Przekrój dostępnych rozwiązań w zakresie frytkownic beztłuszczowych jest imponujący, jednak faworytów na podium jest tylko kilku. Philips OVI czy Ninja – jeśli zastanawiasz się, który sprzęt z duetu wypada lepiej, sprawdź moje porównanie.

Nierzadko, gdy mowa o ograniczonej dostępności, pojawia się temat czasów PRL-u. W mojej opinii, to nie jedyny moment w historii, kiedy zmagaliśmy się z wieloma brakami w zakresie towarów. Import i eksport produktów znacząco różnił się nawet 2 dekady temu. Dziś jest u nas większość producentów, m.in. za sprawą regulacji prawnych, które takowe działania umożliwiają. Ze strony konsumenta jest to ogromna zaleta, albowiem konkurencja i możliwość wyboru to i swego rodzaju wolność. Pytanie, jak wybrać sprzęt spełniający nasze oczekiwania pośród tak wielu rozwiązań? Temat ten dotyczy również frytkownic beztłuszczowych, a z języków nie schodzi pytanie – Philips OVI czy Ninja. Dziś postaram się porównać dwa najbardziej popularne modele o zbliżonych parametrach (obydwie marki mają w swojej ofercie co najmniej kilka wersji).

Philips OVI czy Ninja, sprawdźmy specyfikację

Philips Ovi Smart XXL HD9867/90, przedstaw się

Dla porównania wybrałam jedną z najczęściej kupowanych wersji frytkownic beztłuszczowych od Philips, której pojemność wynosząca 7,3 l napełni brzuchy nawet dużej rodziny. Model XXL (HD9867/90) jest urządzeniem wielofunkcyjnym, a to dzięki 5 programom automatycznym Smart Chef. Innymi słowy, frytki to zaledwie jedna z przekąsek, które możemy przyrządzić z pomocą sprzętu. Umożliwia on smażenie, ale również pieczenie, grillowanie, a nawet odgrzewanie posiłków. Wszystko to zawdzięczamy wykorzystaniu gorącego powietrza, dzięki czemu dania są znacznie zdrowsze, niż w przypadku tradycyjnych form przyrządzania. Pora na szczegóły…

Frytkownica beztłuszczowa pozwala regulować temperaturę w zakresie od 40 do 200 stopni, a moc wynosi 225 Wat. Zaletą jest duży zakres dodatkowych akcesoriów, w tym:

  • zestaw mistrza imprez (ruszt i podziałka)
  • zestaw do grillowania (patelnia do grillowania)
  • zestaw do pieczenia (foremka i foremki do babeczek)
  • zestaw do przekąsek (szczypce i przykrywka)
  • zestaw do pizzy (ruszt do pizzy)

Cena: ok. 1299 zł

Ninja AF300EU, przedstaw się

Historia marki Ninja, a właściwie SharkNinja, sięga 2009 roku. Niemniej, pierwsze kroki stawiała jako Euro-Pro Operating LLC i to już w 1994 roku. Nie wnikając w szczegóły wynikające z nazewnictwa, jednym z najbardziej popularnych produktów są multicookery oraz frytkownice. Dziś pod lupę trafia jedna z nich, a mianowicie AF300EU. Jest ona znacznie tańsza niż Philips, jednak parametry pokrywają się na tyle, że grzechem byłoby ją pominąć. Producent wyposażył urządzenie w dwa kosze, dzięki czemu możliwe jest przyrządzanie dwóch dań jednocześnie (ale i niezależnie). Do dyspozycji mamy aż 6 programów automatycznych, w tym m.in. opiekanie, smażenie lub podgrzewanie. Nie myślcie jednak, że jesteście tylko wysłannikami opracowanej technologii. Jak w przypadku większości sprzętów, możliwe są samodzielne ustawienia pracy.

