozdobnych miałem do czynienia z szerokim wachlarzem narzędzi warsztatowych. Wtedy to też na bazie własnych doświadczeń zacząłem przygotowywać pierwsze rankingi narzędzi i artykuły o poszczególnych markach. Cenię wysokiej klasy produkty i umiem docenić ich zastosowania profesjonalne. Jako ex-profesjonalista i konsument-hobbysta jestem jednak fanem łączenia tanich narzędzi i wysokiej jakości oprzyrządowania. Chętnie sięgam m.in. po produkty z dyskontów. Moja opinia o narzędziach parkside to jedno z najczęściej czytanych opracowań na stronie. Jestem również autorem pierwszych w polsce niezależnych testów grilli gazowych i robotów koszących. Planując kolejne teksty przemycam również moją pasję do motoryzacji. Samochody testuję od 2019, a na think-about.pl publikuję przede wszystkim recenzje i artykuł dotyczące aut użytkowych oraz rodzinnych. Moje doświadczenia dziennikarskie sięgają 2007 roku, kiedy to stworzyłem redakcję technologiczną w domenie 3d-info. Portal z krótkimi przerwami istnieje do dziś. Jako autor zawodowy pracuję od 2010 roku. Większość swojej kariery spędziłem korporacjach medialnych i magazynach drukowanych, współtworząc takie tytuły jak Android Magazine PCFormat, Komputer Świat i PCWorld. Tym ostatnim opiekowałem się najdłużej, bo aż do połowy 2023 roku, pełniąc zaszczytną rolę redaktora naczelnego. Jestem też współtwórcą Think-About. Portal powstał w 2012 roku jako projekt hobbystyczny, aby 10 lat później stać się moim kluczowym zajęciem. Z wykształcenia jestem ekonomistą, ale nigdy nie podjąłem pracy związanej z kierunkiem studiów. Mam przywilej łączenia swoich pasji z wykonywanym zawodem. Chętnie sięgam po literaturę dotyczącą zarządzania i biznesu - szczególnie w ujęciu internetowym. Regularnie poszukuję historii ciekawych przedsięwzięć oraz rozwijam się jako wszechstronny administrator i webmaster. Dobrze znam się na sprzęcie komputerowym i pomimo natłoku obowiązków, pozostaję graczem ubóstwiającym tytuły fabularne. Kiedy odchodzę wreszcie od ekranu staram się jak najwięcej biegać. Motywuję się do regularnego wysiłku wyszukując nieszablonowe biegi masowe, w których chętnie biorę udział.