poniedziałek, 13 maja

Zapisek Made in China wzbudza w nas dość pejoratywne odczucia, choć nie wszystko jest tak czarno-białe, na jakie wygląda. Państwo usytuowane w Azji Wschodniej ma do zaoferowania niemal wszystko, a wbrew pozorom – pewne grupy produktów mogą konkurencję onieśmielać jakością. Na elektromobilność kraj ten stawia od kilku lat, a rozmaite pojazdy napędzane prądem to na ulicach codzienność. Innymi słowy, doświadczenia w produkcji nie brakuje, pytanie jak wypada to w odniesieniu do cen i jakości. Zwłaszcza, że samochody elektryczne to nie wszystko. Biorę pod lupę chińskie rowery elektryczne, wokół których narosło wiele stereotypów. Pora raz, na zawsze rozprawić się z wątpliwościami i ustalić – czy warto się nimi zainteresować?

Chińskie rowery elektryczne – ranking polecanych modeli

Zważając na stale poszerzającą się ofertę chińskich rowerów elektrycznych, myślę że warto wyłonić kilku faworytów, którzy doganiają funkcjonalnością modele od czołowych przedsiębiorstw. Jasnym jest, że każdy z nas ma inne priorytety, ponieważ między wspomnianymi typami elektrycznych jednośladów istnieje wiele różnic. Niemniej, myślę że w dalszym ciągu kilka z nich jest godnych wyróżnienia. Ponadto, nie zasługują one na demonizację względem kraju pochodzenia. Dodam, że wybrane pozycje pochodzą z kilku sklepów, które umożliwiają wysyłkę do Polski, w tym m.in. GeekBuying i Amazon, ale również europejskich, oficjalnych witryn producentów czy polskich sklepów.

Dyu C6

Najtańszy, choć wcale nienajgorszy rower elektryczny od marki Dyu – istniejącej na rynku od 2016 roku. Model posiada 350-Watowy silnik i akumulator o pojemności 12,5 Ah. Powyższe parametry pozwalają na przebycie dystansu sięgającego około 50 kilometrów, a maksymalna prędkość wynosi 25 km/h (w zgodzie z obowiązującymi przepisami). Dyu C6 wyposażono w 26-calowe opony, tak więc elektryk może być użytkowany zarówno przez młodzież, dorosłych, jak i seniorów. Rower trafia do nas z pełnym wyposażeniem, a mowa tu o stopce, oświetleniu, a nawet bagażniku z koszykiem.

Myślę, że jest to propozycja dla osób, które planują wykorzystywać jednoślad do przebycia krótkich tras, a jednocześnie nie chcą wydawać fortuny. Tańsza alternatywa może być dobrym rozpoczęciem przygody z elektrykami, a jak wiadomo – nie każdy fan samochodów musi jeździć Teslą.

Cena: 2798 złsprawdź ofertę

ENGWE C20 Pro

Podstawowa propozycja od chińskiej marki, która popularność zdobywa również na rynku europejskim. Zważając na zastosowany silnik w składaku (średnica kół to 20 cali), model klasyfikuje się do motorowerów. W trybie mieszanym pozwala na pokonanie około 120 km, natomiast w pełni elektrycznym – 60 km. Innymi słowy, w odróżnieniu od poprzednika, może być wykorzystywany również na znacznie dłuższe wycieczki, nawet przez bardziej wymagających użytkowników.

Wybierać możemy spośród 3 trybów jazdy i 5 poziomów mocy, co pozostawia spory zakres swobody. Myślę, że może być to dość istotne podczas pokonywania tras o różniącej się nawierzchni (inaczej suniemy po parkowym asfalcie, inaczej na leśnych wybojach pod górkę).

Cena: 4469 zł sprawdź ofertę

Eleglide M1 Plus

W zestawieniu nie mogło zabraknąć wyjątkowo budżetowego modelu od Eleglide. Na rynku dostępnych jest kilka wersji, w tym ta z dostępem do aplikacji. Warto dodać, że chińskie rowery elektryczne korzystają z wielu popularnych podzespołów. Redaktor zaprzyjaźnionego serwisu 3d-info miał okazję przetestować model, a swoją przygodę podsumował słowami:

Eleglide M1 Plus to rower, który może okazać się idealnym wyborem dla osób rozpoczynających swoją przygodę z elektrykami. Urządzenie zrobiło na mnie bardzo pozytywne wrażenie (szczególnie kiedy przypominałem sobie o jego relatywnie niskiej cenie w tej kategorii produktów), a moją ulubioną funkcją okazały się manetki zamieniające model M1 Plus w motorower. Zaznaczę jednak, że tę opcję można testować jedynie na niepublicznych drogach.” – Konrad Łącki

Cena: 3300 złsprawdź ofertę

KuKirin V2

Jeśli marzysz o długich wycieczkach, jednak priorytetem jest również łatwość przechowywania elektryka, KuKirin V2 może być godnym rozważenia modelem. Składak posiada 20 calowe opony i ramę ze stopu aluminium. Producent dopieścił rower akumulatorem o pojemności 16 Ah (48 V), co przekłada się na znacznie dłuższy dystans, który uda mu się pokonać na jednym cyklu.