Regulacja temperatury frytkownicy beztłuszczowej waha się od 40 do 240 stopni, tak więc podobnie, jak w przypadku wielu piekarników. Moc jest nieco wyższa, niż w przypadku Philips ponieważ wynosi 2400 Wat. Niestety na rzecz akcesoriów, które ograniczają się do koszy (co istotne, każdy z nich ma 3,8 litra).

Philips OVI czy Ninja – podobieństwa

Uwaga, ten akapit może nieco namieszać Ci w głowie, albowiem urządzenia z pozoru są dość zbliżone. Zarówno gdy mowa o parametrach, funkcjach, a nawet i wadze sprzętów. Obydwa posiadają dość zbliżone programy automatyczne, choć nazwane w nieco inny sposób. Mowa tu rzecz jasna o funkcji w zakresie podpiekania, smażenia beztłuszczowego, odgrzewania i nie tylko. Producent Ninja wyszczególnia również opcję dehydratyzacji (suszenia), jednak niską temperaturę w granicach 40 stopni ustawimy na obydwu urządzeniach.

Bohaterowie dzisiejszego pojedynku posiadają wbudowane kosze, tak więc sposób przyrządzania posiłków jest niemal identyczny. Niezależnie czy mowa o Philips OVI czy Ninja, mamy możliwość samodzielnego wyboru wszelkich ustawień dot. pracy. Łączy je również zbliżony wielkością, cyfrowy ekran. Producenci zadbali o timer, opcję utrzymywania ciepła oraz wykonanie koszy z materiałów, umożliwiających ich mycie w zmywarce.

Cena: ok. 899 zł

Philips OVI czy Ninja – różnice

Zdawałoby się, że te dwa wielofunkcyjne urządzenia zdają się być niemalże identyczne. Są jednak pewne różnice, które mogą wysnuć faworyta. W pierwszej kolejności należy odnieść się do koszy, albowiem choć wartości w litrach są zbliżone, Ninja ma aż 2 pojemniki. Pytanie, na ile jest to zaleta, a na ile wada (to już zależy od osobistych preferencji). Warto podkreślić, że nie ma konieczności korzystania z dwóch jednocześnie. Jeśli zdarza Ci się jednak przyrządzać dwa rodzaje składników, możliwość ich jednoczesnego podpiekania będzie dobrym rozwiązaniem. Philips nie umożliwia takiej opcji, jednak ma w zanadrzu masę akcesoriów.

Ninja cechuje się wyższą mocą, a różnica ta wynosi aż 175 Wat. Co istotne, do dyspozycji mamy szerszy zakres temperatur (aż 40 stopni więcej na korzyść powyższej frytkownicy). Producent zaznacza, że technologia Max Crisp idealnie nadaje się do mrożonek, które mają okazać się bardziej kruche, a samo przygotowanie szybsze. Innymi słowy, gdyby wziąć pod uwagę powyższe parametry, odpowiedź na pytanie – Philips OVI czy Ninja, jest dość jasna. Zastanówmy się jednak, jak często korzystamy z tak wysokich temperatur.

Jeśli jesteś za pan brat z technologią, a sprzęt ma wyręczać Cię nie tylko w smażeniu, ale i podsuwać pomysły na posiłki, Philips OVI ma tu znaczną przewagę. Dostęp do aplikacji NutriU to zasób ponad 1000 dedykowanych przepisów, ale również liczna społeczność i możliwość skorzystania ze wskazówek od Philips. Firma Ninja również udostępnia swoją aplikację, jednak nie ma podziału na konkretne urządzenia, dogodnego przeliczania składników, a baza przepisów jest mocno ograniczona.

Philips OVI czy Ninja, który model wybiorę?

Na wstępie zaznaczę, że wybór jest podyktowany moimi osobistymi preferencjami. Nie skreślam konkurenta, a raczej zaznaczam, który model lepiej posłużyłby w mojej kuchni, w zgodzie z przeznaczeniem oraz możliwościami, z których zamierzałabym korzystać.

Wbrew wyższej cenie, stawiam na reprezentanta od Philips. Jest to uwarunkowane kilkoma czynnikami, które wyróżniłam poniżej.

