
Do naszej redakcji trafił robot wielofunkcyjny Kohersen CY021. Okazuje się, że za niepozorną marką znaną z produkcji naczyń, stoi warte uwagi urządzenie kuchenne. Sprzęt jest dobry nie tylko dobry z definicji, ale również potrafi przyćmić bardziej rozpoznawalnych konkurentów.

Nie było to do końca planowane, ale wygląda na to, że chcąc nie chcąc, stałam się specjalistką redakcji w temacie urządzeń kuchennych. Nie dość, że codziennie śledzę nowinki prasowe, to jeszcze ostatnio miałam okazję testować kilka robotów. Chociażby jeszcze w tym miesiącu w swoich czterech kątach gościłam ponownie wielofunkcyjny szybkowar Tefal Cook4me Touch, który trafił do mnie po roku od pierwszej recenzji. Swojego czasu miałam okazję pobawić się popularnymi robotami wielofunkcyjnymi takimi jak kultowy Thermomix TM31, Thermomix TM5 czy Monsieur Cuisine Connect. Chyba nikogo więc nie zdziwi, że gdy pojawiła się okazja na przetestowanie kolejnego urządzenia kuchennego, to zacierałam rączki z radości. Tak oto przedstawiam Wam multicooker Kohersen CY021, który musiał przejść ze mną wiele!
Robot Kohersen CY021 – moje początki
Wielofunkcyjny robot kuchenny Kohersen CY021 trafił do mnie bez problemu w pudełku o średnich rozmiarach. Dla dociekliwych podpowiadam, że wymiary to 56,3 x 33,7 x 48 cm. Jest to dla mnie ważny aspekt, gdyż kurierzy przeważnie mają problem z dostarczaniem dużych i ciężkich opakowań wprost pod moje drzwi. Co ważniejsze jednak wtedy i ja mam problem. Wniesienie przez ciężarną ciężkiego pudła na trzecie piętro bez windy to spory wyczyn, czyż nie? W każdym razie, w przypadku dostarczenia multicookera Kohersen nie spotkał mnie ten problem, co bardzo doceniam i myślę, że inni także (w tym dostawcy).

Pierwsze problemy…
Rozpakowanie urządzenia może się wydawać nudnym etapem testu, ale nie obyło się (w moim wypadku) bez wpadek. Generalnie całego robota udało mi się bez problemu wyjąć i ustawić wszystkie elementy dołączone do zestawu. No… może nie wszystkie, bo jedno, bardzo kluczowe akcesorium znajdowało się w kielichu robota. Przysięgam, że chyba z godzinę spędziłam na główkowaniu nad tym jak otworzyć pokrywę, przy czym nie pomogła mi nawet instrukcja. Wyglądało na to, że producenci nie przewidzieli takiego wyjątkowego przypadku jak ja. Gdy już się totalnie poddałam i zrozumiałam, że mój umysł tego nie ogarnie, poprosiłam o pomoc męża.
Ten z kolei także miał problem! Przyznaję, poczułam trochę ulgę, że jednak nie jest ze mną tak źle. Problem nadal pozostawał nierozwiązany. W akcie desperacji postanowiłam napisać nawet do mojego szefa z prośbą o kontakt z producentem. Jednak w trakcie pisania wiadomości pomyślałam, że raz kozie śmierć i po prostu pociągnę pokrywę trochę mocniej. To był strzał w dziesiątkę. Otóż okazało się, że powodem, dla którego tak trudno było wyciągnąć pokrywę z kielicha, były nowiutkie elementy gumowe. Krótko mówiąc, ich funkcją jest zabezpieczenie przed ewentualną nieszczelnością, a jak się okazało także przede mną. Generalnie z czasem gumowe zabezpieczenia po prostu trochę się zużywają i otwieranie pokrywy przestaje być tak trudne jak za pierwszym razem. Dlatego gdy kupicie to urządzenie, po prostu podważcie pokrywę trochę mocniej z przeciwnej strony niż rączka kielicha!

