Wstęp

Zazwyczaj próbuję robić bardziej opisowe tytuły. Zasadniczy problem jest taki, że tego typu sprzęt nie doczekał się jeszcze chyba oficjalnej nazwy. Konkurencja nazwała go samobieżnym gadżetem. Kiedy ja mam komuś go opisać, mówię że to taki Segway tylko z małymi kołami i bez kierownicy. Niezależnie od nazwy, jego testy są jednym z przyjemniejszych elementów pracy redakcyjnej.

Zapraszam do zapoznania się z recenzją.

 

 

Wygląd i budowa

YESdzik trafia do nas w ogromnym kartonie o dość skromnej zawartości. Oprócz samego urządzenia, otrzymujemy ładowarkę i krótką instrukcję. Sprzęt jest zdecydowanie solidniejszy niż wskazują na to zdjęcia. Solidność ta przekłada się niestety również na dużą wagę – 10 kg.

Największą część obudowy wykonana jest z dobrej jakości, połyskliwego plastiku. Podstopnice wykonano z gumy, natomiast felgi z aluminium. Naciągnięte na koła opony są bieżnikowane. Górną część błotników pokryto matowym tworzywem zabezpieczającym.

Informacje o stanie aktywności i stopniu naładowania baterii, wyświetlane są na podświetlanym panelu w centralnej części Yesdzika. Frontowa część, kryje również dwa panele z podświetleniem LED, aktywowane w zależności od tego, które koło jest aktualnie napędzane. Panel obsługi umieszczono natomiast z tyłu, ograniczając się jedynie do złącza zasilającego i włącznika.


 

 

Użytkowanie

Rozpoczęcie zabawy z Yesdzikiem, wcale nie jest trudne. Wystarczy spełnić jeden warunek – uwierzyć że postawienie dwóch nóg na pojeździe jednoosiowym, nie zakończy się wywrotką. Pewne i zdecydowane ruchu, zaoszczędzą nam poobijanych kostek i zaskakujących szpagatów. Obserwując kilka osób, które miały okazję zacząć zabawę z testowym Yesdzik, czas nauki sprawnego poruszania, wynosił od kilku do maksymalnie 10 minut. Nie odnotowaliśmy również ani jeden wywrotki, niezależnie od wieku testerów (przedział 20 – 60 lat). Pierwsze chwile zabawy to zazwyczaj niepewne balansowanie w przód i tył, aby wyczuć wrażliwość sensorów.

Zasada jazdy jest mimo wszystko intuicyjna. Wychylając stopę do przodu, sprawimy że koło po tej samej stronie, ruszy do przodu. Stawiając stopę na pięcie, wywołamy odwrotny efekt. Jazda do przodu polega więc na dociśnięciu Yesdzika przednią częścią stopy. Wychylając jedną stopę do typu, a drugą do przodu, możemy kręcić się w miejscu.

Maksymalna prędkość 10 km na godzinę, na papierze nie robi dużego wrażenia. Jednakże trudno nam sobie wyobrazić przemieszczanie się szybciej – niewielkie kółka i jedna oś, mają jednak swoje ograniczenia stabilności. Jest to prędkość, którą uzyskuje biegacz ze środka stawki, podczas biegów masowych. Imponujący jest dystans 25 km, który Yesdzik pokonuje po 2 godzinach ładowania.

Niestety małe koła słabo radzą sobie z krzywymi chodnikami i dziurami w nawierzchni. Wykorzystanie Yesdzika, jako środka transportu miejskiego jest raczej trudne do zrealizowania. Dużo lepiej sprawdzi się tam, gdzie najczęściej wykorzystywane są pojazdy segway – w centrach handlowych, na dużych halach w przestronnych pomieszczeniach. Atutem w tym wypadku będą mniejsze rozmiary, ułatwiające przechowywanie oraz bardzo duża zwinność. Yesdzik jest na tyle precyzyjny, że bez problemu można poruszać się na nim po przeciętnym mieszkaniu.


