Wstęp

Rodzina miniaturowych komputerów ZBOX, jest doskonale znana naszym stały czytelnikom. Przeprowadzane przez nas co roku testy, pozwalają obserwować trendy w tym segmencie produktów. Najnowsze urządzenie, które trafiło do naszej redakcji, charakteryzuje się zmniejszonymi wymiarami, przy zachowaniu klasycznej stylistyki pierwszych maszyn ZBOX.

Sprawdziliśmy jakich możliwości możemy oczekiwać, przy tak kompaktowych wymiarach. Zapraszamy do zapoznania się z recenzją.

 

 

Wygląd i budowa

Sposób pakowania zostaje niezmienny – zmniejszyły się tylko rozmiary pudełeczka. Zewnętrzna osłonka z nadrukami, kryje jednolite pudełko.

Wewnątrz ukryto nasz mały komputer, zestaw montażowy VESA, płytę z oprogramowaniem, zestaw instrukcji oraz kabel zasilający.

Oczywiście niezwykle istotna jest wielkość samego komputerka. Wymiary obudowy wynoszą 115,5 mm x 66 mm x 19 mm przy wadze całości na poziomie zaledwie 150 gram. Efektem tego ZBOX jest lżejszy i mniejszy, od większości dostępnych na rynku smartfonów.

Obudowę komputera wykonano z matowego aluminium oraz połyskliwego, czarnego plastiku. Ponownie mamy zastrzeżenia do plastikowych elementów – są podatne na zarysowania i zabrudzenia. Jednakże w przypadku PICO nie istnieje wymówka, że komputer zazwyczaj nie jest dotykany i przestawiany. Przecież głównym autem testowanego modelu ma być duża mobilność.

Tym razem producent zagospodarował wszystkie ścianki boczne. Na jednej z dłuższych, ulokowano gniazdo słuchawkowe, dwa porty USB oraz złącze Ethernet, natomiast po przeciwnej stronie znajdziemy czytnik kart micro SD. Krótkie boki przeznaczono na złącza: USB, HDMI i zasilania oraz włącznik.

Po włączeniu komputera, przez ciemny plastik przebija się charakterystyczne dla komputerów ZBOX logo. Biały napis ZOTAC otoczony niebieskim kołem.

 

 

Użytkowanie

Pierwszy start, był największą udręką testowanego przez nas 2 lata temu ID89. Oprogramowanie było instalowane z płyty, a komputer nie ma napędu. Producent dołączył też zestaw złych sterowników, przez co niemożliwe było połączenie się z internetem, aby ściągnąć poprawne. Progres zauważyliśmy już przy testowanym później Sphere OI520, do którego sterowniki były dołączane na pendrive.

Problemy starszych modeli zostały całkowicie rozwiązane w PI320. Użytkownik otrzymuje komputer gotowy do pracy, z zainstalowanym systemem i sterownikami.

Konstrukcja komputera jest prosta, a obudowa nie jest rozbieralna. Jedyne co możemy zrobić to przytwierdzić ZBOX’a do monitora, korzystając z otworów VESA. Specjalny adapter jest montowany bezpośrednio na obudowę, bez potrzeby wkręcenia choćby 1 śrubki.

Warto zwrócić uwagę na ograniczenia niewielkiej obudowy. Komputer posiada gniazda, ulokowane w bardzo małych odległościach. Wpinając szeroki kabel HDMI właściwie eliminujemy możliwość podpięcia grubszego wtyku USB. Podobnie sprawa wygląda w przypadku sąsiadujących gniazd USB na dłuższej ściance.

Trochę szkoda że producent nie zdecydował się na zastosowanie choćby miniaturowych nóżek. Każde pociągnięcie urządzeń peryferyjnych, kończy się rysami na spodzie nieumocowanej obudowy.

Komfort użytkowania stoi na naprawdę wysokim poziomie. Dzięki zastosowaniu pasywnego chłodzenia, komputer pracuje właściwie bezgłośnie, nagrzewając się do bezpiecznej granicy, nieco ponad 40 stopni.

 

 

Wydajność

Sercem naszego komputera jest procesor Intel Atom Z3735F wsparty przez zintegrowaną kartę graficzną i 2 GB pamięci ram. Przestrzeń dyskowa przeznaczona na nasze pliki to 32 GB w oparciu o pamięć eMMC.

Specyfikacja natychmiast podrzuca kilka spostrzeżeń. Pierwszą bolączką jest ilość miejsca na dysku, która po części rozwiązuje problem testowania gier. Większość współczesnych tytułów, po prostu wymaga większej ilości miejsca. Inna sprawa ze zastosowany Atom oraz niewielka ilość pamięci to zestaw typowo mobilny do prac typowo biurowych. Wydajność w 3Dmark 06 oszacowana na około 1300 pkt pokazuje, że komputer jest w tyle za nawet bardzo budżetowymi laptopami. Efekt? DmC: Devil May Cry z 2013 nie działa, FIFA z 2009 przycina się już w menu, pierwszy Wiedźmin nie działa. Idąc tym tropem zainstalowaliśmy HeartStone, IceWind Dale, Europę Universalis III. Pierwszy tytuł działa dość płynnie po obniżeniu jakości efektów w menu, pozostałe tytuły działają bez problemu (z tym że poradziłby sobie z nimi przeciętny smartfon).