Co tam w opakowaniu się kryje?
Skoro już się dobrałam do wszystkich akcesoriów, to mogę opisać dokładnie, co znalazłam w styropianie zabezpieczającym. Najważniejsza jest baza, czyli korpus z wyświetlaczem dotykowym rozciągającym się na prawie całą długość przedniej ściany urządzenia. Tuż pod nim znalazło się miejsce na pokrętło ze sprytnie ukrytym włącznikiem w centrum. Na górze zdecydowano się zaprojektować miejsce na wagę kuchenną (dołączoną do zestawu). Przyznaję, początkowo nieco mnie zdziwiło takie rozwiązanie, gdyż do tej pory nigdzie go nie spotkałam. Raczej jak już, to waga znajdowała się tuż pod misą gotującą, żeby można było na bieżąco odważać składniki. Rozumiem jednak, że taka decyzja była podyktowana różnymi powodami. Generalnie lepiej, że waga jest, niż jakby miało jej nie być. Na pewno fajnie, że można ją sobie bez problemu wyjąć i postawić na blacie. To sporo mi ułatwiło podczas gotowania.

Kielich i kwestia zajmowanej powierzchni robota
Producent w zestawie umieścił kielich do gotowania o pojemności 3,3 litra. Jest to trochę mniej niż w misie, którą dostaniemy w zestawie z Monsieur Cuisine Connect. W moim odczuciu jest to jednak wystarczająca pojemność do gotowania posiłków dla rodziny 2+1, a nawet 2+2. Przy czym zdecydowanie się na taką wielkość kielicha pozwoliło na znaczną redukcję miejsca, jakie potrzebuje robot na blacie. Już po podmianie z Monsieur Cuisine Connect na Kohersen CY021 bardzo rzucił mi się w oczy fakt, że drugi z robotów zajmuje blisko połowę blatu mniej. Dla mnie to świetna informacja, bo mam naprawdę małą kuchnię, a co za tym idzie, miejsce na blacie jest mocno ograniczone. Co tu dużo mówić, każdy centymetr jest na wagę złota! Jak na moje, Kohersen tutaj wygrywa i to bezwzględnie.

Gotowanie na parze to nie problem
Z akcesoriów na szczególną uwagę zasługuje naczynie do gotowania na parze z dodatkowym piętrem oraz pokrywką. Jest to rozwiązanie często spotykane wśród robotów wielofunkcyjnych. Znajdziemy je przecież w Thermomix TM6 czy Monsieur Cuisine Connect. Porównując akcesorium do tego, które otrzymałam w zestawie z Monsieur Cuisine Connect, to naczynie do gotowania na parze Kohersen jest trochę mniejsze. Moim zdaniem jest to dobra decyzja, bo zajmuje ono mniej miejsca, gdy musimy je przechowywać na co dzień.

Te akcesoria to zupełna nowość
Ponadto wśród standardowych dodatków, które pojawiają się w zestawach z multicookerami, znalazłam także: mieszadło motylkowe do mieszania jedzenia, ostrze wielofunkcyjne, szpatułkę silikonową, koszyczek oraz miarkę. To, co jednak znacząco wyróżnia zestaw akcesoriów marki Kohersen to fakt, że producent wprowadził dwie zupełne nowości: mieszadło saute oraz łopatkę do wyrabiania ciasta. Zazwyczaj w robotach kuchennych, ostrze wielofunkcyjne pełni rolę obu z nich (z różnym efektem). Tutaj jednak producent zdecydował się na rozdzielenie tych funkcji. Fajna decyzja, szczególnie że czasem nie chcę, żeby mieszane jedzenie było posiekane, czego nie dało się uniknąć, jeżeli używałam ostrzy wielofunkcyjnych. W przypadku zastosowania mieszadła saute mogłam być spokojna, że gotowane jedzenie będzie stale mieszane, ale nie posiekane. Podobnie zresztą z mieszadłem do wyrabiania ciasta – bardzo potrzebne akcesorium, którego będzie mi bardzo brakować, gdy robot wróci do producenta.

