Kojarzysz zacieki na ścianach, bąble na sufitach? A może twoje okna są rano wilgotne od pary? To efekt wilgoci. Jesienią zaczyna bardziej wchodzić do domów. Jeśli chcesz się jej pozbyć, sprawdź osuszacz powietrza. Przetestowałam dla ciebie jeden z najlepszych na rynku. Czy faktycznie działa?

Chodzi mi o Theo od Stadler Form. Jego producent to szwajcarska firma urządzeń premium dbających o dobrą jakość powietrza we wnętrzach. Sprzęty mają zachwycać nie tylko precyzją swojego działania, ale również jakością wykonania. Nad ich estetyką czuwa zespół projektantów marki, co ja bardzo doceniam. To pokazuje, że firma dba nawet o detale swoich urządzeń. Jeśli zależy ci na estetyce takich sprzętów, doceniłbyś wygląd produktów Stadler Form. Zobacz zresztą, jak prezentuje się Theo. Mnie zauroczył. Nie tylko designem, ale i prostotą obsługi oraz funkcjonalnością.

reklama

Osuszacz – dzieło sztuki i sprzęt AGD w jednym?

Stadler Form Theo to osuszacz o minimalistycznym wyglądzie. Został zaprojektowany z dbałością o każdy szczegół przez Mattiego Walkera, uznanego projektanta produktów do domu. Jego opływowy, klepsydrowy kształt przyciąga wzrok. Przypomina mi małe dzieło sztuki współczesnej, które można postawić niemal jako ozdobę w salonie. Jednocześnie to zaawansowany technologicznie sprzęt AGD, ale z jednym konkretnym zadaniem. Ma osuszać powietrze z wilgoci. 

Wydajna technologia

Osuszacz Theo działa na zasadzie technologii kondensacyjnej. Zasysa powietrze, a następnie schładza je w parowniku, by oddzielić od niego parę wodną. Ta zmienia się w wodę i trafia do wbudowanego zbiornika. Z kolei oczyszczone oraz osuszone powietrze zostaje podgrzane, a następnie wypuszczone z powrotem do pomieszczenia. Mechanizm ten jest skuteczny. Osuszacz dobrze wychwytuje zanieczyszczenia. Pracuje wydajniej niż urządzenia wykorzystujące konkurencyjną technologię adsorpcji. Jednak proces kondensacji wymaga czasu. Zdałam sobie z tego sprawę przy testach. Ustawiłam Theo, by zbił wilgotność w moim pokoju do 40 proc. Wyjściowa jej wartość wynosiła 76 proc. Osuszacz świetnie sobie poradził, ale zajęło mu to około 9 godzin. Spodziewałam się, że wszystko potrwa krócej. Najważniejszy jest jednak efekt, a ten był dobry. 

Łatwość obsługi

Theo skutecznie spełnia zadanie, nie komplikując swojej obsługi. Jest prosto, bez zbędnych aplikacji i skomplikowanych funkcji. Panelu sterowania osuszacza używa się wyjątkowo intuicyjnie. Znajduje się na nim przycisk włączania oraz wyłączania, regulowany higrostat, timer, a także funkcja automatycznego rozmrażania Auto Defrost. Higrostat umożliwia ustawienie docelowego poziomu wilgotności: 40, 50 lub 60 procent, co pozwala dostosować działanie urządzenia do twoich potrzeb. Z kolei timerem zaprogramujesz czas pracy Theo od 1 do 7 godzin. Przyda ci się to, gdy np. zaprosisz gości i chcesz, by sprzęt zakończył osuszanie przed ich przyjściem. Funkcji rozmrażania natomiast w ogóle nie musisz uruchamiać. Jeśli Theo wykryje niską temperaturę (poniżej 13° C), włączy się automatycznie. Auto Defrost chroni jego elementy przed zamarzaniem.

Poza opływową, minimalistyczną konstrukcją i panelem sterowania, urządzenie wyposażono w zaledwie kilka elementów. Niczego skomplikowanego tu nie znajdziesz. Jest wlot powietrza znajdujący się na górze urządzenia i zakończony klapą. Teraz tip! Pamiętaj, że musi być ona zawsze otwarta podczas pracy osuszacza. Skoro wlot, to również wylot. Został umiejscowiony z tyłu. Pokrywają go kraty filtru powietrza. Kolejnym elementem jest zbiornik na wodę o pojemności 2,1 l. Właśnie w nim zbiera się skroplona w procesie osuszania para wodna. Dla wygody możesz zrezygnować ze zbiornika i podłączyć wąż odpływowy. Wówczas osuszacz będzie pracował tak długo, jak potrzeba, a ty nie będziesz musiał opróżniać zbiornika. Jeśli jednak go używasz, dostrzeżesz po czasie czerwoną diodę na dolnej części Theo.

