poniedziałek, 1 lipca

Niespełna kilka tygodni temu do sklepów trafił świeżutki robot sprzątający, który zdaje się onieśmielać konkurencję. Mowa tu o modelu Roborock Qrevo MaxV, który zachęca wielofunkcyjną stacją pozwalającą niemal na pełną automatyzację sprzątania. Jak rzeczywiście radzi sobie w domowych warunkach? Dzisiejsza recenzja robota sprzątającego powinna odkryć jego prawdziwe oblicze.

Tytułem wstępu nadmienię, że urządzenia Roborock miałam przyjemność testować już kilkukrotnie. Przedpremierowo, dotarł do mnie m.in. model S8 MaxV Ultra, który spisał się całkiem nieźle (recenzję znajdziesz pod tym linkiem). Przedsiębiorstwo nie ostaje na laurach i przedstawia kolejną nowinkę, której zasobność funkcji znacząco przerasta możliwości wielu dostępnych na rynku modeli. Jak wypadnie w realnym teście? Pora zaparzyć kawę, rozkoszować się chwilą spokoju i oddelegować do sprzątania Roborock Qrevo MaxV!

Roborock Qrevo MaxV, przedstaw się

Nie będę ukrywać, że przed testem kierował mną dziecięcy entuzjazm, ponieważ o bohaterze dzisiejszej publikacji dowiedziałam się tuż przed polską premierą. Jak w przypadku każdego produktu, nie zabrakło wychwalania jego kompetencji – na to akurat należy się uodpornić, a uwagę skierować na to, co drzemie wewnątrz. To, co intrygowało mnie najbardziej to m.in. wysoka moc ssania wynosząca 7000 Pa. Gdy mowa o nowoczesnych technologiach, Reactive AI umożliwia rozpoznawanie i omijanie przeszkód z wykorzystaniem sztucznej inteligencji. Dodając do tego laserową nawigację PreciSense oraz stację z niemal pełną automatyzacją, aż kusi, aby sprawdzić rzeczywiste osiągi robota sprzątającego. Zwłaszcza, że oferuje zarówno odkurzanie, jak i mopowanie (jednoczesne lub samodzielne). Jak przystało na Roborock, komplet poza urządzeniem zdaje się być dość podstawowy:

  • 2 pady mopujące (wykonują do 200 obrotów na minutę). Koszt dodatkowego zestawu 4 sztuk to około 90 zł,
  • filtr EPA E11 (koszt dodatkowego filtra wynosi około 90-100 zł),
  • kabel zasilający, 
  • wielofunkcyjna stacja,
  • worek o pojemności 2,7 l (koszt 3 sztuk to około 55 zł).

To, co drzemie wewnątrz to gumowa szczotka główna oraz jedna szczotka boczna. Gdy mowa o stacji, znajduje się tu pojemnik na wodę czystą (4 l) oraz brudną (3,5 l). Zostając przy nieczystościach i detergentach, zbiornik na kurz liczy 300 ml, natomiast na wodę zaledwie 80 ml. Dość istotną informacją jest samo zasilanie, albowiem Roborock Qrevo MaxV kryje akumulator o pojemności 5200 mAh. Ładowanie nie powinno zająć więcej niż 4 h, a jeden cykl może trwać nawet 3 h. Maksymalny metraż, jaki udałoby się wysprzątać jest dość względny, albowiem zależy od układu pomieszczeń, zabrudzeń oraz trybu pracy (robot umożliwia dostosowanie mocy poprzez 5-stopniową skalę).

Gdy mowa o pierwszych wrażeniach wizualnych, nie ma tu raczej nic zaskakującego. Robot sprzątający jest zdominowany przez biel, co osobiście uważam za duży plus. Nie będę kłamać, stacja jest dość sporych rozmiarów, choć to zdaje się być nieuniknione w przypadku jej funkcji oraz wspomnianych pojemników. Coś za coś, musimy pójść na kompromis i poświęcić odrobinę więcej miejsca, ale i cieszyć się automatyzacją (o tym konkretniej pomówię w kolejnym akapicie). Poza centrum dowodzenia, równie istotne jest wykonanie modelu. To, co jako pierwsze rzuca się w oczy to czarny element kryjący kamerę wraz z sensorami. Producent starał się wykorzystać każdą wolną ściankę robota (w tym jego górną i dolną pokrywę), czego efektem jest aż 10,2 cm wysokości i 35 cm średnicy.

Centrum automatyzacji, czyli co potrafi stacja samoczyszcząca Roborock Qrevo MaxV?

