Mit o Syzyfie w odniesieniu do sprzątania byłby równie trafny, albowiem nieważne jak błyszczące wnętrza pozostawisz, kolejnego dnia będą ponownie wymagać twojej interwencji. Jak oderwać się od żmudnych obowiązków? Przekazać pałeczkę nowoczesnym sprzętom! Wyczekiwana przeze mnie recenzja iRobot Roomba j9+ udowodni, na ile można im ufać.
Wraz z końcem września ubiegłego roku, iRobot wprowadził do sprzedaży nową, flagową serię Roomba j9. Obejmuje ona 3 modele – j9, j9+ oraz j9+ Combo, a ceny wahają się od 3299 zł do 5499 zł. Przyznaję, że pomysł na test jednego z urządzeń zrodził się w mojej głowie tuż po premierze, jednak musiałam nieco uśpić moją ciekawość. Gdy tylko pojawiła się takowa propozycja, nie zastanawiałam się ani chwili. Nie jest to moje pierwsze zetknięcie ze sprzętami sygnowanymi popularnym logo, jednak w dobie tak wielu nowych rozwiązań, każdy model na tle poprzedników zdaje się być bardziej dopieszczony. Moje mieszkanie przejmuje… j9+.
Wyprawka iRobot Roomba j9+
Przygotowania do przyjęcia nowego technologicznego podopiecznego, rozpoczęły się jeszcze zanim pojawił się w moich drzwiach. W odróżnieniu od wielu dostępnych robotów sprzątających na rynku, iRobot Roomba j9+ jest wyposażony w stację opróżniającą, a więc należało zagospodarować dodatkowe miejsce w salonie. Wypakowanie jegomościa zajęło zaledwie chwilę, a obsługą celną wszelkich kartonów zajął się uprzednio mój jamnik. Przejdźmy zatem do konkretów, a więc co obejmuje zestaw poza bohaterem dzisiejszej publikacji?
- stację ładująco-czyszczającą Clean Base,
- dwie gumowe szczotki główne do wszystkich powierzchni,
- dodatkową szczotkę do sprzątania przy krawędziach,
- pojemnik na nieczystości (0,4 l),
- dodatkowy filtr Aeroforce (koszt 3 szt. wynosi około 129 zł)
- przewód zasilający stację, akumulator Li-Ion,
- dodatkowy worek AllergenLock (koszt 3 szt. wynosi około 94 zł).
Jak zapewne słusznie zauważyliście, nie ma tu mowy o ściereczkach z mikrofibry oraz elementach związanych z mopowaniem. Robot sprzątający iRobot Roomba j9+ jest modelem odkurzającym i nie umożliwia mycia podłóg. Jeśli bardzo zależy wam na takowej funkcji, nic straconego. We wspomnianej serii zasiada droższy brat, o wdzięcznej nazwie Combo, który zaprojektowano również z myślą o mopowaniu. Hola, hola – to jednak nie powód, aby przekreślać nieco tańszą alternatywę, o czym przekonacie się lada moment!
Recenzja iRobot Roomba j9+. Co potrafi wielofunkcyjna stacja?
Przedsiębiorstwo iRobot silną pozycję buduje od dekad, choć od premiery modelu Roomba 1 generacji (2002 rok), zmieniło się niemal wszystko. Robot sprzątający w podstawowej wersji nie musi wiązać się już z luksusem dla wybranych, a takowe rozwiązania na stałe zagościły również do polskich domów. Od dłuższego czasu, prym wiodą nowoczesne modele oferujące nieco więcej możliwości, a mowa tu o dedykowanych stacjach. Bohater dzisiejszej publikacji jest tego najlepszym przykładem.
