O czym mowa?

Zaprojektowany w Belgii i wykonany w Chinach – tak zaczyna się nasza pierwsza przygoda z marką Mio. Otrzymaliśmy ich topową nawigację rowerową, model Cyclo505. Przyznam szczerze, że jestem zwolennikiem biegania, a na rower wsiadam okazjonalnie. Całe szczęście mamy w redakcji również entuzjastę rowerowego, w osobie naszej naczelnej – z jej pomocą udało mi się przygotować poniższą recenzję.

Tradycyjnie zapraszam do sprawdzenia, jak sprzęt sprawuje się w praktyce.

 

 

Wygląd i budowa

Czarne, kartonowe pudełeczko, zarzucono dziesiątkami informacji. Niestety zabrakło choćby jednego pełnego zdania po polsku. Naklejka na opakowaniu głosi jedynie „reflash systemu, aktualizacja do oficjalnej wersji softu 4.2.6” – zabawnie prawda? Producent zapewnił nas jednak, że to uroda urządzenia testowego, a sprzedawane w Polsce Cyclo 505 mają pełne, polskie opisy.

Całkiem nieźle prezentuje się natomiast zestaw. Prócz samej nawigacji obejmuje on dwa uchwyty na kierownicę, czujnik prędkości i kadencji, opaskę z pomiarem tętna, kabel USB, tradycyjną ładowarkę oraz instrukcję. Całość oczywiście przypisujemy na plus.

Nawigacja została wykonana z twardego, czarnego i białego tworzywa. Centralną część zajmuje wyświetlacz o przekątnej 3-cala. Bezpośrednio pod nim ulokowano, jedyny fizyczny przycisk. Tylną część obudowy przeznaczono na zaczep uchwytu rowerowego oraz zaślepkę gniazda miniUSB.

 

 

Montaż i rozpoczęcie pracy

Normalnie pomijamy rozdział o montażu, jednak jest on jednym z ciekawszych elementów. Czujnik prędkości standardowo mocujemy przy kole, za pomocą opasek zaciskowych. Zaskakująco podobnie wygląda montaż samej nawigacji. Ulokowanie uchwytu na kierownicy, wymaga użycia opasek zaciskowych. Wyjątkowo śmiały pomysł, który niestety pozbawia nas możliwości wygodnego użytkowania, tej samej nawigacji na 2 rowerach. Oczywiście sama nawigacja jest łatwo odczepiana od uchwytu.

Pierwsze uruchomienie przebiega bez większych problemów. Cyclo 505 błyskawicznie wyszukuje satelity i pozwala na rozpoczęcie pracy. Jeśli urządzenie jest naładowanie, nie ma konieczności podłączania go za pomocą kabla do komputera, możemy łatwo wykorzystać łączność WiFi.

 

 

Użytkowanie

Już na samym początku, uwagę zwraca niska rozdzielczość ekranu sprawiająca, że widoczne są całe piksele. Ekran dotykowy reaguje płynnie, a obsługa za pomocą jednego przycisku (wykonującego funkcję „wstecz”), przebiega bardzo wygodnie. Mocno połyskliwa powierzchnia wygląda atrakcyjnie ale ma swoje wady. Intensywne słońce oraz światła latarń, potrafią skutecznie uniemożliwić dostrzeżenie, danych prezentowanych na wyświetlaczu.

Nawigacja oferuje kilka trybów pracy oraz funkcje fitness – można powiedzieć, że oprogramowanie zostało zaprojektowane na bogato. Wsiadając na rower możemy wybrać wcześniej zdefiniowaną trasę do domu, wskazać adres, bądź posłużyć się funkcją „Suprise Me” wskazując jedynie czas lub dystans, który chcemy pokonać na zaproponowanej przez Mio trasie.

Jeśli chodzi o precyzję nawigowania i dobór tras, nie mamy większych zarzutów. Życzyli byśmy sobie aby producent  w przyszłości dodał opcję, która przy każdym rozpoczęciu nawigowania, zapyta jaki rodzaj trasy sobie życzymy. Co prawda możemy wyłączyć z poziomu menu trasy objazdowe, jednak aktywując trasę na szybko np nocą, można wpakować się w niezłe krzaki w najciemniejszym zaułku miasta. Jeśli jednak skupiamy się na dotarciu z punktu A do punktu B, nie powinniśmy napotkać większych problemów. Nas rozczarowała praca nawigacji nocą. Mieliśmy problem ze znalezieniem ustawień pozwalających utrzymać podświetlenie ekranu, bądź aktywujących tryb nocny. Zdarzało się, że wyświetlacz rozświetlał się kiedy byliśmy już o 2 skrzyżowania za planowanym zakrętem. Czas pracy na jednym ładowaniu jest zbliżony do deklarowanych przez producenta 12 godzin.