Jest to nieco bardziej odpicowany składak, choć nadal w dość atrakcyjnej cenie. Wszelkie dane dotyczące aktualnej jazdy znajdziemy na wyświetlaczu LCD. Podczas dłuższych tras, użytkownicy z pewnością docenią zainstalowany tempomat.

Cena: 6609 złsprawdź ofertę

Shengmilo MX05

Pora na nieco droższy chiński rower elektryczny, który możemy zakupić zarówno w ogólnodostępnej dystrybucji, jak i poprzez Amazon. MX05 wyposażono w silnik BAFANG (500W) oraz akumulator LG o pojemności 15 Ah. Jak zapewnia producent, maksymalny dystans wynosi aż 60 kilometrów, tak więc można wybrać się za miasto bez obaw o konieczność zasilania.

Producent zastosował opony CST 3.0 w typie fat-bike, a wygodę i bezpieczeństwo zwiększa tylny oraz przedni amortyzator. Jak w przypadku większości popularnych modeli na rynku, wewnątrz znajduje się podzespół od Shimano.

Cena: 5599 zł sprawdź ofertę

Fiido C21 Pro

Pora na najdroższą propozycję, którą postanowiłam umieścić w dzisiejszym zestawieniu. Jest ona dedykowana osobom, które za cel swojej podróży obierają raczej miejskie uliczki. Jedną z propozycji, którą warto rozważyć jest Fiido. Model C21 Pro posiada tarczowe, hydrauliczne hamulce i silnik o mocy 250 Watt (zgodny z normą). Poruszanie się jest możliwe z wykorzystaniem 5-stopniowego wspomagania, w granicach maksymalnej prędkości 25 km/h (możliwe jest odblokowanie do 35 km/h).

W sytuacjach awaryjnych, nad bezpieczeństwem czuwa tarczowy, hydrauliczny hamulec – tak jak i podstawowe oświetlenie oraz wyposażenie (stopka, błotniki, dzwonek).

Cena: 7200 zł sprawdź ofertę

Elektromobilność – moda, a może nowa rzeczywistość?

Wszechobecny marketing znacząco przyczynia się do przenikania nowych trendów, a tym samym ich amplifikacji. Niemniej, przemieszczanie się z wykorzystaniem energii elektrycznej nie jest w istocie żadną nowością. Jej początków należałoby szukać już w XIX wieku. Wówczas, Gustave Trouvé podjął się odważnego wyzwania i starał się wyposażyć trójkołowy Starley Coventry w napęd elektryczny. Warto wspomnieć również o trajce Graffigny’ego, choć na dwukołową wersję roweru należało zaczekać do 1895 roku (za patent odpowiada Ogden Bolton Junior). Co ciekawe, posiadał on bezprzekładniowy silnik w kole – z powstałego wówczas rozwiązania, wielu producentów korzysta po dziś dzień. Oczywiście nie należy zakładać, że był to projekt odpowiadający dzisiejszym standardom, jednak mowa o prototypie nie powinna brzmieć jak nadużycie.

Wiele osób pozostaje zgodnych co do tego, że historia współczesnych rowerów elektrycznych ma swój przełom w 1932 roku i jest związana z modelem Philips Simplex E-bike. Następnie nasi przodkowie byli świadkami premiery Junckera, a także współpracy z Gazelle. To jednak zaledwie kilka przykładów, które dały nowy początek w rozwoju elektromobilności, która dziś – okazuje się być strzałem w dziesiątkę. Warto zaznaczyć, że przestój w ówczesnym rozwoju wynikał z dość prozaicznych przyczyn, a mowa tu o dostępności podzespołów i słonych kosztach ogniw wykorzystywanych do produkcji. Niebagatelną rolę we wznowieniu prac miał zatem sam przemysł. Efektem tego, wyprodukowanie sprzętu stawało się coraz łatwiejsze, prowadząc do rozpowszechnienia tego typu rozwiązań.