 

 

Podsumowanie

Yesdzik to dobrze wykonany sprzęt, dopracowany technologicznie. Bardzo pozytywnie oceniamy łatwość obsługi oraz zasięg i moc napędu. Pozytywnie wypada jakość zastosowanych materiałów. Największym atutem jest jednak ogrom radości, którą dostarcza zabawa Yesdzikiem. Nauka sterowania i osiągane prędkości dają satysfakcje, a niespotykana forma sprawia, że sprzęt sam w sobie zachęca aby spróbować przejażdżki. Nieco gorzej wypadają walory użytkowe. Duża waga zniszczyła nasze wyobrażenie do wrzucenia Yesdzika do plecaka – taki pomysł skończyłby się zaawansowaną skoliozą po 2 spacerach.  Trudno nam znaleźć inne zastosowania niż po prostu zabawa – małe koła nie radzą sobie z nierównościami. Wiele osób zwróciło nam uwagę że pewniej czułoby się na segwayu, który jest wyposażony w coś na kształt kierownicy. Naszym zdaniem jest to jedynie pozorne poczucie bezpieczeństwa – przecież kierownica jest umocowana do tej samej osi, więc fizycznie trudno się jej przytrzymać.

YesDzik otrzymał od nas wyróżnienie w kategorii:


Think About przyznaje wyróżnienia wyłącznie produktom testowanym w redakcji. Każdy nagrodzony produkt posiada godne uwagi cechy które odzwierciedlane są w postaci znaczków. Więcej o kategoriach przyznawanych wyróżnień można przeczytać tu: think-about.pl/wyroznienia-think-about.
 

Za udostępnienie sprzętu do testów dziękujemy marce:

 

Jestem wydawcą i redaktorem naczelnym think-about.pl. Moją specjalizacją są opracowania związane z przydomowym garażem i warsztatem. Tematyką zająłem się na poważnie w 2015 roku zakładając z grupą przyjaciół pracownię galanterii drewnianej. Przyjmując rolę producenta elementów oświetleniowych i ozdobnych miałem do czynienia z szerokim wachlarzem narzędzi warsztatowych. Wtedy to też na bazie własnych doświadczeń zacząłem przygotowywać pierwsze rankingi narzędzi i artykuły o poszczególnych markach. Cenię wysokiej klasy produkty i umiem docenić ich zastosowania profesjonalne. Jako ex-profesjonalista i konsument-hobbysta jestem jednak fanem łączenia tanich narzędzi i wysokiej jakości oprzyrządowania. Chętnie sięgam m.in. po produkty z dyskontów. Moja opinia o narzędziach parkside to jedno z najczęściej czytanych opracowań na stronie. Jestem również autorem pierwszych w polsce niezależnych testów grilli gazowych i robotów koszących. Planując kolejne teksty przemycam również moją pasję do motoryzacji. Samochody testuję od 2019, a na think-about.pl publikuję przede wszystkim recenzje i artykuł dotyczące aut użytkowych oraz rodzinnych. Moje doświadczenia dziennikarskie sięgają 2007 roku, kiedy to stworzyłem redakcję technologiczną w domenie 3d-info. Portal z krótkimi przerwami istnieje do dziś. Jako autor zawodowy pracuję od 2010 roku. Większość swojej kariery spędziłem korporacjach medialnych i magazynach drukowanych, współtworząc takie tytuły jak Android Magazine PCFormat, Komputer Świat i PCWorld. Tym ostatnim opiekowałem się najdłużej, bo aż do połowy 2023 roku, pełniąc zaszczytną rolę redaktora naczelnego. Jestem też współtwórcą Think-About. Portal powstał w 2012 roku jako projekt hobbystyczny, aby 10 lat później stać się moim kluczowym zajęciem. Z wykształcenia jestem ekonomistą, ale nigdy nie podjąłem pracy związanej z kierunkiem studiów. Mam przywilej łączenia swoich pasji z wykonywanym zawodem. Chętnie sięgam po literaturę dotyczącą zarządzania i biznesu - szczególnie w ujęciu internetowym. Regularnie poszukuję historii ciekawych przedsięwzięć oraz rozwijam się jako wszechstronny administrator i webmaster. Dobrze znam się na sprzęcie komputerowym i pomimo natłoku obowiązków, pozostaję graczem ubóstwiającym tytuły fabularne. Kiedy odchodzę wreszcie od ekranu staram się jak najwięcej biegać. Motywuję się do regularnego wysiłku wyszukując nieszablonowe biegi masowe, w których chętnie biorę udział.