Parametry, które wymieniłam powyżej to zaledwie garstka informacji, które wyróżniają jeden z najnowszych modeli. Główną rolę gra tu stacja samoczyszcząca, dzięki której możemy być wyręczeni zarówno w procesie sprzątania, jak i koniecznych obowiązkach tuż po. Przyznaję, że samo odkurzanie lub mopowanie nie budzi we mnie dużej niechęci, ale późniejsze czyszczenie ściereczek, pojemników na kurz, pranie i suszenie przyprawia mnie o zawrót głowy. Zwłaszcza, gdy mam ograniczone możliwości czasowe, a pozostawienie robota samemu sobie kończyłoby się rozwojem wilgoci, pleśni i nieprzyjemnego zapachu. Pytanie, czy Roborock Qrevo MaxV może być lekiem na całe zło? Oto etapy, w których nas wyręczy:

  • automatyczne ładowanie robota w stacji,
  • opróżnianie zbiornika na kurz (częstotliwość można ustalić dzięki 4-stopniowej skali),
  • uzupełnianie zbiornika na wodę,
  • oczyszczanie nakładek mopujących (możliwe jest ustawienie temperatury w 3-stopniowej skali, max. 60 stopni),
  • osuszanie nakładek ciepłym powietrzem.

Jedyne, co należy zrobić po wysprzątaniu powierzchni to wylać brudną wodę z wbudowanego zbiornika. Oczywiście w trakcie dłuższego użytkowania konieczna jest samodzielna konserwacja, co dotyczy m.in. tarek do mycia mopa (stacja posiada wyjmowaną tackę). Niemniej, w skali funkcjonalności, nasze obowiązki ograniczają się do minimum.

Roborock Qrevo MaxV – test

Nadeszła pora, aby podzielić się rzeczywistymi osiągami oraz efektami pracy w moim mieszkaniu. Nadmienię, że pomieszkiwał u mnie przez okres około 2 tygodni, tak więc mogłam na bieżąco obserwować naukę robota oraz przetestować go w wielu wariantach ustawień. Wszystkie obowiązki pełnił w mieszkaniu o metrażu wynoszącym około 50 m2, tak więc ani razu nie doświadczyłam rozładowania. Gdy tylko rozpakowałam sprzęt i zapoznałam się z instrukcją, przeszłam do instalacji aplikacji, bez której sprzęt miałby dość ograniczone możliwości. Tuż przed szczegółowym konfigurowaniem ustawień, należało wypuścić dziecinę w świat i pozwolić zmapować wszystkie pomieszczenia.

Roborock Qrevo MaxV – jak odkurza?

Robot sprzątający nie miał ze mną łatwo, albowiem wystawiłam go na kilka prób i już podczas pierwszego sprzątania, nie uprzątnęłam akcesoriów i zabawek pupila . Celem było sprawdzenie ominięcie ewentualnych przeszkód, przy jednoczesnym wysprzątaniu obszaru wokół nich. Dodam, że robot sprzątający rozpoczął pracę w trybie jednoczesnego odkurzania i mopowania. Na powierzchniach twardych nie zaobserwowałam problemów, choć jak to bywa przy pierwszych cyklach, poruszał się nieco zachowawczo. Z kuchennych płytek zniknęły okruszki porannego śniadania (robot sprzątający okazał się szybszy, niż mój pies), a także kilka rozsypanych ziaren kawy z młynka. Pomieszczenia takie jak kuchnia, toaleta, salon i balkon są oddzielone progami, robot jednak nie miał z tym większego problemu. Do podjazdu do najwyższego podchodził dwukrotnie, jednak finalnie dotarł tam, gdzie trzeba.

Roborock Qrevo MaxV uporał się z fugami, jak i rąbkami w panelach, jednak przy stosunkowo małych przeszkodach, zaobserwowałam pewien problem. Robot sprzątający dostrzegał je, cofał się, jednak zdarzało się mu je potrącić. Nadmienię, że była to m.in. psia, wąska zabawka, cienki spód od doniczki oraz kable. W przypadku dwóch pierwszych, problem zanikał wraz z kolejnymi cyklami pracy.

W moim mieszkaniu znajduje się kilka dywaników z dłuższym włosiem, z którymi problem mają zarówno roboty sprzątające, jak i odkurzacze. Mimo to, zaryzykowałam – w trybie jednoczesnego odkurzania i mopowania, model unosił swoje mopy, gdy wykrył zmianę podłoża. Myślę jednak, że lepszym wyborem byłoby wykluczenie dywanów na mapie podczas mopowania. Na plus fakt, że nie zaobserwowałam wkręcenia się w szczotkę włosów. Gdy odkurzanie sprawiało mu problem, skutecznie wymanewrował z ich powierzchni i kontynuował oczyszczanie wokół.

