Urządzenia sprzątające marki Dyson, mimo swoich wysokich cen, niezmiennie wzbudzają ogromne zainteresowanie, zwłaszcza wśród tych, którzy na pierwszym miejscu stawiają dbałość o czystość swojego otoczenia. Jak jednak w rzeczywistości sprawują się sygnowane znanym logo sprzęty? Przetestowałam odkurzacz bezprzewodowy Dyson Gen5detect Absolute na własnej podłodze. Sprawdziłam jego skuteczność, komfort użytkowania, a także na własne oczy widziałam wyniki analizy poddawanego filtracji przez system HEPA zasysanego powietrza. Jak zakończyła się moja przygoda z urządzeniem sprzątającym producenta? Przedstawiam Wam swoje wnioski po czterech tygodniach z jednym z najbardziej zaawansowanych reprezentantów brytyjskiej rodziny królewskiej wśród odkurzaczy.

Po pamiętnym roku 2020 ukoronowanym licznymi obostrzeniami, zainteresowanie społeczeństwa ochroną przed różnego rodzaju szkodliwymi drobnoustrojami zdecydowanie wzrosło. Nie potrzeba w tym miejscu prezentować nawet żadnych oficjalnych statystyk – wystarczy porozmawiać z tymi, którzy czasów panowania koronawirusa mieli okazję doświadczyć. Już na początku tego trudnego czasu wszyscy zadawaliśmy sobie pytanie w jaki sposób można było tego uniknąć i czy w ogóle było to możliwe. A nawet jeśli wtedy nie było na to większej szansy, to co możemy zrobić teraz, by do podobnych sytuacji nie dochodziło w przyszłości?

Na szczęście nie jesteśmy w swoich rozmyślaniach odosobnieni. Te same pytania zaprzątają głowy twórców sprzętów AGD, którzy wytrwale dążą do tego, by w nasze ręce trafiały najskuteczniejsze z możliwych urządzenia. Urządzenia, których zadaniem jest wsparcie naszych wysiłków w walce nie tylko z brudem, ale też alergenami i, co bardziej intrygujące, również z wirusami. Wśród dostępnych dziś na rynku rozwiązań nich prym wiedzie znany już od lat brytyjski produkt, który, zdaniem jego twórców, zapewni nam najskuteczniejszą ochronę w walce z najdrobniejszymi, szkodliwymi dla zdrowia cząsteczkami – Dyson Gen5detect Absolute.

O cyklonach Jamesa Dysona

Firma Dyson powstała z inicjatywy brytyjskiego projektanta przemysłowego, Jamesa Dysona, który po latach starań, jako pierwszy wprowadził na rynek odkurzacz bezworkowy. Prace nad nową technologią cyklonów Brytyjczyk podjął już w latach 70. XX wieku po to, by w 1986 roku cieszyć się przyznaniem jego wynalazkowi patentu w USA. Następnym krokiem na ścieżce światowej kariery okazały się narodziny samodzielnego przedsiębiorstwa, które swoją nazwę, jak łatwo się domyślić, wzięło od nazwiska swojego twórcy. Brzmi imponująco, jednak nie do końca wiadomo, o co w tym wszystkim chodzi? Przypomnijmy zatem, czym jest osławiona technologia cyklonów.

Jak już wspomniałam, w odkurzaczach Dyson najważniejszą rolę odgrywa doprowadzona do perfekcji technologia cyklonowa, której mechanizm opracowano na podstawie naturalnie występującego w przyrodzie zjawiska pogodowego, jakim jest wiatr przyjmujący postać wiru. Właśnie ten wirowy ruch James Dyson przeniósł na grunt swojego urządzenia, stwarzając zupełnie nowe rozwiązanie – bezworkowy odkurzacz bezprzewodowy. Więcej na temat tej technologii i specyfiki urządzeń sprzątających Dyson możecie znaleźć w naszym wcześniejszym artykule, w którym porównujemy dostępne dziś na rynku propozycje marki. Teraz jednak przyszedł czas na to, by przyjrzeć się dokładnie jednemu z najbardziej intrygujących modeli odkurzacza brytyjskiego producenta.