Jak wspomniałam wcześniej, zaaranżowanie miejsca dla nowego gościa było koniecznością (stacja ładująco-czyszcząca Clean Base mierzy 32 cm x 42 cm x 34 cm). Jej funkcjonalność gra tu kluczową rolę, albowiem jest odpowiedzialna za samodzielne opróżnianie pojemnika na brud. Nieczystości trafiają do worka AllergenLock, który jest szczelnie zamykany. Cała magia tkwi w częstotliwości oczyszczania, ponieważ stacja może być opróżniana raz na 60 dni. Innymi słowy, mamy wolne zarówno od odkurzania, jak i sprzątania. Przyznaję, że brzmi to dość zachęcająco, ponieważ dokładne oczyszczanie pojemników zajmuje nieco czasu. Co więcej, nawet jeśli roboty sprzątające uporają się z podłogami pod naszą nieobecność, i tak musimy zajrzeć pod pokrywę i pozbyć się kurzu. Następnie ląduje on w śmieciach, a woń nieprzyjemnych zapachów odczuwam mdłości.
Robot sprzątający porusza się wykorzystując nawigację PrecisionVision, wykorzystuje ona przednią kamerę, wraz z diodą LED. Celem jest uniknięcie przeszkód, które są wykrywane automatycznie. Gdy robot napotka obiekty uniemożliwiające odkurzenie danego miejsca, wykonuje zdjęcie. Pozwala to na dalszy proces nauki oraz zapamiętywanie obiektów, które zaburzałyby trajektorię ruchu. Maksymalny czas sprzątania to około 180 minut, a pojemność akumulatora wynosi 3300 mAh, więc doprowadzenie do rozładowania w trakcie sprzątania brzmi jak wyzwanie. Jeśli jednak nastanie takowa okoliczność, iRobot Roomba j9+ automatycznie wraca do stacji dokującej w celu naładowania, a następnie kontynuuje sprzątanie w miejscu, w którym je przerwał.
Recenzja iRobot Roomba j9+. Pora na test!
Pora oddelegować domowe obowiązki, choć jestem przepełniona zarówno optymizmem, jak i wątpliwościami. Przed rozpoczęciem testu zaznaczę, że był on wykonywany w mieszkaniu o metrażu wynoszącym około 50 m2, bez dostępu do schodów. Cały proces rozpoczęłam od sparowania robota z aplikacją, o czym pomówię w następnym akapicie. Tuż po udanej konfiguracji, pora na sprzątanie!
Pierwsze kroki robot rozpoczął od poznania wnętrza i mapowania pomieszczeń. W związku z różniącymi się strukturą powierzchniami, a także ilością pomieszczeń, nie przeszkadzałam mu w pracy i zamieniłam się w obserwatora. To, co rzuciło mi się w oczy na wstępie to wysokość j9+ (mierzy 8,5 cm), umożliwiająca poruszanie się nawet pod meblami. Dla komfortu mojego psa, został on wraz ze mną na fotelu, jednak na posadzkach już czekało pierwsze wyzwanie, a mowa tu o sierści. Po upłynięciu kilkunastu minut, w aplikacji pojawiła się inteligentna mapa (model może utworzyć ich aż 10). Nie mogłam powstrzymać się od naniesienia własnych ustawień, a mowa tu m.in. o ustaleniu wykluczonych stref (m.in. psie legowisko, balkon).
Wiedząc, że dziś odbędzie się pierwszy przemarsz robota, wstrzymywałam się z jakimkolwiek sprzątaniem przez około 24h, aby ustalić rzeczywiste możliwości modelu. Ilość kurzu w pomieszczeniach była dość mała, jednak pozostałości po wyczesywaniu mojego czworonożnego przyjaciela to kolejne wyzwanie. Robot sprzątający dostosowywał moc ssania do warunków panujących w pomieszczeniach, a ponadto koncentrował się na konkretnych punktach z większym stopniem zabrudzenia. Za to odpowiada technologia Dirt Detective, oparta na systemie iRobot OS.
