Dreame L40 Ultra to już kolejny robot sprzątający, który testujemy w naszej redakcji. Jest to jednak zdecydowanie najbardziej zaawansowane urządzenie tego typu, z jakim ja miałem do tej pory do czynienia.
Kiedyś bardzo sceptycznie podchodziłem do robotów sprzątających. Kilka lat wstecz nie bardzo chciało mi się wierzyć, że urządzenie podobne do jeżdżącej mydelniczki będzie w stanie posprzątać moje mieszkanie równie dokładnie, jak zrobiłbym to sam. Po podejrzeniu przy testach Piotrka, który z robotami ma styczność już od długiego czasu, przekonałem się, że może jednak się mylę i warto zaufać. Teraz już wiem, że tego typu sprzęt nie tylko potrafi sprzątać. Robi to zdecydowanie lepiej ode mnie, szybciej, taniej i ma kilka dodatkowych funkcji, z którymi ja bym sobie nie poradził. Zacznę jednak od początku.
Budowa i podstawy działania
Dreame przyzwyczaiło nas już do tego, że jakość wykonania ich produktów zawsze stoi na bardzo wysokim poziomie. Nie inaczej jest teraz. Biorąc robota L40 Ultra do rąk czuć, że jest to solidna konstrukcja, która wytrzyma bardzo dużo. Plastiki są dobrze spasowane, nic się nie ugina, ani nie odstaje. Do tego wszystkiego wygląda świetnie. Biały kolor uzupełniony jest czarnymi elementami. Te znajdują się na spodzie oraz w okolicach kamer i czujników.
Jeśli chodzi o stację dokującą, też nie mam się do czego przyczepić. Jest w kolorze białym, a całości dopełnia złota nakładka, za którą kryje się worek na kurz oraz pojemnik na detergent. Na samej górze jest otwierana klapa, a wewnątrz znajdują się dwa zbiorniki na wodę. Jeden na czystą, drugi na brudną. Mają odpowiednio 4,5 l oraz 4 l pojemności.
Stacja spełnia kilka podstawowych zastosowań. Po pierwsze tutaj właśnie odbywa się ładowanie naszego domowego pomocnika. Cały proces od 0 do 100% trwa około 3 – 3,5 godziny. W bazie odbywają się także procesy, które są odpowiedzialne za utrzymanie czystości w domu. Mowa tutaj przede wszystkim o systemie automatycznego czyszczenia mopów. Cały proces odbywa się w 65 stopniach, dzięki czemu mamy pewność, że robot nie wyjedzie z brudnymi szmatkami i zrobi więcej szkody niż pożytku. Tutaj także opróżniany jest pojemnik na kurz czy uzupełniana czysta woda w zbiorniku robota.
Na przodzie robota znajduje się kamera podświetlana lampą jeśli zajdzie taka potrzeba. Z kolei na górze jest radar, a właściwie LiDAR, którego zadaniem jest rozpoznawanie otoczenia.
Odkurzanie
Przejdźmy do najważniejszego, czyli jak działa, a dokładnie jak odkurza robot Dreame L40 Ultra. Korzysta on z pojedynczej szczotki obrotowej, a do wyboru mamy dwa jej rodzaje. Podstawowy wałek silikonowy, który znany jest z tego typu urządzeń od dłuższego czasu, oraz szczotkę Tricut (akcesorium sprzedawane osobno). Ta nieco różni się wyglądem i budową, ponieważ w tym przypadku można powiedzieć wprost, że jest to szczotka. Dodatkowo zastosowano tutaj tzw. “noże”, które odpowiadają za rozcinanie np. splątanych włosów, dzięki czemu nie są dla robota żadnym wyzwaniem. Podobnie jak sierść zwierząt.
Jak obie szczotki radzą sobie ze sprzątaniem? Trzeba powiedzieć wprost, że każda z nich przeznaczona jest do nieco innych zastosowań. Podstawowy, silikonowy wałek dobrze radzi sobie właściwie na wszystkich powierzchniach, gdzie mówię zarówno o płaskich podłogach drewnianych, płytkach czy dywanach. Nie dziwi więc fakt, że producent już od lat stawia na to rozwiązanie. Z kolei wałek Tricut to pogromca włosów (nawet tych długich) czy sierści zwierząt. Trudno tutaj mówić o plątaniu się, ponieważ zastosowane noże tną włókna na mniejsze części, co jest bardzo fajnym i przydatnym rozwiązaniem. Niestety omawiana szczotka średnio dobrze radzi sobie z większymi fragmentami brudu, przez co warto stosować je zamiennie w zależności od zabrudzeń. Ja na co dzień stawiam na wałek silikonowy i zmieniam na Tricut w przypadku, kiedy włosy czy sierść są na tyle widoczne, że zaczynają mi przeszkadzać.