Warunki testowania sprzętów nie należą do najlżejszych!
Zanim przejdę do opisywania wrażeń z użytkowania multicookera, musicie wiedzieć, że testy przeprowadzane w mojej kuchni można określić jako ciężkie. Trudno mi jednoznacznie powiedzieć, czy cięższe dla mnie, czy dla urządzenia. W każdym razie warunki bywają naprawdę niełatwe. Głównie dlatego, że w przygotowanie rzeczy do gotowania zawsze angażuję moje dziecko, które, co tu dużo mówić, uwielbia klikać (oczywiście pod moim czujnym okiem, bez podłączonego kielicha z ostrzami, żeby było bezpiecznie!). W związku z tym roboty kuchenne, a właściwie ich wyświetlacze, są zawsze sprawdzane przede wszystkim pod kątem odporności ekranu na palcowanie, ale także funkcji interfejsu oraz oczywiście bezpieczeństwa. Dopiero później już pod kątem gotowania (już tylko przeze mnie).

Kohersen CY021 – parę słów o bezpieczeństwie
W tym miejscu warto podkreślić, że robot kuchenny nie może być użytkowany przez dzieci poniżej 8 roku życia. Jeżeli już, to wyłącznie pod opieką dorosłych. Ponadto w instrukcji bezpieczeństwa producent dodaje, że dzieci poniżej 3 roku życia mogą przebywać w pobliżu robota jedynie pod nadzorem osoby dorosłej. To bardzo ważne, gdyż multicooker może być po prostu niebezpieczny dla osób nieświadomych czyhających niebezpieczeństw. Warto dodać, że urządzenie posiada różne zabezpieczenia, na przykład w formie wspomnianego już ogumienia pokrywy misy, która chroni przed przeciekaniem lub w czujnik poprawnego zamknięcia pokrywy kielicha. Oczywiste jest jednak, że robot nie chroni przed głupotą, dlatego nawet jeżeli robot wygląda jak fajna zabawka dla dziecka, to należy mieć na względzie przede wszystkim bezpieczeństwo, bo robot zabawką nie jest.

Naprawdę kolorowe menu – to lubię!
Przechodząc do kwestii ekranu dotykowego. Na początku podczas łączenia robota z siecią Wi-Fi miałam trochę problem z wyklikaniem funkcji cofania do poprzedniej strony. Opcja znajdowała się w samym rogu ekranu i czułam się, jakbym miała trochę za duży palec. Zmartwiłam się, że to jest równoznaczne, z tym że interfejs jest kiepsko zaprojektowany pod względem funkcjonalności. Na szczęście, to był jedyny problem, jaki napotkałam. Po wstępnej konfiguracji urządzenia, na ekranie wyświetliło się menu wstępne. Muszę powiedzieć, że od razu wzbudziło moją sympatię, gdyż projektant nie bał się kolorów – w menu witają nas kolorowe kafelki. Bardzo miła odmiana od programów utrzymanych w jasnych, aczkolwiek jednolitych, szarych odcieniach – taki na przykład znajduje się w Monsieur Cuisine Connect.

Kolorowe kafelki odsyłają użytkowników do różnych funkcji wbudowanego programu, takich jak (od góry): Historia, Przepisy, Zrób to sam, Ulubione, Łatwe Gotowanie i Stwórz przepis. Pierwszy z nich pozwala na łatwy dostęp do historii przepisów dań, które już gotowaliśmy. Bardzo przydatne, gdyż jak coś mi smakowało, to mogłam łatwo wrócić do odpowiedniego przepisu, bo są one są poukładane pod względem daty przygotowania.
Następny, a zarazem chyba najważniejszy kafelek to ten w niebieskim kolorze o nazwie „Przepisy”. To właśnie tutaj znajdziemy wbudowaną bazę przepisów przygotowanych przez producenta z uwzględnieniem funkcji i możliwości robota Kohersen CY021. Ciekawy może okazać się fakt, że gdy urządzenie jest połączone z siecią Wi-Fi, to użytkownicy mają dostęp do 326 przepisów. Jeżeli jednak tego połączenia nie ma, to liczba ta zmniejsza się do 152. Warto dodać, że dostęp do bazy jest całkowicie darmowy – w przeciwieństwie na przykład do bazy przepisów Thermomix TM6 Cookidoo, której roczna subskrypcja wynosi 199 zł. Przepisy zostały podzielone na czytelne kategorie takie jak: przystawki, przekąski, pieczywo, ciasta, wypieki, dania główne, zupy, sosy, soki, koktajle, smoothies, pasty, dżemy, lody i jogurty.

