Aromatyczna, ulubiona kawa o poranku bez fusów? Jeśli rozważasz zakup urządzenia do jej parzenia, a na myśl przyszedł Ci również ekspres kapsułkowy, powinieneś poznać 3 powody, dla których stanowczo odradzam jego zakup.

Ekspres kapsułkowy, czyli marzenia o świetnej kawie w budżetowej wersji. Czy aby na pewno?

Owoce kakaowca są znane od tysięcy lat, albowiem wykorzystywano je już w 1 tysiącleciu p.n.e. Na ich dotarcie do Europy przyszło nam zaczekać aż do XVI wieku. Kawa po turecku zasmakowała nam dość szybko, a zwyczaj pozostał po dziś dzień. Niemniej, tradycyjna forma dla wielu odeszła w zapomnienie, a to ze względu na rozmaite urządzenia ułatwiające jej parzenie (a nawet uprzednie mielenie).

Ekspres kapsułkowy wynaleziono w latach 70-tych, choć jego forma znacząco odbiegała od nowoczesnych sprzętów. Na ten moment, jest to swoista alternatywa dla drogich ekspresów automatycznych, wspomnianej kawy po turecku, a także przelewu. Nota bene, będącego wyposażeniem wielu polskich kuchni w latach 90-tych (moją recenzję jednego z bardziej luksusowych modeli możesz przeczytać pod tym linkiem). Wiele czołowych przedsiębiorstw z dumą prezentuje swoje modele, a na ich korzyść przemawia zarówno cena, jak i kompaktowa forma.

Przyrządzanie kawy jest bajecznie proste, albowiem umieszczając wybraną kapsułkę w odpowiednim miejscu, reszta robi się… sama. Proces opiera się na wysokim ciśnieniu, pod wpływem którego dochodzi do jej nakłucia, następnie zawartość styka się z gorącą wodą, a aromatyczny napój trafia do naszej filiżanki. Niestety nie wszystko złoto, co się świeci…

3 powody, dla których nie kupię ekspresu kapsułkowego

Nie będę ukrywać, jestem prawdziwym kawoszem, a 3 filiżanki kawy dziennie to niemal rutyna (choć niezwykle przyjemna). Swego czasu zaczęłam rozważać zakup sprzętu, który pozwoli mi nieco poeksperymentować, a jednocześnie nie będzie wiązało się to z wydatkiem w skali kilku tysięcy złotych. Wśród poleceń znalazł się m.in. ekspres kapsułkowy, który okazał się znacznie bardziej popularny, niż przypuszczałam. Jako że jestem typem człowieka, który na marketing jest raczej odporny, postanowiłam samodzielnie ustalić, czy rzeczywiście jest to tak zbawienne urządzenie. Research nie wymagał ode mnie dużego zaangażowania, choć należało zmierzyć się z falą bezkrytycznych pochwał, recenzji i nie tylko. Po kilku godzinach okazało się, że ekspres kapsułkowy nie będzie tym, dla którego stracę głowę.

Oto 3 rzeczy, których wprost nie powie Ci żaden sprzedawca, a zwłaszcza bezkrytyczny entuzjasta tego typu rozwiązań.

Po pierwsze…

Jak sama nazwa wskazuje, ekspres kapsułkowy wykorzystuje formę kawy zamkniętej w kapsułce. Innymi słowy, nie mamy większego wpływu na jej moc, ale możemy cieszyć się nieustannie tym samym smakiem. Sklepowe półki niemal uginają się od rozmaitych rodzajów kaw, tak więc nikt nie powinien mieć większego problemu ze znalezieniem swojego ideału. Niestety cylindryczne opakowania ze zmielonymi ziarnami wiążą się z hermetycznym pakowaniem, a także zastosowanym materiałem okalającym.

Pierwszym powodem, dla którego nie kupię tego urządzenia jest furan, związek chemiczny będący nierozerwalnie związany z parzeniem kawy z kapsułki. Stał się on przyczyną wielu badań, albowiem występuje w każdym rodzaju kawy, jednak wyniki różnią się, w zależności od metody parzenia. Stosunkowo szybko dotarłam do badań, które wykazują jego kancerogenność wobec zwierząt. Międzynarodowa Agencja Badań nad Rakiem wykazuje, że może być on rakotwórczy również dla ludzi. Tematem zajął się m.in. Javier Santos, profesor na Wydziale Chemii Analitycznej Uniwersytetu w Barcelonie. Celem przeprowadzonych badań było porównanie ilości furanu, w zależności od wspomnianego sposobu parzenia.

