Red Dot Design to konkurs, który skupia wzrok wszystkich młodych projektantów. To właśnie konkurs, którego projekty niejednokrotnie przyspieszają rytm serca jury, a młodzi i zdolni stają na głowie by zaskoczyć opiniotwórców. Rok temu wygrana przypadła Dominice Drezner i od tego czasu jest to polskie nazwisko na językach całego świata

Łódzki wydział wzornictwa wydaje się  być prawdziwą kuźnią młodych talentów. W styczniu studentki z Katedry Wzornictwa wygrały konkurs firmy RADECO na projekt grzejnika dekoracyjnego, zaś absolwenci odnoszą sukcesy w modzie czy jubilerstwie. Wygranie konkursy Red Dot było momentem przełomowym w Pani życiu?

Miło słyszeć, że studenci łódzkiej ASP odnoszą sukcesy.  Bardzo ciepło wspominam okres studiów.

Zwycięski projekt powstał właśnie w szkole jako praca dyplomowa. Profesorowie dawali mi wolną rękę i nie krępowali mojej kreatywności. Na poczet konkursy Red Dot dopracowałam niektóre elementy, zmieniłam zakres prezentacji. Nagroda nie wpłynęła zbytnio na moje losy. Pozytywne jest to, że ludzie rozpoznają ten projekt, a poprzez międzynarodowy zasięg konkursu dostaję wiele maili od osób zainteresowanych projektem.

 

Skąd pomysł na Marinnę? Interesuje się Pani Żeglarstwem?

Tematy marynistyczne zawsze były mi bliskie. Żeglarstwo jest moim hobby, chociaż teraz mam coraz mniej czasu na realizowanie się w tym zakresie. Marinna jest odpowiedzią na stan niektórych istniejących przystani. Jako żeglarz i użytkownik portów wiedziałam co przeszkadza i co trzeba zmienić. Tak więc projekt portu powstał dość naturalnie. Ważnym elementem było dla mnie obok aspektu ludzkiego, aspekt natury. Chciałam zminimalizować ingerencję w naturalne środowisko.

[slideshow_deploy id=’15762′]

 

W jakim miejscu zrealizowałaby Pani swój projekt Marinna? W Polsce, za granicą?

Najchętniej zrealizowałabym go w Polsce, aby mieć nad procesem wdrożeniowym jak największą kontrolę. Jak na razie jednak, zainteresowanie napływa z zagranicy.

 

Pani projekty zaprezentowane na stronie behance.net wydają się być odpowiedzią na problematyczne aspekty życia codziennego: żelazko z otworem na guziki, przenośny mini filtr do wody, wygodne „koło” na zakupy. Skąd Pani czerpie inspirację?

Inspirację czerpię z obserwacji otoczenia. Uważam, że dobry design, to potrzebny design. Prace typu koło na zakupy czy żelazko do prasowania przestrzeni między guzikami były swoistą odpowiedzią na zaobserwowane niedogodności. Staram się dość odważnie podchodzić do zmian i głęboko analizować formy utarte w naszej świadomości jako prawidłowe. Kto powiedział, że żelazko nie może być okrągłe?

 

Jaka była reakcja na projekt Ddrome podczas pierwszej prezentacji na Stadionie Narodowym? Co miało na celu jego stworzenie?

Ddrome to dość specyficzny projekt. Jego forma to wypadkowa wielu czynników: oczekiwań klienta, możliwość technologicznych, materialnych, funduszy, ale przede wszystkim czasu, który był za krótki. Publiczność dobrze przyjęła projekt. Celem było zaskoczenie i to się udało.

[slideshow_deploy id=’15769′]

Ile czasu zajmuje praca nad projektem takim jak Ddrome?

Projekt powstał w przeciągu paru dni, ale ze względu na dwukrotną zmianę podwykonawcy trzeba było dokonywać zmian już w procesie tworzenia. W tym przypadku ciężko określić dokładnie ilość czasu jak została poświęcona na projekt.

 

Skąd Pani czerpie wiedzę techniczną do swoich projektów? Konsultuje Pani z kimś swoje pomysły od strony technicznej?

Staram się każdy projekt skonsultować z podwykonawcą lub technologiem. Ciągle się uczę, a kontakty ze specjalistami dają mi dużo bezcennej wiedzy.

 

Jak dużą wagę przywiązuje Pani do wyglądu swoich projektów?

Dobry wygląd jest jednym z głównych czynników, który przyciąga uwagę klienta. Staram się tak prowadzić prace nad projektem, aby mieć komfort czasu podczas pracy nad ostateczną formą. Jest to dla mnie niezmiernie ważne.

 

Polacy są uznawani za naród zacofany w kwestii wystroju wnętrz, a także zamknięty na nowości. Kultowe dywany na ścianach, wielkie religijne obrazy, wschodnioeuropejski przepych i kicz. Czy nie boi się Pani, że nowatorskie produkty nie przyjmą się w Polsce?

Niektóre moje prace są dość nowatorskie i zdaję sobie sprawę z tego, że na obecną chwilę mogą wybiegać w przyszłość, za daleko. Jednak są też takie, które na polskim rynku radzą sobie całkiem nieźle. Obawa oczywiście jest. W komercyjnym projektowaniu ważne jest określenie ram czasowych tak, aby projekt nie był zbyt nowoczesny, albo żeby nie zestarzał się za szybko. Ludzie ufają rzeczom, które znają, więc ryzykownym by było wprowadzanie zupełnie nowych form, co ze strony producentów jest bardzo kuszące. Dobrą prognozą jest to, że polskie społeczeństwo staje się coraz bardziej świadome.

 

Czy zdradzi Pani naszym czytelnikom nad czym obecnie pracuje?

W obecnym momencie staram się zrealizować parę koncepcji związanych z meblarstwem. Na razie nie wolałabym zagłębiać się w szczegóły. Mam nadzieję, że w bliskiej przyszłości będę mogła pokazać projekty już zrealizowane.