Odkurzacz Dyson – pogromca drobnoustrojów

We wspomnianym w poprzednim akapicie artykule, znajdziecie zestawienie najważniejszych cech i funkcji odkurzaczy pionowych marki Dyson. Wśród nich pojawia się między innymi wygoda użytkowania sprzętu, automatyczne dopasowanie mocy ssania, a także trzy tryby pracy urządzenia. I jak z listy tej można wywnioskować, wszystkie propozycje od Dysona powinny spełniać najśmielsze oczekiwania swoich użytkowników. Jak to jednak wygląda w praktyce?

Cóż, nie mam niestety dostępu do wszystkich oferowanych przez markę modeli, jednak w moje ręce trafił jeden z tych najciekawszych i najbardziej zaawansowanych technologicznie. Przedstawiam zatem swoje wrażenia z bezpośredniego kontaktu ze stanowiącym kwintesencję pomysłowych rozwiązań producenta odkurzaczem Dyson Gen5detect Absolute.

Dyson Gen5detect Absolute w opisie producenta

Aby móc rozmawiać na temat danego urządzenia i przyznawać mu kolejne punkty w skali zadowolenia, należałoby w pierwszej kolejności zapoznać się z tym, co na jego temat ma do powiedzenia sam producent. Co zatem wiemy o Dyson Gen5detect?

Jak możemy przeczytać na stronie producenta, model Gen5detect to najsilniejszy z dostępnych w ofercie marki odkurzacz bezprzewodowy z filtrem HEPA. Elektroniczny, opracowany przez inżynierów marki silnik, zapewniać ma nieprzerwaną moc ssania równą 280 AW. Filtracja urządzenia ma osiągać 99,99% dla cząsteczek takich jak pył, kurz, alergeny, a także, co najbardziej imponujące, wirusy.

O skuteczności filtracji świadczyć mają prezentowane na kolorowym wyświetlaczu informacje, podające wielkość i liczbę zassanych cząsteczek w czasie rzeczywistym. Dzięki temu wszelkie zanieczyszczenia znikają z poddawanych zabiegom powierzchni dosłownie na naszych oczach.

Najważniejsze informacje na temat linii Dyson Gen5detect:

  • Moc ssania: 280 AW
  • Czas pracy bez utraty mocy: do 70 minut
  • Waga: 3,5 kg
  • Pojemnik na brud: 0,77 l
  • Filtracja: zaawansowana szczelna filtracja wychwytująca 99,99% cząsteczek ≥ 0,3 µm oraz filtr HEPA wychwytujący 99,99% cząsteczek ≥ 0,1 µm (bakterie, alergeny, wirusy)
  • Ekran LCD wskazujący aktywny tryb/pozostały czas pracy/konieczność przeprowadzenia konserwacji urządzenia/analizę zebranych cząsteczek kurzu/stopień zakurzenia powierzchni
  • Technologia Dyson DLS
  • Elektroszczotka Fluffy Optic, Digital Motorbar Anti-tangle, wbudowana szczotka do kurzu
  • Do każdego rodzaju podłóg

Model Gen5detect, choć to nie on uzyskał rekomendację Polskiego Towarzystwa Alergologicznego (w kwietniu 2023 roku zaszczyt ten spotkał wersję Dyson V15 Detect Absolute), ze względu na obecność filtra HEPA i niezwykle szczelną filtrację, jest przez markę wskazywany jako odpowiedni dla posiadaczy zwierząt oraz osób wrażliwych na najczęściej spotykane w powietrzu alergeny.

Dyson Gen5detect Absolute w praktyce

Skoro wiemy już, jakie obietnice składa nam marka Dyson, możemy przystąpić do sprawdzenia, jak kolejne punkty z tej listy zostają wypełnione. Na początek więc spójrzmy na zestaw, który do mnie dotarł.

W przekazanym w moje ręce opakowaniu znalazły się kolejne elementy:

  • urządzenie główne Dyson Gen5detect Absolute (wyposażone w filtr HEPA)
  • rura odkurzacza
  • elektroszczotka Digital Motorbar
  • podświetlana elektroszczotka Fluffy Optic
  • mini elektroszczotka zapobiegająca plątaniu włosów
  • końcówka Combi
  • końcówka Low Reach
  • wbudowana szczotka do zbierania kurzu z końcówką szczelinową
  • ścienna stacja ładująca
  • ładowarka

O czym warto z pewnością wspomnieć, to obecność w zestawie tradycyjnej ładowarki. Dzięki załączeniu przez producenta tego elementu nie musimy obawiać się, że w przypadku niemożności zainstalowania ściennej stacji ładującej, nasze urządzenie stanie się zupełnie bezużyteczne. Dołączony do produktu zasilacz rozwiązuje ten problem definitywnie. Jak dla mnie to ogromny plus, zwłaszcza gdy wiem, że testowany sprzęt pozostanie ze mną tylko przez kilka tygodni.