Dalej z poziomu ekranu głównego możemy także włączyć kafelek „Zrób to sam”, którego lakoniczna nazwa nie zdradza zbyt wiele. W rzeczywistości jednak to właśnie stąd otrzymujemy dostęp do wszystkich funkcji robota. Warto z tego korzystać, gdy już mamy trochę większe obycie z multicookerem. Producent oddaje w ręce użytkowników możliwość dostosowania prędkości (w skali od 1-10), temperatury (od 37 stopni Celsjusza do 120 stopni Celsjusza) oraz mocy grzania (także w skali od 1-10). Co ciekawe, możemy także ustawić czas przygotowywanej potrawy, w zakresie do nawet 12 godzin (funkcja wolnego gotowania). Ponadto kafelek „Ulubione”, jak sama nazwa wskazuje, umożliwia dostęp do ulubionych przepisów, które można oznaczać ikoną serduszka.

Progamy automatyczne do mojej dyspozycji
Przedostatnia zakładka o nazwie „Łatwe gotowanie” przenosi nas do dostępnych automatycznych programów robota. Z jej poziomu możemy wybrać pomiędzy 18 przewidzianymi ustawieniami, takimi jak:
- Czyszczenie
- Smoothie/Rozdrabnianie
- Przepłukiwanie
- Bulion/Szybka zupa
- Siekanie
- Saute/Gotowanie na gorącym oleju
- Mieszanie
- Wyrabianie ciasta
- Gotowanie na parze
- Duszenie/Gulasz
- Utrzymywanie ciepła
- Podgrzewanie
- Gotowanie
- Jogurt
- Ryż
- Owsianka
- Kleik ryżowy
- Zupa krem/Gęsta zupa
Na samym końcu przechodzimy do opcji stworzenia przepisów. Warto tutaj dodać, że nie jest ona standardem na rynku. Na przykład możliwość dodawania własnych przepisów w robocie Monsieur Cuisine Connect jest dostępna jedynie z poziomu strony internetowej.

Zaczynamy gotowanie!
No dobrze, wiem już, co teoretycznie to maleństwo potrafi, więc należałoby przejść do testów praktycznych, prawda? W poszukiwaniu pomysłu na obiad postanowiłam przejrzeć sobie listę dostępnych przepisów – omijałam szerokim łukiem dania mięsne, gdyż jestem wegetarianką. Na szczęście mimo mojej „wybiórczości pokarmowej”, znalazłam także ciekawe dania dla siebie. To miłe zaskoczenie, gdyż zazwyczaj w tego typu bazach przeważają mimo wszystko przepisy z zawartością produktów mięsnych. Przyznaję wielki plus dla producenta za przygotowanie przepisów dla każdego. Zdecydowałam się na przygotowanie zupy ziemniaczanej z porami. Zmieniłam jednak dwie rzeczy: pora podmieniłam na szparagi, bo te akurat miałam w lodówce i zrezygnowałam z dodania śmietanki.

Proces gotowania był szczegółowo opisany, a kolejne kroki czytelne. Dzięki temu bez problemu przygotowałam naprawdę pyszną zupę. Jedyna rzecz, jaka mi się nie podobała, to fakt, że podczas kolejnych etapów producent nie podaje wagi czy miary składników. Oczywiście, w trakcie gotowania można ją sobie łatwo podejrzeć przy pomocy malutkiego przycisku ukrytego na dole ekranu, jednak moim zdaniem wygodniej by było je jednak rozpisać od razu. Pragnę także pochwalić, że w przypadku urządzenia Kohersen CY021 producent wprowadził zabezpieczenie, które nie pozwala włączyć obrotów powyżej 4, jeżeli temperatura gotowanego dania przekracza 90 stopni Celsjusza. Jest to bardzo ważna funkcja, która zapewnia bezpieczeństwo przed wykipieniem gorącego jedzenia. Co prawda, nie pozwoliła mi ona na sam koniec zmiksować zupy na krem. Okazało się, że słusznie, gdyż producent w przepisie przewidział taki etap rozdrabniania dużo wcześniej, gdy posiłek nie był jeszcze gorący. Gdyby tego zabezpieczenia nie było, to mogłabym skończyć poparzona (z własnej głupoty).