Zastosowanie opaski na klatkę piersiową pozwala na dość dokładne wskazania w zakresie pracy naszego organizmu. Pomiar tętna wraz z podstawowymi danymi o użytkowniku, umożliwia nawigacji precyzyjne wyświetlanie informacji na temat ilości spalonych kalorii. Wśród definiowanych parametrów możemy również wskazać średnicę naszego koła i typ roweru jakim się przemieszczamy. Oczywiście użytkownik może stworzyć kilka profili przeznaczonych dla kilku osób bądź różnych rowerów. Ciekawym elementem jest również personalizacja ekranu wyświetlania danych – możemy samodzielnie wybrać, które informacje mają być prezentowane podczas treningu.

Pomiar prędkości i odległości również nie budzi najmniejszych zastrzeżeń. Ciekawostką jest możliwość szybkiego przejścia w tryb trasy samochodowej. Wbudowany moduł Bluetooth pozwala natomiast na współpracę ze smartfonem. Nawigacja powiadomi nas o przychodzących wiadomościach i połączeniach oraz pozwoli na sterowanie odtwarzaczem audio. Zdecydowanie łatwiej jest wyciągnąć dłoń do nawigacji niż szukać telefonu.

 

 

Podsumowanie

Nawigacja Mio Cyclo 505 to dobrze wykonany, lecz nieco archaiczny sprzęt. Montaż na opaskach zaciskowych, niska rozdzielczość ekranu, gniazdo mini usb zamiast popularnego micro oraz osobna ładowarka i kabel sprawiają iż mamy wrażenie że cofnęliśmy się w czasie, o co najmniej 4 lata. Duży plus przyznajemy natomiast za bogaty zestaw oraz ogrom funkcji, łączących cechy nawigacji i sprzętu sportowego. Dobrze wypada również dobór i jakość materiałów oraz wygoda obsługi.

Nawigacja Mio Cyclo 505 otrzymała od nas wyróżnienie w kategorii:

Think About przyznaje wyróżnienia wyłącznie produktom testowanym w redakcji. Każdy nagrodzony produkt posiada godne uwagi cechy które odzwierciedlane są w postaci znaczków. Więcej o kategoriach przyznawanych wyróżnień można przeczytać tu: think-about.pl/wyroznienia-think-about.

Kilka słów o nawigacji powiedziałem również w naszym tygodniowym zestawieniu:

Za udostępnienie nawigacji rowerowej do testów dziękujemy firmie:

Jestem wydawcą i redaktorem naczelnym think-about.pl. Moją specjalizacją są opracowania związane z przydomowym garażem i warsztatem. Tematyką zająłem się na poważnie w 2015 roku zakładając z grupą przyjaciół pracownię galanterii drewnianej. Przyjmując rolę producenta elementów oświetleniowych i ozdobnych miałem do czynienia z szerokim wachlarzem narzędzi warsztatowych. Wtedy to też na bazie własnych doświadczeń zacząłem przygotowywać pierwsze rankingi narzędzi i artykuły o poszczególnych markach. Cenię wysokiej klasy produkty i umiem docenić ich zastosowania profesjonalne. Jako ex-profesjonalista i konsument-hobbysta jestem jednak fanem łączenia tanich narzędzi i wysokiej jakości oprzyrządowania. Chętnie sięgam m.in. po produkty z dyskontów. Moja opinia o narzędziach parkside to jedno z najczęściej czytanych opracowań na stronie. Jestem również autorem pierwszych w polsce niezależnych testów grilli gazowych i robotów koszących. Planując kolejne teksty przemycam również moją pasję do motoryzacji. Samochody testuję od 2019, a na think-about.pl publikuję przede wszystkim recenzje i artykuł dotyczące aut użytkowych oraz rodzinnych. Moje doświadczenia dziennikarskie sięgają 2007 roku, kiedy to stworzyłem redakcję technologiczną w domenie 3d-info. Portal z krótkimi przerwami istnieje do dziś. Jako autor zawodowy pracuję od 2010 roku. Większość swojej kariery spędziłem korporacjach medialnych i magazynach drukowanych, współtworząc takie tytuły jak Android Magazine PCFormat, Komputer Świat i PCWorld. Tym ostatnim opiekowałem się najdłużej, bo aż do połowy 2023 roku, pełniąc zaszczytną rolę redaktora naczelnego. Jestem też współtwórcą Think-About. Portal powstał w 2012 roku jako projekt hobbystyczny, aby 10 lat później stać się moim kluczowym zajęciem. Z wykształcenia jestem ekonomistą, ale nigdy nie podjąłem pracy związanej z kierunkiem studiów. Mam przywilej łączenia swoich pasji z wykonywanym zawodem. Chętnie sięgam po literaturę dotyczącą zarządzania i biznesu - szczególnie w ujęciu internetowym. Regularnie poszukuję historii ciekawych przedsięwzięć oraz rozwijam się jako wszechstronny administrator i webmaster. Dobrze znam się na sprzęcie komputerowym i pomimo natłoku obowiązków, pozostaję graczem ubóstwiającym tytuły fabularne. Kiedy odchodzę wreszcie od ekranu staram się jak najwięcej biegać. Motywuję się do regularnego wysiłku wyszukując nieszablonowe biegi masowe, w których chętnie biorę udział.