Wygodne to czy nie?

Jedną z głównych zalet wskazywanych przez Dyson jest wygoda użytkowania oferowanych przez markę odkurzaczy. Rzeczywiście – brak plątającego się między nogami przewodu czy też blokowanego przez kolejne obiekty podążającego za nami korpusu urządzenia jest niezwykłym udogodnieniem. Jak bardzo do niego nie przywykłam świadczyć może liczba przypadków, w których przechodząc z jednego pomieszczenia do kolejnego, odruchowo oglądałam się przez ramię po to, by uniknąć zderzenia urządzenia z jakimś krzesłem czy framugą drzwi.

O czym jednak należy tu wspomnieć, a co z pewnością nie ujdzie uwadze nikomu, kto będzie miał z odkurzaczem bezprzewodowym do czynienia, to jego waga. Pamiętajmy, że brak obecności worka nie sprawia, że urządzenie nie potrzebuje żadnego pojemnika na zbierane zanieczyszczenia. W przypadku odkurzaczy Dyson został on zastąpiony plastikową komorą, którą wraz z silnikiem i filtrem HEPA zamknięto w jednym, wyposażonym w uchwyt, elemencie. Przez to cała konstrukcja, zamiast, jak w przypadku tradycyjnych urządzeń odkurzających, spoczywać na podłodze, przez cały czas pracy znajduje się w naszej dłoni.

Wagi 3,5 kg nie można co prawda nazwać przygniatającą, jednak już w pierwszej chwili jest ona wyraźnie odczuwalna. Po kilkunastu minutach porządków mamy więc prawo czuć się jak po krótkiej, aczkolwiek dość intensywnej wizycie na siłowni. Ile jednak będą nasze zabiegi pielęgnacyjne w mieszkaniu trwały, zależy od tego, jaki tryb pracy dla naszego urządzenia wybierzemy.

Ile zajmuje sprzątanie?

Na to pytanie możemy udzielić kilku odpowiedzi. Dlaczego tak jest, skoro producent na stronie podaje, że odkurzanie z Gen5detect Absolute jest możliwe przez siedemdziesiąt minut bez utraty mocy ssania? Wszystko z powodu obecności trzech trybów, w których urządzenie może pracować, a do których poprawnego działania konieczny jest różny pobór mocy. Do wyboru mamy więc tryby:

  • MED – zapewniający równowagę między czasem pracy a wykorzystaną w tym procesie mocą urządzenia; charakterystyczne jest tu automatyczne dostosowanie mocy ssania do stopnia zakurzenia poddawanej czyszczeniu powierzchni
  • ECO – program pozwalający na korzystanie z urządzenia przez siedemdziesiąt minut bez konieczności ładowania, przeznaczony do sprzątania domów o większym metrażu
  • BOOST – usuwanie głębokiego brudu przy wykorzystaniu najwyższej mocy ssania

Jak łatwo się domyślić (zwłaszcza że ziarno zwątpienia zostało już zasiane) obietnica producenta o nieprzerwanej pracy urządzenia przez siedemdziesiąt minut, choć może nie jest niezgodna z prawdą, to nie jest też prawdą całkowitą. Zależnie bowiem od wybranego przez nas trybu pracy odkurzanie może zająć nam mniej lub więcej czasu. I nie, nie znaczy to, że w piętnaście minut posprzątamy dokładnie tę samą powierzchnię, co w przeciągu minut czterdziestu pięciu. To, co ulega bowiem rzeczywistej zmianie, to stopień intensywności odkurzania kolejnych fragmentów podłoża.

Na potwierdzenie naszych słów mamy nie tylko zaprezentowane na powyższej ilustracji ikonki programów, które wyraźnie wskazują na zróżnicowanie czasowe między trzema trybami. Mając pod ręką stoper i powierzchnię około pięćdziesięciu metrów kwadratowych, sprawdziliśmy, ile pomieszczeń o różnej wielkości uda nam się przy użyciu poszczególnych programów posprzątać. Jak zatem przedstawiają się wyniki?