  • Dostęp do aplikacji mobilnej, duża baza przepisów,
  • Szeroki zakres akcesoriów, który pozwoli przygotować o wiele więcej przekąsek lub posiłków,
  • Jedna, większa komora – rzadko zdarza mi się smażyć dwa osobne składniki, jednak często gotuję dla kilku osób, tak więc większa pojemność w jednym koszu brzmi bardziej przekonująco,
  • Design, który choć może i nie powala na kolana, wydaje mi się wizualnie bardziej reprezentatywny, niż Ninja.

Rzadko kiedy smażę lub piekę potrawy w bardzo wysokich temperaturach, tak więc szerszy zakres Ninja nie był dla mnie ważniejszy, niż wspomniane plusy Philips. Każdy z nas przyrządza jednak posiłki w inny sposób, używa innych składników – stąd trudno jednoznacznie wytypować, który model sprawdzi się akurat w twojej kuchni. Myślę jednak, że warto dołożyć kilka stówek, aby cieszyć się nowoczesnym sprzętem z aplikacją.

Zostając przy samych frytkownicach beztłuszczowych, na rynku znajdziesz także znacznie tańsze opcje (więcej przeczytasz pod tym linkiem). Philips OVI czy Ninja to więc nie jedyny pojedynek, który budzi zainteresowanie. Jeśli jesteś na etapie wybierania nowego sprzętu AGD, pomocną może okazać się publikacja: Tefal Cook4Me czy Lidlomix? Różnice, podobieństwa i funkcje.

Materiał zawiera linki partnerskie.

Moja obecność w redakcji Think-About oraz 3D-Info wiąże się z wieloma aktywnościami w zakresie działań komercyjnych. Na co dzień uczestniczę w procesach sprzedażowych, bliscy są mi również nasi partnerzy. Marketing jest moją pasją od wielu lat, co bezpośrednio wiąże się również z pozyskaniem wyższego wykształcenia w tymże kierunku. Realizacja tak obszernych działań pozwala niemal codziennie szukać nowych wyzwań. Z przyjemnością pobudzam do pracy szare komórki, gdy pora na dozę kreatywności oraz wykazanie się znajomością realnych oczekiwań marek, które zamierzają współtworzyć specjalne projekty u boku redakcji. Znalezienie wspólnego celu oraz wypracowanie dedykowanych rozwiązań bywa niezwykle satysfakcjonujące. Rola Sales Managera nie jest więc skupiona tylko na zagadnieniach z zakresu e-commerce ale również kontaktach z ludźmi. Otwarcie na potrzeby drugiej strony jest kluczowe, aby realizacja była zarówno atrakcyjna, jak i wartościowa. Wspólnie z redaktorami redakcji mogę poszerzać swoją wiedzę również w zakresie technologii, nowoczesnych rozwiązań, a nawet AGD.   Moja przygoda w T-A oraz 3D-Info trwa stosunkowo krótko, jednak sama podróż w to miejsce rozpoczęła się blisko 8 lat temu. Wówczas pasją stała się komunikacja, social media, reklama oraz e-commerce. Dotychczas zajmowałam się komercjalizacją treści, prowadzeniem kampanii z wykorzystaniem mediów społecznościowych, fotografią, a także m.in. drobnymi działaniami z zakresu Google Ads i cross-marketingu. Dzięki zdobywaniu doświadczenia w wielu sektorach, jest mi łatwiej zrozumieć potrzeby partnerów.   Na co dzień w dalszym ciągu rozwijam swoje kompetencje w wyżej wymienionych kategoriach, choć największą frajdę przynosi mi fotografia oraz grafika. Niezwykle bliska jest mi również muzyka, co niejako wiąże się z moim artystycznym usposobieniem. Nie jest mi obca troska o dobrostan zwierząt, walka o ich prawa i należyte traktowanie. Dążę do wyznaczonych sobie celów i nie cofam się, gdy na horyzoncie pojawiają się niedogodności losu.