O tym też warto wiedzieć
Końcową ciekawostkę może stanowić fakt, że robotem wielofunkcyjnym Kohersen CY021 można sterować także z poziomu smartfona. Nie zdziwcie się jednak dziwną nazwą aplikacji, która brzmi „Tuya Smart”. Co ona ma wspólnego z firmą Kohersen to nie mam pojęcia, ale ważne, że działa. Można ją pobrać zarówno na telefony z oprogramowaniem iOS, jak i Android. Instalacja przebiega podobnie jak w przypadku innych tego typu programów – trzeba się zarejestrować, zalogować i dodać nasze urządzenie. Po wykonaniu wszystkich tych etapów otrzymujemy dostęp do właściwie tego samego menu, które znamy z robota – nawet kolory producent zachował identyczne. Warto wiedzieć o tej możliwości, gdyż umożliwia ona na przykład przeglądanie przepisów, planowanie zakupów, czy nawet kontrolowanie pracy urządzenia z poziomu kanapy. To jest dopiero Smart Home.
Muszę również dodać, że dostęp do przepisów nie jest ograniczony tylko do aplikacji i samego urządzenia. Wystarczy zalogować się na stronie firmy Kohersen, zapisać się do Klubu Kohersen oraz zarejestrować swoje urządzenie, aby otrzymać wygodny dostęp do bazy przepisów, które można pobrać w formacie PDF. Tak przygotowane materiały można wykorzystać do wspólnego planowania posiłków, robienia list zakupów czy przeglądania pomysłów na obiad w drodze do domu.

Kohersen CY021 – cena
Na samym końcu pomówmy o cenie. Na stronie producenta robota wielofunkcyjnego z funkcją gotowania Kohersen CY021 można kupić w cenie regularnej wynoszącej 2 499 zł. Przy czym warto dodać, że od czasu do czasu zdarza się promocja, która obniża tę wartość. W takim wypadku cenowo jest to mocny konkurent dla popularnych na rynku multicookerów ze wbudowaną bazą przepisów. Weźmy na tapet, chociażby najdroższą propozycję, czyli Thermomix TM6. W podstawowym wariancie kosztuje on 5 995 zł. Jednocześnie w jego zestawie znajdziemy mniej akcesoriów, a dostęp do bazy przepisów jest płatny za pomocą subskrypcji (tylko 6 miesięcy dostępu jest „bezpłatne” po zakupie urządzenia).

Czas na werdykt!
Podsumowując, moim zdaniem robot Kohersen CY021 to naprawdę warta uwagi alternatywa dla topowych multicookerów, które znajdziemy na rynku. Na szczególną uwagę zasługuje pakiet akcesoriów rozszerzony w porównaniu do standardowych zestawów o dwa funkcjonalne dodatki. Mowa o mieszadle saute oraz łopatce do wyrabiania ciasta. Przyznaję, że ostatnio do mojego domu trafiają takie sprzęty, z którymi ciężko mi się rozstać, a robot marki Kohersen jest jednym z nich.

Kohersen CY021 – czy da się lepiej?
Uważam, że fajnie by było, gdyby producent zdecydował się rozszerzać bazę przepisów o kolejne pozycje, tak jak to zrobił Tefal w przypadku Cook4me. Marzy mi się także, żeby była opcjonalna możliwość dokupienia innych akcesoriów na stronie producenta. Przykładem niech będzie wielorazowa mata do gotowania na parze, albo zwykły korek zatykający (który swoją drogą jest bardzo popularnym akcesorium dla innych marek). Na dzień dzisiejszy na stronie firmy Kohersen znalazłam tylko produkty do innych modeli urządzeń – może kiedyś to się zmieni?