Program BOOST to najbardziej energochłonny tryb odkurzacza Dyson. W moich rękach urządzenie działało na najwyższych obrotach przez czternaście minut. Biorąc pod uwagę, że na jego ładowanie należy poświęcić sporo czasu, zdecydowanie warto zachować tę opcję dla naprawdę ciężkich przypadków.

Tryb ECO kojarzy nam się z rozwiązaniem, które jest przyjazne nie tylko dla użytkownika, ale i dla środowiska. W końcu możemy posprzątać nasze mieszkanie bez martwienia się o konieczność zasilenia akumulatora dodatkową porcją prądu. Może i jest to opcja, którą docenią miłośnicy oszczędzania. Jak jednak przekłada się to na skuteczność odkurzania? Cóż, wrażenia są podobne do tych, których dostarczają klasyczne sprzęty tego rodzaju, choć jako osoba, która miała okazję osobiście sprawdzić urządzenie Dyson, muszę powiedzieć, że na tym ustawieniu odkurzacz bezworkowy wypadł najgorzej.

Program MED, który automatycznie dostosowuje moc ssania do aktualnego zapotrzebowania, stanowi pewną niewiadomą. Gdy z jego użyciem zabraliśmy się do oczyszczania mieszkania, w którym gruntowne porządki przeprowadzono około trzech tygodni wcześniej, konieczne było podzielenie całego procesu na dwa etapy – wymuszone oczywiście przez konieczność naładowania urządzenia. Gdy ten sam tryb wykorzystaliśmy po tygodniu od ostatniego odkurzania przewidziany na wyświetlaczu czas pracy, obliczony na czterdzieści minut, wystarczył w zupełności. A skoro o ładowaniu mowa…

Jak to się szybko ładuje?

Informacje producenta wskazują, że czas ładowania akumulatora naszego odkurzacza bezprzewodowego od 0 do 100 procent wynosi cztery i pół godziny. Jak to wygląda w rzeczywistości? Według moich obserwacji po całkowitym wyczerpaniu baterii poziom uzyskania 30 procent mocy został osiągnięty po sześćdziesięciu minutach. Po dziewięćdziesięciu było to 50 procent. Po upływie 2 i pół godziny akumulator był pełen w 70 procentach. Czas, jaki był potrzebny na osiągnięcie poziomu od 0 do 100 procent to łącznie trzy i pół godziny. Jak zatem widać w tej kwestii producent nie docenił wystarczająco swojego produktu, co możemy zaliczyć jako zdecydowany plus.

Warto tu jednak zaznaczyć, że w naszym testowym mieszkaniu przebywają na co dzień dwie osoby i kot. Podłogi pokrywają głównie kafelki i drewniane panele. Jak zatem Gen5detect Absolute sprawdzałby się w pomieszczeniach z dywanami, do których oczyszczania z pewnością zużyłby więcej energii? Nie nam to dziś oceniać. Możemy natomiast potwierdzić, że jeśli chodzi o usuwanie sierści zwierząt, odkurzacz ten wraz z mini elektroszczotką nie ma sobie równych.

A jak z podświetlaną końcówką?

Cóż, tę kwestię można rozpatrywać dwojako. Z jednej strony wyposażona w laserowe podświetlenie elektroszczotka robi naprawdę imponujące wrażenie. Na dowód tego prezentuję podłogę naszego mieszkania częściowo oświetloną przez Fluffy Optic.

Nie sposób zaprzeczyć, że takie naoczne dowody skutecznie skłaniają do częstego sięgania po urządzenie Dyson Gen5detect Absolute i jego wyjątkową, podświetlaną końcówkę. Ilość uwidocznionych zabrudzeń jest wręcz zastraszająca, zwłaszcza gdy do tej pory myśleliśmy, że dbanie o czystość w domu idzie nam całkiem nieźle. Jednak takie rozwiązanie, jakie proponuje Dyson ze swoją elektroszczotką Fluffy Optic, ma też swój zdecydowany w mojej opinii minus. Jaki?

Z pewnością opcja ta nie nadaje się dla kogoś, kto bezwzględny brak kurzu w mieszkaniu stawia sobie za punkt honoru lub też cierpi na różnego rodzaju, związane z kwestiami zdrowia i czystości, fobie. Nie dość bowiem, że stuprocentowe pozbycie się z powierzchni zabrudzeń nie tylko takich jak włosy, kurz, ale i bakterie czy wirusy, wymaga ogromnej cierpliwości, to jeszcze proces ten mógłby właściwie trwać nieustanie.