Recenzja iRobot Roomba j9+. Aplikacja i sterowanie
Testowany przeze mnie robot posiada Wi-Fi, a więc umożliwia sparowanie z aplikacją. Ba, bez jej użycia jego funkcjonalność byłaby znacznie ograniczona, ale… zacznijmy od początku. Instalacja jest możliwa zarówno dla użytkowników smartfonów z systemem Android, jak i iOS. Oto kilka funkcji, z których miałam okazję skorzystać w aplikacji iRobot Home:
- zaprogramowanie cyklu/harmonogramu sprzątania,
- wyznaczenie stref bez dostępu/wirtualnej ściany,
- ustawienia w zakresie mocy ssania (3 poziomy) + tryb ostrożnej jazdy,
- identyfikacja obiektów i dostęp do zdjęć (jeśli robot natrafił na wątpliwą przeszkodę, upewniał się, czy powinien ją omijać).
Aplikacja umożliwia sterowanie wszystkimi funkcjami robota sprzątającego, choć polecenia możemy wydawać również poprzez asystentów głosowych (Google, Amazon Alexa).
Czy zatrzymałabym iRobot Roomba j9+ na dłużej?
Niestety wszystko co dobre, szybko się kończy, a rozstania bywają trudne. Bohater recenzji stał się moim domowym pomocnikiem na około 2 tygodnie i przyznaję, że dzięki niemu miałam znacznie więcej czasu na przyjemności, bez obaw o ewentualne kraksy robota z meblami. Nie zaobserwowałam problemów z orientacją robota, nawet po przestawieniu pewnych ozdób w mieszkaniu. Domniemam, że to zawdzięczamy czujnikom, które iRobot zastosował w j9+, a mowa tu m.in. o sensorze przeszkód i kierunku ruchu.
Pierwsze dni nie obyły się bez pewnych wpadek, ale to właśnie za możliwość nauki, polubiłam model najbardziej. Zauważyłam, że wraz z kolejnym sprzątaniem, radził sobie znacznie lepiej. Tyczy się to również większego zaangażowania podczas czyszczenia pomieszczeń, które uprzednio tego wymagały (na przykład miejsca, w którym wyczesuję psa). Robot nie strajkuje po najechaniu na gęsty dywanik i nie krzyczy podczas przejeżdżania przez próg.
Dla mnie, najbardziej istotny jest efekt odkurzania – w przypadku j9+, nie mam uwag. Uporał się zarówno z kurzem, zabrudzeniami, jak i włosami, które nie wplątywały się w szczotki. W związku ze stosunkowo krótkim czasem użytkowania, nie miałam okazji doświadczyć zapełnione worka (o tym ma informować wskaźnik). Ten wyrzuciłam dopiero wówczas, gdy pakowałam robota – nie był on zapełniony ani w połowie. Myślę że to całkiem wydajne rozwiązanie, które pozbawia nas nie tylko obowiązku, ale i przykrego zapachu. Wymiana nie powinna stanowić dla nikogo większego problemu, tak jak i dostępność worków.
Jak wiadomo ideałów nie ma, tak więc recenzja iRobot Roomba j9+ musi odkryć pewne minusy. Jeśli wahasz się nad zakupem modelu, weź pod uwagę wielkość stacji oraz średnicę robota (34 cm). Automatyczne opróżnianie zbiornika jest wysoce przydatne, jednak mieszkając w małym mieszkaniu, ulokowanie Clean Base może być małym wyzwaniem.
Czy zostawiłabym sprzęt na dłużej? Z wielką chęcią! Nie jest to jednak robot sprzątający, który sprosta oczekiwaniom każdego. W moim domu nie sprawdziły się dotychczas modele z funkcją mopowania, więc jej brak jest dla mnie obojętny. Jeśli masz wobec urządzenia inne oczekiwania, rozważyłabym zakup j9+ Combo.
iRobot Roomba j9+. Cena, dostępność
Recenzja iRobot Roomba j9+ była dla mnie stosunkowo przyjemnym doświadczeniem. Nie musiałam ani poprawiać, ani ponownie wzywać na pomoc robota sprzątającego. Jeśli chcesz sprawić sobie takowy model, musisz przeznaczyć na niego około 4 199 zł. Jest dostępny zarówno w wielu popularnych elektromarketach, jak i na oficjalnej stronie producenta.