Na uwagę zasługuje boczny mopik FlexiArm, który jest odpowiedzią na bolączkę związaną z niedostatecznym myciem trudno dostępnych miejsc. Gdy robot nie może dostać się pod meble lub kształt nie pozwala mu umyć brudnych miejsc w narożnikach, wysuwa asa z rękawa. Nadmienię, że proces ten odbywa się automatycznie (robot sam wykrywa takowe przestrzenie).

Kolejne cykle przekonywały mnie, jak wiele jeszcze nie wiem o Roborock Qrevo MaxV. Gdy opanowałam aplikację, sprzątanie mogło odbywać się bez nadzoru (a co istotne, bez obaw). Szczególnie zaciekawiła mnie zakładka poświęcona omijaniu przeszkód, która pozwala m.in. na wykrywanie zwierząt i wykonywanie zdjęć obiektów. Doceniam możliwość jednoczesnego odkurzania i mopowania, choć zdaje się, że wykonując czynności samodzielnie, jazda jest płynniejsza, a efekty bardziej zadowalające. Najczęściej, korzystałam z trybu zrównoważonego lub turbo. Tryb cichy nie do końca mnie satysfakcjonował i konieczne było zwiększanie mocy podczas pracy. Max jest raczej zarezerwowany do większych zabrudzeń, jego głośność może być na dłuższą metę doskwierająca. Nie mierzyłam parametrów, jednak generowany hałas jest zbliżony do opróżniania zbiornika na kurz (częstotliwością możemy sterować w aplikacji).

Roborock Qrevo MaxV – jak mopuje?

Mycie podłóg to nie lada wyzwanie, albowiem nie sztuką umyć, a pozostawić podłogę bez smug, zacieków i plam. Nasz bohater posiada 2 nakładki mopujące, które wykonują 200 obrotów na minutę. Istotne jest również ich wykonanie, gęsta struktura powinna nieść za sobą większą efektywność. Warto pamiętać, że będzie wpływało to na dłuższe użytkowanie (cieńszy materiał po wielokrotnych praniach, szybciej ulegnie zniszczeniu). Warto wspomnieć o wysuwanym ramieniu, które rozwiązuje problem niedomytych krawędzi. Dla jasności dodam, że skuteczność mopowania jest certyfikowana przez TUV Rheinland. Jak w przypadku odkurzania, mamy do dyspozycji kilka trybów pracy, w zakresie regulacji poziomu wody jest jeszcze większa dowolność (aż 30 ustawień).

Roborock Qrevo MaxV spisał się na medal, w kilku przypadkach skorzystałam z opcji zagęszczonej jazdy. Polega na ponownym mopowaniu umytej uprzednio powierzchni, ale w określonej części. Przydało się to w przypadku zaschniętych plam, które choć gołym okiem dość szybko stawały się mało widoczne, dopiero po kolejnym mopowaniu całkowicie znikały z płytek. Częstotliwość uzupełniania wody w trakcie sprzątania ustawiłam na 15 minut, a intensywność płukania nakładek na tryb inteligentny. Można tu poeksperymentować, albowiem są dostępne jeszcze 3 opcje, jednak ta wydawała się dla mnie najlepsza. Gdy robot natrafił na bardziej zanieczyszczone miejsce, wracał do stacji w celu oczyszczenia i ponownie mopował ostatni obszar. To duży plus, ponieważ nie musimy nadzorować pracy, a decyzje podejmowane przez robota są w pełni samodzielne.

Nie zaobserwowałam niedostatecznie umytych powierzchni i zacieków, a co najważniejsze – kurzu. Zrozumie mnie każdy, kto po po sprzątaniu wściekał się na kłębki nieczystości, które były przenoszone przez nakładki. Tu problem nie występuje, a domyślam się, że wpływ ma na to dobór trybów pracy. Gdyby sprzęt był u mnie dłużej, może pojawiłaby się okazja do przetestowania go w bardziej ekstremalnych warunkach, jednak nie kusiło mnie celowe wylewanie obiadu i bitej śmietany na panele.

Czy zdecydowałabym się na zakup Roborock Qrevo MaxV?