Niezależnie bowiem od obecności w urządzeniu niezwykle skutecznego filtru HEPA, z którym mamy do czynienia na przykład w oczyszczaczach powietrza, całkowita eliminacja wszelkich drobin kurzu z otoczenia jest praktycznie niemożliwa. Jakie to ma znaczenie dla kondycji psychicznej wielbicieli nieskazitelnej, potwierdzonej dowodami czystości?

Już w chwili, w której na naszą powierzchnię przestaje oddziaływać ssąca siła odkurzacza Dyson, pojawiają się na niej kolejne, świeżo opadające cząsteczki. Jeśli więc po odkurzeniu pomieszczenia wrócimy do niego ponownie uzbrojeni w końcówkę Fluffy Optic, przyjdzie nam mierzyć się, co prawda nie z tak potężnym, ale jednak wciąż obecnym problemem.

Co możemy powiedzieć więcej o odkurzaczu Dyson Gen5detect Absolute?

To, na co warto moim zdaniem zwrócić uwagę przy korzystaniu z odkurzacza Dyson Gen5detect Absolute, to jego wyjątkowa zwrotność. Końcówka elektroszczotki obraca się o 360 stopni, co jest niezwykle wygodne (zwłaszcza gdy w trakcie sprzątania lubimy sobie, niczym gwiazdy amerykańskiego kina, nieco potańczyć) i pozwala na dotarcie do wszystkich zakamarków.

Na uwagę zasługuje również specjalna końcówka Low Reach, dzięki której potężna moc ssania dotrze nawet w trudno dostępne przestrzenie. Takie rozwiązanie jest praktyczne, gdy mamy na przykład problemy z kręgosłupem (lub zwyczajnie nie bardzo nam się chce).

Dostępne w zestawie końcówki na pewno spełnią oczekiwania tych, którzy od odkurzacza oczekują czegoś więcej niż tylko podstawowego sprzątania. Mnie osobiście jednak bardziej niż mini elektroszczotka czy wbudowana końcówka do kurzu odpowiadałaby możliwość mycia z pomocą urządzenia Dyson podłogi. Tym bardziej, gdy po wyczerpującym mięśnie i czas dogłębnym odkurzaniu użyty na świeżo wyczyszczonej powierzchni tradycyjny mop, pozostawia po sobie niemożliwe do przeoczenia w podświetleniu Fluffy Optic włoski.

A co z tymi wirusami?

To jest właśnie kluczowe pytanie, bowiem obecność filtra HEPA w urządzeniu jest przez markę Dyson i jej zwolenników traktowane, jako jego podstawowy atut. Przypomnijmy, że technologia szczelnej filtracji ma zapewniać zatrzymywanie w komorze odkurzacza poszczególnych cząsteczek, w tym tych najdrobniejszych, niewidocznych gołym okiem. Mowa tu o alergenach i wirusach, których pochłoniętą przez urządzenie ilość możemy wyczytać z zamontowanego w obudowie ekranu.

Czy ta opcja jest dla użytkownika przydatna? Cóż, jeśli Gen5detect trafia w ręce osoby, która obsesyjnie wręcz boi się różnego rodzaju drobnoustrojów, możliwość uzyskania naocznego dowodu na brak podobnych zanieczyszczeń w przestrzeni mieszkalnej może być rzeczywiście kusząca. Dla zwykłego śmiertelnika, który, owszem, dba o porządek, ale gruntowne porządki przeprowadza raz na tydzień (lub rzadziej), taka funkcja bardzo szybko przestanie być interesująca.

Co więcej, na stronie producenta znajdziemy informację, że skuteczność filtracji potwierdzono dla wirusów H1N1 i MS2 tylko w trybie BOOST. Testów na najbardziej interesującym nas od niemalże czterech lat wirusie SARS-CoV-2 nie przeprowadzono.

Jeśli zaś o alergeny i oczyszczone powietrze chodzi

Niestety nie jestem w stanie stwierdzić, czy to wynik jakiegoś zaskakującego zrządzenia losy czy też skuteczność filtracji HEPA, niemniej jednak muszę przyznać, że od dnia, w którym Dyson wprowadził się do naszego domu, obecność kota i produkowanych poza jego świadomością alergenów przestała być dla mnie już tak uciążliwa. Czy tym samym potwierdza się przyrzeczenie producenta i skuteczność opatentowanego systemu filtracji? Nie wiem. Wiem natomiast, że nawet jeśli przestrzeń została dzięki Dyson Gen5detect Absolute oczyszczona, to dzień bez leków nadal nie jest rozsądnym posunięciem.