Idzie nowe! Podróżuj, oszczędzaj czas i pieniądze

Najpewniej każdemu z nas zależy na tym, aby najlepiej wykorzystywać swój czas – niestety na co dzień, mierzymy się z wieloma wyzwaniami w zakresie transportu. Nic dziwnego, że szukamy alternatyw, które zaspokoją rosnące potrzeby, a przekonanie nas do nowych rozwiązań pozostaje już w rękach producentów. Ostatnie lata dobitnie pokazały tendencję wzrostową, gdy mowa o popularności rowerów elektrycznych. Co ciekawe, Polska już w 2020 roku była drugim co do wielkości producentem elektryków w Europie. Jak wynika z danych, ich liczba w Unii Europejskiej ma wzrosnąć do 60 mln w 2030 roku. Na rynek wkraczają więc coraz to nowsze rozwiązania, modele dla dorosłych, seniorów, a nawet dla dzieci.

Rowery elektryczne dzielą się na kilka typów, aby dopasować ich parametry do oczekiwań wielu potencjalnych użytkowników. Dłuższą chwilę poświęciliśmy temu we wpisie: Jak dopasować rower elektryczny do swoich potrzeb? Oto, co trzeba wiedzieć przed zakupem. Oszczędność czasu, paliwa, rezygnacja z publicznej komunikacji – brzmi świetnie. Aspektem, który może jednak zachęcać najbardziej są rzecz jasna koszta. Niestety w związku z inflacją, kryzysem i niestabilną sytuacją, szukamy oszczędności. Na salonach pojawiają się więc… chińskie rowery elektryczne, które choć owiane złą sławą, są dość interesującym tematem.

Źródło: Unsplash/KBO Bike

Chińskie rowery elektryczne – hit, czy tandeta?

Utarło się przekonanie, że oznakowanie Made in China to najgorsze zło tego świata. Cóż, nie zamierzam jednoznacznie wskazywać na słuszność lub nieprawdziwość tej tezy, ponieważ świat nie jest zero-jedynkowy. Wszystko zależy od rodzaju produktu, marki, a nawet konkretnego modelu. Warto mieć na uwadze, że wiele czołowych przedsiębiorstw przeniosło produkcję do Chin. Ba, część podzespołów już pierwotnie pochodziła z azjatyckich fabryk. Na terenach są prowadzone również kontrole audytoryjne, które mogą wskazać ewentualne niezgodności z zapewnieniami chińskiego producenta. Oczywiście, wszędzie możemy natknąć się na swoistą puszkę Pandory, która zwiastuje złą jakość czy nieprzestrzeganie norm, jednak odgórna generalizacja jest błędna.

Chińskie rowery elektryczne możemy podzielić na dwie grupy. Pierwsza z nich obejmuje te, których pewne elementy zostały tam wyprodukowane (zazwyczaj w formie OEM), natomiast druga – odnosi się do importu gotowych urządzeń.

Niemal każdy z nas zna choć kilka przedsiębiorstw, które rozpoczęły swoją działalność w Chinach, dziś – są na szczycie. Mowa tu m.in. o OnePlus, Tencent, Haier, TCL i wiele innych. W kwestii rowerów i części, na uwagę zasługuje choćby YOELEO. Powracając jednak do samego importu i możliwych wątpliwości co do legalności lub jakości, transport towarów jest objęty ścisłymi przepisami. Importer musi zadbać o oznaczenie CE, deklarację zgodności, ZSEE oraz REACH. Unia Europejska narzuca kilka wymogów, które powinny zwiększać bezpieczeństwo (także odnosząc się do pracy w samej fabryce).

Jako ciekawostkę dodam, że choć zazwyczaj cło według systemu ISZTAR wynosiło 6%, UE naniosła na pewnych sprzedawców cło antydumpingowe. Wynika to z wewnętrznych, wcześniejszych dofinansowań, które pozwalając na znaczące obniżenie cen, zagrażały zdrowej konkurencji, a w tym europejskim producentom. Jasnym jest więc, że chińskie rowery elektryczne nie są już nieodkrytym lądem, a produkty nierzadko mogą oferować zbliżoną jakość do konkurencji. Zwłaszcza, że wyróżnikiem nie może być wyłącznie cena, konsumenci stają się być coraz bardziej wyczuleni na osiągi, parametry i funkcjonalność. Trudno jednak odpowiedzieć na pytanie – czy chińskie rowery elektryczne to hit, czy tandeta. Wszystko albowiem zależy od marki, rodzaju sklepu (w tym jego legalności).

Na terenie Chin mieści się wiele dość dobrze wyposażonych fabryk, które dbają o prawidłowe wytwarzanie dóbr, tak więc nie należy stereotypowo przekreślać każdej oferty. W przypadku urządzeń kupowanych w Polsce, również musimy uważać na te, których parametry i wykonanie mogą pozostawiać wiele do życzenia. Nie uratuje nas więc nic innego, jak czujność i opieranie się na danych technicznych.