W przypadku kapsułek znanej marki, jest to 117-244 ng/ml. Dla porównania, w ekspresie przelewowym wynik ten wyniósł 20‐78 ng/ml. Różnica jest ogromna, a badacze wspominają, że powodem jest m.in. większe ciśnienie, gorętsza woda, co finalnie sprzyja uwalnianiu się związku do kawy. Nadmienię, że maksymalne, dopuszczalne stężenie wynosi  2 μg/kg masy ciała. Wykazano, że aby uzyskać tak duży wynik, należałoby wypić około 20 kaw w kapsułkach. Tyle tylko, że pod uwagę brano naczynie o pojemności 40 ml. Innymi słowy, ani trochę nie uspokaja mnie to wyliczenie, zwłaszcza że wiele z nas pije aż kilka filiżanek, a nawet większych kubków na dzień. Ulegając codziennej rutynie, dostarczamy organizmowi codzienną dawkę furanu, i to w znacznie większej ilości, niż w przypadku alternatywnych form parzenia.

Czy warto ryzykować? Tę kwestię pozostawiam każdemu z osobna, ja ekspres kapsułkowy pozostawię w spokoju – zwłaszcza, że to nie jedyne wątpliwości wobec jego użytkowania.

Po drugie…

Mawiają, że ekspres kapsułkowy to budżetowa alternatywa dla urządzeń takich jak ekspres automatyczny. Bywa zachęcający również dla tych, którzy nie pałają optymizmem do samodzielnego mielenia i parzenia, czyniąc modele wygodnym kompromisem. Niestety, wiele producentów tworzy sprzęty o dedykowanym systemie, a więc nie wszystkie kapsułki będą kompatybilne z konkretnym modelem. Rynek zamienników rozwija się nieustannie, jednak nadal nie jest to rozwiązanie idealne. Zwłaszcza, że rzadko kto podczas zakupów sprawdza kwestię dopasowania i późniejszych kosztów.

Decydując się na rzekomo tanie urządzenie, może okazać się, że kapsułki będą znacznie droższe, niż tanie alternatywy, które mijamy na sklepowych półkach. Efektem powyższego, wypicie kilka filiżanek dziennie przez dwóch domowników staje się droższe, niż przypuszczaliśmy. Nadmienię, że w sklepie jednej z popularnych marek, cena 10 kapsułek wynosi od około 21 do 28 złoty. W moim domu, wystarczyłoby to na jeden dzień. Dla porównania, kawa ziarnista, którą kupuję online, kosztuje około 70-80 zł/kg. Oczywiście należy ją uprzednio zmielić, zaparzyć (choć to, może zrobić za nas ekspres automatyczny), jednak różnica jest kolosalna.

Po trzecie…

Kolejny powód jest niejako powiązany z wcześniej wspomnianym dopasowaniem, mowa jednak o smaku. Entuzjaści sprzętu mawiają, że wybór kapsułek jest doprawdy imponujący – i ja się z tym w pełni zgadzam. Niestety, może okazać się, że twój ulubiony rodzaj nie będzie pasować do rodzaju urządzenia, jakie posiadasz. Szukanie ideału może być męczące, albowiem samo eksperymentowanie jest już dość drogim interesem.

Co więcej, ekspres przelewowy nie zawsze zagwarantuje nam smak i aromat kawy, jakiej szukamy. Wynika to m.in. z ograniczonej ilości kawy w kapsułce (tu akurat również możemy spotkać się z pewnymi różnicami). Osobiście, miałam okazję podczas minionych wakacji raczyć się kawą z Nespresso, kawa była pyszna, ale… było jej zbyt mało. Finalnie, parzyłam więcej filiżanek, niż na co dzień. Rosną więc koszta, a urządzenie nie do końca spełnia funkcję, jakiej szukamy.