Dużym pomocnikiem w porządkach jest także szczotka boczna, która w tym modelu wysuwa się poza obwód samego robota, co bardzo ułatwia sprzątanie w kątach czy narożnikach. Przyjrzałem się robotowi w trakcie pracy i zauważyłem, że doskonale rozpoznaje otoczenie i z wysuwa szczotkę w momentach, które tego wymagają. Tak jak wspominałem wcześniej, przy narożnikach, ale także odkurzając np. w okolicach mebli. Widziałem już roboty, które pozostawiały w takich miejscach warstwę kurzu. Tutaj nie ma prawa się to zdarzyć.
Zanim do testów dostałem Dreame L40 Ultra, w swoim domu korzystałem z dość leciwego już odkurzacza pionowego. Różnicę zauważyłem bardzo szybko, szczególnie na dywanach. Z okruchami czy innymi rozsypanymi rzeczami mój dotychczasowy pomocnik radził sobie w miarę dobrze, ale często zdarzało się, że po konkretnym miejscu, gdzie tego brudu nazbierało się więcej, bo coś się np. rozsypało, musiałem poprawiać kilka razy. W przypadku omawianego robota wystarczył jeden przejazd, żeby wszystkie niepożądane rzeczy z dywanu zniknęły. Tutaj zapewne kłania się imponująca moc ssania, która w tym modelu wynosi 11000 Pa. Podobnie miałem przy rogach i krawędziach, gdzie mój odkurzacz po prostu nie docierał. Obudowa dochodziła do ściany, jednak nie radził sobie z zassaniem kurzu i zdarzało się, że musiałem pomagać sobie miotłą. Dzięki wspomnianej wcześniej wysuwanej szczotce bocznej ten problem znika.
Za chwilę przejdę do kolejnej funkcji robota, czyli mopowania, ale wcześniej wspomnę jeszcze o jednej bardzo ciekawej kwestii. Zastanawiałem się, jak sytuacja będzie wyglądała w przypadku mokrych plam w kuchni czy łazience. Ja nie raz złapałem się na tym, że po prostu nie zauważyłem, że np. przy miskach z wodą dla zwierząt jest nachlapane i przejechałem po tym odkurzaczem, rozsmarowując wszystko po płytkach. Tutaj objawia się inteligencja robota, ponieważ w momencie, kiedy wykryje mokre zabrudzenia, podnosi szczotki do góry na wysokość około 10 mm, przez co skutecznie ominie mokre miejsca, którymi zajmą się zamontowane z tyłu mopy.
Mopowanie
Poza odkurzaniem drugą podstawową funkcją Dreame L40 Ultra jest mopowanie. Znajdują się tutaj dwa okrągłe pady mopujące. Co ważne, stykają się ze sobą, dzięki czemu unikniemy sytuacji, w której pośrodku pozostaje niewyczyszczona linia, co często zdarzało się w starszych urządzeniach tego typu. Co więcej, jeden z mopów jest umieszczony na ruchomym mechanizmie, który w razie potrzeby dotarcia do trudniej dostępnych miejsc może się wysunąć na odległość około 4 cm. Dzięki temu posprząta np. pod szafkami, w rogach czy innych miejscach, pod którymi cała konstrukcja się nie zmieści.
Dreame L40 Ultra całkiem dobrze radzi sobie z czyszczeniem powierzchni. Podłogi myje dokładnie i nie pozostawia za sobą zabrudzeń. Zdarzyło się, że robot napotkał nieco przyschniętą plamę, więc w to samo miejsce wrócił i czyścił do skutku, aż brud nie zniknął.
Nie musisz się też martwić o dywany. Dreame L40 Ultra rozpoznaje moment, kiedy na nie wjeżdża i podnosi mopy do góry na wysokość około 10 – 11 mm.
