Technologia pozyskiwania energii ze źródeł odnawialnych stale się rozwija. Przybywa również odbiorców, którymi coraz częściej są nie przedsiębiorcy, a nabywcy indywidualni. Wszystko to sprawia, że ceny konsumenckich instalacji znacząco spadły na przestrzeni lat. Czy warto kupić panele fotowoltaiczne już teraz?
Pamiętasz początki paneli?
Już w 2010 roku zaczęły się pojawiać w Polsce dotacje na panele fotowoltaiczne. Rynek dopiero raczkował i inwestycje miały się zwracać po 5-10 latach. Niestety wiele osób srogo się rozczarowało przyjmując takie założenia. Można było wówczas kupić panele ~230 W, za około 1 350 złotych sztuka. Dzisiaj za cały panel, który produkuje dwa razy więcej energii, zapłacimy dwa razy mniej.
Ludzie wybierali wtedy między panelami fotowoltaicznymi, które produkowały prąd, a kolektorami słonecznymi, które podgrzewały wodę użytkową. Jednak w obu przypadkach zgromadzona energia była wykorzystywana do podgrzewania wody, gdyż napięcie instalacji nie było idealne.
Czy ceny paneli fotowoltaicznych będą spadać?
Nikt nie jest w stanie stuprocentowo przewidzieć, jak zachowa się rynek. Jeżeli patrzymy na to jak ceny kształtowały się na przestrzeni minionych lat, to możemy liczyć, że panele będą coraz bardziej przystępne. Nadzieją napawają ciągłe prace nad sposobem składowania pozyskanej energii. Dzisiejsze akumulatory są o wiele bardziej niezawodne, niż te oferowane 10 lat temu, a nauka sięga po coraz wydajniejsze rozwiązania.
Jenak nie tylko technologia ma wpływ na redukcję cen. Są aspekty, nad którymi nikt nie ma bezpośredniego panowania – takie jak łańcuchy dostaw czy złoża mineralne, wykorzystywane do produkcji. Mało kto mógł przewidzieć problemy, jakie spotkały chociażby rynek motoryzacyjny, na którym wciąż brakuje półprzewodników.
Ile zaoszczędzimy zwlekając z zakupem?
Jeżeli trend spadkowy się utrzyma, to w tej szybko rozwijającej się dziedzinie możemy liczyć, że z każdym rokiem będziemy mieli dostąp do tańszych i efektywniejszych produktów. Przy dużych instalacjach, co roku można będzie oszczędzić nawet kilka tysięcy złotych (o ile inflacja nie pochłonie wszystkich uzyskiwanych oszczędności).
Warto też pamiętać, że Polska infrastruktura, w niektórych miejscach nie nadąża z odbieraniem naddatków produkowanej energii. W 2023 roku limit na zużycie energii elektrycznej wynosi 2 000 kWh dla standardowego domostwa, 2 600 kWh dla gospodarstw z osobami niepełnosprawnymi oraz 3 000 kWh dla osób z Kartą Dużej Rodziny i gospodarstw rolnych. Możliwe, że przybywająca liczba instalacji, sprawi, że progi te się podniosą, a więc same panele będą przynosić większe korzyści swoim użytkownikom.
Co stracimy jeżeli poczekamy?
Pierwszą myślą, jaka się nasuwa są dofinansowania. Aktualnie funkcjonuje program Mój Prąd 5.0 w ramach którego, możemy dostać dofinansowanie dla fotowoltaiki lub kolektorów słonecznych, magazynu energii, pompy ciepła czy systemu zarządzania instalacją. Kwoty dofinansowania wahają się od 3 tysięcy, do nawet 58 tysięcy złotych. Nie wiadomo jednak ile edycji tego programu, jeszcze nas czeka. Może okazać się, że dalsze zwlekanie zaprzepaści naszą szansę na dodatkowy zastrzyk gotówki.
Nie wiemy również, jak dalej będzie kształtowało się prawo, w przypadku produkowania energii ze źródeł odnawialnych i sprzedaży jej naddatków do sieci. Może okazać się, że ze względu na zbyt dużą ilość gospodarstw, które podłączyły już się do sieci, pojawią się ostrzejsze limity. Jeżeli sieć będzie przeciążona nadprodukcją nowych elektrowni, gestorzy mogę odmawiać podłączenia kolejnych osób.