Informuje ona o przepełnieniu pojemnika wodą i tym samym wskazuje na konieczność jego opróżnienia. Nie martw się, jeśli nie zauważysz diody, osuszacza nie zaleje. Urządzenie automatycznie wstrzyma swoją pracę. Ostatnie dwa elementy Theo to kabel zasilający oraz ukryty w konstrukcji uchwyt. Pomaga przy przenoszeniu sprzętu, który nie jest najlżejszy, bo waży prawie 12 kg. 

Specyfikacja techniczna Stadler Form Theo

Theo pracuje wydajnie. Może zebrać do 10 litrów dziennie na powierzchni maksymalnej 40 m kw. Wystarcza to do osuszenia jednorazowo np. standardowej kawalerki lub dwóch dużych pokoi. Jego moc wynosi 280 W, a poziom hałasu to według specyfikacji 42 dB. W praktyce jednak ta głośność wychodzi nieco inna. Zmierzyłam ją decybelomierzem. Pokazał mi różne częstotliwości, maksymalnie 55 dB. Dla porównania, to głośność cichego radia lub rozmowy. W moim teście osuszacz osiągnął średnią głośność na poziomie 50 dB. Emitował taki hałas przez większość swojej pracy. Myślę, że jest to mało uciążliwe w codziennym użytkowaniu. Nie powinien ci szczególnie przeszkadzać w jedzeniu obiadu czy oglądaniu ulubionego serialu. Abyś miał pełny obraz sytuacji, dodam, że stały poziom hałasu w moim domu wynosi 38 dB.

Czy kupienie osuszacza Theo się opłaca?

Jeśli chcesz kupić dobry sprzęt, musisz z reguły w niego nieco zainwestować. Czy w przypadku Theo się to opłaca? Jego cena sugerowana przez producenta wynosi 1299 zł. Obecnie w promocji kosztuje jednak 999 zł. W koszty warto wziąć pod uwagę również zużycie prądu. Zbadałam tę sprawę. Theo pobiera niecałe 0,2 kWh energii, co daje około 21 groszy. Zatem za 12 godzin pracy możemy spodziewać się kosztów na poziomie około 2,50 zł. Przypomnę, że jednorazowo wilgotność z 76 do 40 procent zbił w moim pokoju w mniej więcej 9 godzin. Nie jest to jednak regułą. Szybkość pracy osuszacza zależy od wyjściowego oraz żądanego poziomu wilgotności powietrza, a nawet temperatury, jaka panuje w pomieszczeniu. Theo działa wydajnie w przedziale od 13 do 35° C. 

Jak Stadler Form Theo się u mnie sprawdził?

Aby przetestować Theo, umieściłam go w pomieszczeniu technicznym, gdzie wieszam wyprane ubrania. Wyposażona w higrostat, upewniłam się, że wilgotność powietrza jest odpowiednia dla urządzenia, a później do właściwego poziomu zmniejszona. W takich warunkach mogłam go rzeczywiście dobrze sprawdzić. Słyszałeś o teorii jakoby osuszacz suszył pranie? Tym bardziej zerknij na kilka moich wniosków. Są one następujące:

  • Wilgotność powietrza może niebezpiecznie wzrosnąć aż do 70 proc. już po dwóch dużych praniach, co sprzyja powstawaniu pleśni i grzybów. Tak wyszło w moich testach. Po rozwieszeniu w pomieszczeniu dwóch stert mokrych ubrań, higrometr pokazał 78 proc. wilgotności. 
  • Theo rzeczywiście skraca czas suszenia ubrań, nawet o połowę. Z mojego punktu widzenia jest to bardzo praktyczne. Być może i ty zechcesz skorzystać w tym celu z osuszacza. 
  • Praca osuszacza jest długa i mozolna, jednak tym cechują się sprzęty kondensacyjne. Oczywiście Theo ma wbudowany timer. Jednak ustawienie na nim krótszej pracy nie spowoduje, że w tym czasie osuszacz wykona całe swoje zadanie. Wszystko zależy od tego, jak bardzo wilgotne jest powietrze i jak mocno chcesz je osuszyć.
  • Czwarty, jednocześnie najważniejszy z wniosków – Stadler Form Theo jest naprawdę dobrym sprzętem. Działa bez zarzutu, a przy tym świetnie wygląda. Higrostat nie kłamie. Za każdym razem, gdy osuszacz stwierdził, że prawidłowo wykonał zadanie, potwierdzało to moje urządzenie do pomiaru wilgoci. 

Nie dziwi mnie już, dlaczego Stadler Form Theo jest bestsellerem i skąd te pozytywne opinie. Nie ma co tu się nie podobać. Wszystko działa, jak powinno. Jego design stanowi dodatkowy mocny plus. Jeśli więc mierzysz się z wilgocią w swoim wnętrzu, ten osuszacz da radę.

Śledź Think-About po więcej. Wkrótce na naszym kanale pojawi się wideo-recenzja osuszacza.

Exit mobile version