Na wielki plus zasługuje także funkcja automatycznego wykrywania zabrudzeń. Robot nie będzie uparcie mył podłogi, tylko w razie potrzeby nawet w połowie pracy wróci do stacji dokującej, aby wyczyścić pady, i dopiero wtedy wróci w miejsce, w którym zakończył działanie. To sprawia, że możesz mieć pewność, że sprzątanie zawsze będzie wykonywane dokładnie.
Aplikacja mobilna
Oczywiście do sterowania robotem możemy używać aplikacji mobilnej. Właściwie jest ona niezbędna, ponieważ to właśnie tutaj odbywają się najważniejsze procesy dotyczące sterowaniem pracy sprzętu. Sama konfiguracja i parowanie są bardzo proste. Wystarczy zeskanować kod QR znajdujący się na naklejce na robocie i połączyć go z domową siecią Wi-Fi. Następnie wysyłamy robota na mapowanie. W moim przypadku, gdzie całe mieszkanie ma około 65 m2, proces ten trwał niespełna 15 minut. Przy tym doskonale sprawdził się radar, który rozpoznał wszystkie przeszkody i naniósł je na mapę. Zaznaczył też miejsca, gdzie położone są dywany. Oczywiście w razie potrzeby możemy też samodzielnie nanosić dodatkowe elementy, przeszkody, wyznaczać strefy zakazane czy “montować” wirtualne progi, których robot nie przekroczy.
W aplikacji możemy też korzystać z harmonogramu sprzątania i ustalać plan pracy dla robota. Nie ma także problemu z tym, aby wysyłać Dreame L40 Ultra na sprzątanie całego mieszkania czy tylko konkretnych pomieszczeń. W zależności od potrzeb istnieje możliwość skorzystania z opcji CleanGenius, czyli inteligentnego trybu, gdzie robot sam dostosowuje swoją pracę do wykrytych zabrudzeń. Oczywiście sami też możemy ustawić wszystko ręcznie i nasz pomocnik dostosuje się w pełni do poleceń. Ciekawą opcją jest też podgląd sprzątania na żywo, dzięki wbudowanej kamerze. Możemy to też dodatkowo wykorzystać do sprawdzenia, co aktualnie dzieje się w naszym domu i czy przykładowo zwierzęta nie przeprowadzają rewolucji w postaci rozszarpywania kanapy.
Ogólne wrażenia
Czas spędzony z Dreame L40 Ultra zdecydowanie zmienił moje postrzeganie robotów sprzątających. To urządzenie sprawiło, że przekonałem się do tego rozwiązania. Nie powiem, że nie wyobrażam sobie teraz życia bez korzystania z inteligentnego robota sprzątającego, ale na pewno mam świadomość tego, jak bardzo pomaga i ile czasu tygodniowo jestem w stanie zaoszczędzić na tym, że mogę odpuścić samodzielne sprzątanie mieszkania.
W przypadku Dreame L40 Ultra na pewno na plus są zastosowane technologie oraz dokładność sprzątania. Przyznaje, ten kawałek plastiku robi to dużo lepiej i dokładniej ode mnie. Przekonuje mnie przede wszystkim jego autonomia. Robot wyjedzie do pracy, sam rozpozna czy ma odkurzać, czy mopować, a po wszystkim wróci do bazy, opróżni zbiornik z kurzem i sam się umyje. Do moich obowiązków jest tylko ustalenie z nim na początku, kiedy i jak ma sprzątać oraz wymiana worka na kurz i dolanie czystej wody, o czym oczywiście sam mnie poinformuje.
Dla mnie największym minusem jest cena. Standardowo za Dreame L40 Ultra trzeba zapłacić 5299 zł. Aktualnie jednak jest dostępny w promocji za 3699 zł. Fakt, jest to spory wydatek, ale jeśli zastanawiasz się nad kupnem nowego robota sprzątającego, to jego cena broni się w odniesieniu do możliwości oraz zastosowanych tutaj technologii. Obcując z tym urządzeniem, mam wrażenie, że swoje funkcje będzie spełniało kilka dobrych lat. Co więcej, dość proste jest też serwisowanie elementów, które się zużywają. Dreame L40 Ultra to konstrukcja modularna, więc nie ma problemu, aby w razie potrzeby dokupić takie elementy, jak worki, filtry czy szczotki. Korzystałem i jestem zachwycony. Aż szkoda, że po testach będę go musiał zwrócić, ale przed świętami jeszcze pomoże mi w domowych porządkach.