Oczywiście wszystko za sprawą gabarytów – ani przez chwilę nie sądziliśmy, że ZBOX nano nada się do grania w najnowsze tytuły. Całkiem nieźle wypada natomiast optymalizacja pod kątem pracy z pakietem Microsoftu. Praca z samym systemem, przeglądarką czy pakietem biurowym, przebiegają bez najmniejszych zastrzeżeń. Bez problemów uruchomimy również film, pod warunkiem, że nie jest on w jakości 4 K.

 

 

Podsumowanie

Zgodnie z naszymi domysłami ZBOX PICO PI320, to komputer do zadań biurowych. Jego główną zaletą jest mobilność w rozumieniu biznesowym. Zabierzemy na nim prezentacje, trochę dokumentów i bez większych problemów otworzymy kilka zakładek w przeglądarce. Jeśli zapragniemy chwilę się zrelaksować, możemy też obejrzeć film niskiej rozdzielczości lub przypomnieć sobie kultowe Heroes III. Zasadniczą różnicą w porównaniu w poprzednio testowanymi urządzeniami, PICO nie sprawdzi się w roli przenośnego centrum rozrywki. Nie wrzucimy na niego wiele filmów, raczej nie wykorzystamyę podczas Lan Party (chyba, że będzie to pierwszy Starcraft albo Quake Arena). Tradycyjnie na pochwały zasługuje, niezła jakość wykonania i pomysłowo zaprojektowana obudowa. Urządzenie jest przy tym bardzo ładne, a główne obawy wzbudza jego odporność na uszkodzenia.

ZBOX PICO PI320 został przez nas wyróżniony w kategorii:

Think About przyznaje wyróżnienia wyłącznie produktom testowanym w redakcji. Każdy nagrodzony produkt posiada godne uwagi cechy które odzwierciedlane są w postaci znaczków. Więcej o kategoriach przyznawanych wyróżnień można przeczytać tu: think-about.pl/wyroznienia-think-about.

Za udostępnienie sprzętu, dziękujemy firmie:

Jestem wydawcą i redaktorem naczelnym think-about.pl. Moją specjalizacją są opracowania związane z przydomowym garażem i warsztatem. Tematyką zająłem się na poważnie w 2015 roku zakładając z grupą przyjaciół pracownię galanterii drewnianej. Przyjmując rolę producenta elementów oświetleniowych i ozdobnych miałem do czynienia z szerokim wachlarzem narzędzi warsztatowych. Wtedy to też na bazie własnych doświadczeń zacząłem przygotowywać pierwsze rankingi narzędzi i artykuły o poszczególnych markach. Cenię wysokiej klasy produkty i umiem docenić ich zastosowania profesjonalne. Jako ex-profesjonalista i konsument-hobbysta jestem jednak fanem łączenia tanich narzędzi i wysokiej jakości oprzyrządowania. Chętnie sięgam m.in. po produkty z dyskontów. Moja opinia o narzędziach parkside to jedno z najczęściej czytanych opracowań na stronie. Jestem również autorem pierwszych w polsce niezależnych testów grilli gazowych i robotów koszących. Planując kolejne teksty przemycam również moją pasję do motoryzacji. Samochody testuję od 2019, a na think-about.pl publikuję przede wszystkim recenzje i artykuł dotyczące aut użytkowych oraz rodzinnych. Moje doświadczenia dziennikarskie sięgają 2007 roku, kiedy to stworzyłem redakcję technologiczną w domenie 3d-info. Portal z krótkimi przerwami istnieje do dziś. Jako autor zawodowy pracuję od 2010 roku. Większość swojej kariery spędziłem korporacjach medialnych i magazynach drukowanych, współtworząc takie tytuły jak Android Magazine PCFormat, Komputer Świat i PCWorld. Tym ostatnim opiekowałem się najdłużej, bo aż do połowy 2023 roku, pełniąc zaszczytną rolę redaktora naczelnego. Jestem też współtwórcą Think-About. Portal powstał w 2012 roku jako projekt hobbystyczny, aby 10 lat później stać się moim kluczowym zajęciem. Z wykształcenia jestem ekonomistą, ale nigdy nie podjąłem pracy związanej z kierunkiem studiów. Mam przywilej łączenia swoich pasji z wykonywanym zawodem. Chętnie sięgam po literaturę dotyczącą zarządzania i biznesu - szczególnie w ujęciu internetowym. Regularnie poszukuję historii ciekawych przedsięwzięć oraz rozwijam się jako wszechstronny administrator i webmaster. Dobrze znam się na sprzęcie komputerowym i pomimo natłoku obowiązków, pozostaję graczem ubóstwiającym tytuły fabularne. Kiedy odchodzę wreszcie od ekranu staram się jak najwięcej biegać. Motywuję się do regularnego wysiłku wyszukując nieszablonowe biegi masowe, w których chętnie biorę udział.