Fot. Konrad Łącki

Chińskie rowery elektryczne. Na to uważaj!

Wszystko ma swoje plusy i minusy. Jeśli wybieramy budżetowego elektryka, istotnym jest ustalenie dostępności części wymiennych. W przypadku ewentualnej usterki, będziemy w stanie dość łatwo dokonać wymiany, a naprawa nie będzie wielkim wyzwaniem. Kupując rower wyprodukowany poza Unią Europejską, priorytetem jest dokładne przeanalizowanie miejsca zakupu. Nie trudno znaleźć oferty obejmujące chińskie rowery elektryczne, w których parametry techniczne znacząco odbiegają od tych, które znajdziemy na stronie producenta (wiele marek posiada obecnie międzynarodowe witryny, a nawet magazyny w Europie). Kolejnym ważnym aspektem jest zgodność z polskimi wymaganiami dot. poruszania się jednośladem. Aby zadbać o bezpieczeństwo na drodze, warto pamiętać o aktualnie obowiązujących przepisach.

Prawo o ruchu drogowym (Art. 2)
Rower – pojazd o szerokości nieprzekraczającej 0,9 m poruszany siłą mięśni osoby jadącej tym pojazdem; rower może być wyposażony w uruchamiany naciskiem na pedały pomocniczy napęd elektryczny zasilany prądem o napięciu nie wyższym niż 48 V o znamionowej mocy ciągłej nie większej niż 250 W, którego moc wyjściowa zmniejsza się stopniowo i spada do zera po przekroczeniu prędkości 25 km/h

Jeśli użytkowany e-bike posiada wyższą moc, osiąga większą prędkość i wykracza poza powyższe normy, jest klasyfikowany jako elektryczny motorower. Wówczas, czeka nas rejestracja pojazdu, konieczne OC, a tym samym okresowa kontrola. Tuż po dokonaniu należytych formalności, możemy bez obaw korzystać z uroków podróżowania elektrykiem.

Jeśli uważasz, że chińskie rowery elektryczne nie są dla Ciebie dobrym wyborem, zachęcam do zapoznania się z publikacją: Jaki rower elektryczny do 6000 zł wybrać? Ranking 2024

Materiał zawiera linki partnerskie.

Moja obecność w redakcji Think-About oraz 3D-Info wiąże się z wieloma aktywnościami w zakresie działań komercyjnych. Na co dzień uczestniczę w procesach sprzedażowych, bliscy są mi również nasi partnerzy. Marketing jest moją pasją od wielu lat, co bezpośrednio wiąże się również z pozyskaniem wyższego wykształcenia w tymże kierunku. Realizacja tak obszernych działań pozwala niemal codziennie szukać nowych wyzwań. Z przyjemnością pobudzam do pracy szare komórki, gdy pora na dozę kreatywności oraz wykazanie się znajomością realnych oczekiwań marek, które zamierzają współtworzyć specjalne projekty u boku redakcji. Znalezienie wspólnego celu oraz wypracowanie dedykowanych rozwiązań bywa niezwykle satysfakcjonujące. Rola Sales Managera nie jest więc skupiona tylko na zagadnieniach z zakresu e-commerce ale również kontaktach z ludźmi. Otwarcie na potrzeby drugiej strony jest kluczowe, aby realizacja była zarówno atrakcyjna, jak i wartościowa. Wspólnie z redaktorami redakcji mogę poszerzać swoją wiedzę również w zakresie technologii, nowoczesnych rozwiązań, a nawet AGD.   Moja przygoda w T-A oraz 3D-Info trwa stosunkowo krótko, jednak sama podróż w to miejsce rozpoczęła się blisko 8 lat temu. Wówczas pasją stała się komunikacja, social media, reklama oraz e-commerce. Dotychczas zajmowałam się komercjalizacją treści, prowadzeniem kampanii z wykorzystaniem mediów społecznościowych, fotografią, a także m.in. drobnymi działaniami z zakresu Google Ads i cross-marketingu. Dzięki zdobywaniu doświadczenia w wielu sektorach, jest mi łatwiej zrozumieć potrzeby partnerów.   Na co dzień w dalszym ciągu rozwijam swoje kompetencje w wyżej wymienionych kategoriach, choć największą frajdę przynosi mi fotografia oraz grafika. Niezwykle bliska jest mi również muzyka, co niejako wiąże się z moim artystycznym usposobieniem. Nie jest mi obca troska o dobrostan zwierząt, walka o ich prawa i należyte traktowanie. Dążę do wyznaczonych sobie celów i nie cofam się, gdy na horyzoncie pojawiają się niedogodności losu.