Przyznaję, że po dwóch tygodniach laby od domowych obowiązków, realnie odczułam mniejsze zmęczenie, a przy tym zyskałam więcej czasu na przyjemności. Co istotne, zachowując mieszkanie w niemal sterylnych warunkach – robot sprzątający pracował codziennie. Gdy nie było to konieczne, decydowałam się wyłącznie na tryb odkurzający (bez mopowania). Zdarzyło mi się również skorzystać ze sprzątania wyłącznie w konkretnych pomieszczeniach, zgodnie z ustalonym wcześniej harmonogramem w aplikacji. Wiedząc, że jedna z sypialni pozostaję zamknięta na kilka dni, nie było potrzeby jej codziennego sprzątania. Technologia nie zawiodła i działała zgodnie z planem, a ja mogłam zaoszczędzić na rachunkach.

Wspomniana aplikacja jest na tyle rozbudowana, że trudno było mi przetestować wszystkie możliwe opcje. Niemniej, konfiguracja własnych ustawień zajmuje również nieco czasu. Nawigacja z kamerą może rozpoznać aż 62 obiekty, choć domniemam, że takowego toru przeszkód w moim domu robot nie doświadczył.

Jak każdy sprzęt, tak i Roborock Qrevo MaxV ma swoje wady i zalety. Jednym z minusów jest brak automatycznego pozbywania się brudnej wody. Nie jest to funkcja niezbędna, jednak w obliczu tak wielu udogodnień, jej brak mnie odrobinę zdziwił. Kolejnym aspektem jest nawigacja, która choć działa na wysokim poziomie, zdarza się zawodzić w przypadku węższych kabli. Fakt faktem nie dochodzi do wplątywania, jednak zdarzyło się, że robot porwał je podczas procesu sprzątania.

Roborock Qrevo MaxV – cena, dostępność

Jeden z najnowszych robotów od Roborock jest już dostępny w polskich elektromarketach, a jego promocyjna cena wynosi 3899 zł. Niestety wszystko co dobre, szybko się kończy – rabat będzie aktywny wyłącznie do 10 lipca (regularna cena to 4399 zł). Robota sprzątającego znajdziesz w Media Expert, Komputronik oraz RTV Euro AGD. Jeśli preferujesz zakup bezpośrednio ze strony producenta, należy uzbroić się w cierpliwość. Na ten moment, dostępny jest tylko model Qrevo o nieco słabszych osiągach.

Może zainteresować Cię również: Recenzja Roborock S8 MaxV Ultra. Wysprzątał mi dom, zanim pojawił się w sklepach!

Moja obecność w redakcji Think-About oraz 3D-Info wiąże się z wieloma aktywnościami w zakresie działań komercyjnych. Na co dzień uczestniczę w procesach sprzedażowych, bliscy są mi również nasi partnerzy. Marketing jest moją pasją od wielu lat, co bezpośrednio wiąże się również z pozyskaniem wyższego wykształcenia w tymże kierunku. Realizacja tak obszernych działań pozwala niemal codziennie szukać nowych wyzwań. Z przyjemnością pobudzam do pracy szare komórki, gdy pora na dozę kreatywności oraz wykazanie się znajomością realnych oczekiwań marek, które zamierzają współtworzyć specjalne projekty u boku redakcji. Znalezienie wspólnego celu oraz wypracowanie dedykowanych rozwiązań bywa niezwykle satysfakcjonujące. Rola Sales Managera nie jest więc skupiona tylko na zagadnieniach z zakresu e-commerce ale również kontaktach z ludźmi. Otwarcie na potrzeby drugiej strony jest kluczowe, aby realizacja była zarówno atrakcyjna, jak i wartościowa. Wspólnie z redaktorami redakcji mogę poszerzać swoją wiedzę również w zakresie technologii, nowoczesnych rozwiązań, a nawet AGD.   Moja przygoda w T-A oraz 3D-Info trwa stosunkowo krótko, jednak sama podróż w to miejsce rozpoczęła się blisko 8 lat temu. Wówczas pasją stała się komunikacja, social media, reklama oraz e-commerce. Dotychczas zajmowałam się komercjalizacją treści, prowadzeniem kampanii z wykorzystaniem mediów społecznościowych, fotografią, a także m.in. drobnymi działaniami z zakresu Google Ads i cross-marketingu. Dzięki zdobywaniu doświadczenia w wielu sektorach, jest mi łatwiej zrozumieć potrzeby partnerów.   Na co dzień w dalszym ciągu rozwijam swoje kompetencje w wyżej wymienionych kategoriach, choć największą frajdę przynosi mi fotografia oraz grafika. Niezwykle bliska jest mi również muzyka, co niejako wiąże się z moim artystycznym usposobieniem. Nie jest mi obca troska o dobrostan zwierząt, walka o ich prawa i należyte traktowanie. Dążę do wyznaczonych sobie celów i nie cofam się, gdy na horyzoncie pojawiają się niedogodności losu.