Moje wnioski po kilku tygodniach z Dyson Gen5detect Absolute

Mówiąc o odkurzaczu Dyson Gen5detect Absolute i rozważając płynące z jego zakupu korzyści, nie sposób nie wspomnieć o jednej, lecz być może najistotniejszej kwestii, jaką jest jego cena. Obecnie urządzenie brytyjskiego producenta nabędziemy w cenie 3699 złotych. Jednak czy jest ono warte inwestowania takiej kwoty?

Z punktu widzenia wspomnianego wcześniej miłośnika sprzątania każdego dnia – być może. Za taką opinią stoją rozwiązania technologiczne, takie jak szczelna filtracja HEPA, automatyczne dostosowywanie mocy ssania, widoczne gołym okiem dowody skuteczności urządzenia. Na uznanie zasługuje również unikatowe wzornictwo, często wykorzystujące ekstrawaganckie wręcz zestawienie kolorów. Do tego dostęp do aplikacji mobilnej, pomocy zdalnej czy szybki czas ewentualnej naprawy mogą skłaniać do zakupu. A jak to wygląda z mojej perspektywy, czyli osoby, która porządki przeprowadza (zgodnie z maminym przykazaniem) w każdą sobotę?

Z całą pewnością nie wydałabym na żaden odkurzacz tyle, ile producent Gen5detect Absolute sobie życzy. Dlaczego? Przede wszystkim nie widzę potrzeby inwestowania takiej kwoty pieniędzy w mały sprzęt domowego użytku. Nawet jako alergik zamieszkujący z kotem jestem w stanie skutecznie radzić sobie w codziennym życiu bez niego. Co więcej, jak już wspominałam na początku, odkurzacz nie należy do najlżejszych i szczerze mówiąc brak przewodu czy worka nie jest dla mnie żadnym atutem (a przynajmniej nie takim, który wart jest blisko czterech tysięcy złotych).

O wiele ciekawszą dla mnie opcją byłby zakup odkurzacza piorącego, który można dostać w cenie znacznie niższej niż osławiony sprzęt od Dysona. A jeśli już miałabym się na odkurzacz bezprzewodowy od brytyjskiej marki zdecydować, z pewnością wybrałabym tańszy model Omni Glide, który na Allegro można znaleźć w całkiem przystępnej cenie.

Jeśli interesują Cię podobne recenzje, zapraszamy do naszych pozostałych artykułów.

Z redakcją Think-About związałam się pod koniec 2023 roku i od tego momentu nieustannie zgłębiam tajemnice drugiej strony konsumenckiego świata. Każdego dnia tworzę różnego rodzaju treści, które, mam nadzieję, pomagają Czytelnikom w podejmowaniu bardziej świadomych zakupowych decyzji. W ostatnich latach zdobywałam doświadczenie jako copywriter, współpracując z klientami indywidualnymi, agencjami czy firmami IT. Często tworzenie konkretnych artykułów wiązało się z eksploracją tematów dotychczas mi obcych, co jednak nigdy nie było dla mnie przeszkodą. Wręcz przeciwnie. Możliwość nieustannego poszerzania swojej wiedzy to coś, co niezmiennie pociąga mnie w moim zawodzie. Z wykształcenia jestem muzykiem, jednak to zabawa słowem od dziecka dawała mi prawdziwą radość. Chociaż w swoim życiu pracowałam już w różnych branżach, wiem, że pisanie jest tym, co chcę i co mam szczęście robić na co dzień. W trakcie studiów, oprócz tworzenia dla własnej przyjemności, publikowałam teksty na portalu muzycznym Cameral Music oraz w kwartalniku muzycznym Kamerton. Obecnie prowadzę bloga, na którym pozwalam sobie na dzielenie się z innymi własnym zdaniem na różne tematy oraz tworzoną przeze mną miniaturową prozą. Gdy nie piszę - rysuję, czytam książki o hobbitach i pierścieniach, różach bez imion i stuleciach samotności. Słuchając audiobooków, śledzę losy małego belgijskiego detektywa, a czas przed  teleodbiornikiem spędzam obserwując pojedynki na miecze świetlne i podróże w nadprzestrzeni.