Ekspres kapsułkowy ma swoje wady i zalety

Myślę, że tak jak w przypadku każdego sprzętu AGD, główny wpływ na zadowolenie z użytkowania mają subiektywne preferencje. Dla osób, które piją kawę w dość małych ilościach, jest to dogodna forma przyrządzenia napoju w dość krótkim czasie. Co więcej, koszta w przypadku mniejszego spożycia są znacznie niższe, bez konieczności inwestowania w młynek. Ekspres kapsułkowy jest dość często stosowany w hotelach, co osobiście uważam za bardzo dobre rozwiązanie, z którego sama chętnie korzystam podczas pobytów. Jego obsługa nie jest problematyczna, a nawet w przypadku wykorzystania dostępnych kapsułek, są one ogólnodostępne w większości marketów.

Wspominając o wadach, poza 3 wymienionymi powodami – muszę skierować uwagę na ekologię. Temat jest dość kontrowersyjny, jednak każda kapsułka to kolejny mikro śmieć. Zarówno gdy mowa o produkcji i wytwarzaniu, jak i codziennym użytkowania i późniejszej kolekcji odpadów. Z tego co udało mi się ustalić, kilka producentów zainwestowało w kapsułki biodegradowalne (ich rozkład trwa około 2 lat). Niemniej, to nadal rzadkość, co w parze może iść również z wyższą ceną.

Czy odradzam zakup każdemu zainteresowanemu? Bynajmniej. Ekspres kapsułkowy jest jednak sprzętem, który nie będzie idealnym wyborem dla każdego. Myślę, że warto wziąć pod uwagę kilka powyższych aspektów i ustalić, czy rzeczywiście będziemy w pełni zadowoleni z jego użytkowania, a koszta nie będą dla nas zbyt dotkliwe.

Jeśli wahasz się nad zakupem ekspresu automatycznego, jednak posiadasz nieco ograniczony budżet, może zainteresować Cię również: Testujemy ekspres Sencor SES 6010SS

Moja obecność w redakcji Think-About oraz 3D-Info wiąże się z wieloma aktywnościami w zakresie działań komercyjnych. Na co dzień uczestniczę w procesach sprzedażowych, bliscy są mi również nasi partnerzy. Marketing jest moją pasją od wielu lat, co bezpośrednio wiąże się również z pozyskaniem wyższego wykształcenia w tymże kierunku. Realizacja tak obszernych działań pozwala niemal codziennie szukać nowych wyzwań. Z przyjemnością pobudzam do pracy szare komórki, gdy pora na dozę kreatywności oraz wykazanie się znajomością realnych oczekiwań marek, które zamierzają współtworzyć specjalne projekty u boku redakcji. Znalezienie wspólnego celu oraz wypracowanie dedykowanych rozwiązań bywa niezwykle satysfakcjonujące. Rola Sales Managera nie jest więc skupiona tylko na zagadnieniach z zakresu e-commerce ale również kontaktach z ludźmi. Otwarcie na potrzeby drugiej strony jest kluczowe, aby realizacja była zarówno atrakcyjna, jak i wartościowa. Wspólnie z redaktorami redakcji mogę poszerzać swoją wiedzę również w zakresie technologii, nowoczesnych rozwiązań, a nawet AGD.   Moja przygoda w T-A oraz 3D-Info trwa stosunkowo krótko, jednak sama podróż w to miejsce rozpoczęła się blisko 8 lat temu. Wówczas pasją stała się komunikacja, social media, reklama oraz e-commerce. Dotychczas zajmowałam się komercjalizacją treści, prowadzeniem kampanii z wykorzystaniem mediów społecznościowych, fotografią, a także m.in. drobnymi działaniami z zakresu Google Ads i cross-marketingu. Dzięki zdobywaniu doświadczenia w wielu sektorach, jest mi łatwiej zrozumieć potrzeby partnerów.   Na co dzień w dalszym ciągu rozwijam swoje kompetencje w wyżej wymienionych kategoriach, choć największą frajdę przynosi mi fotografia oraz grafika. Niezwykle bliska jest mi również muzyka, co niejako wiąże się z moim artystycznym usposobieniem. Nie jest mi obca troska o dobrostan zwierząt, walka o ich prawa i należyte traktowanie. Dążę do wyznaczonych sobie celów i nie cofam się, gdy na horyzoncie pojawiają się niedogodności losu.