O czym mowa?

Recenzję aparatu z serii Instax planowaliśmy od dawna. Fotografia błyskawiczna nie jest co prawda żadną nowością, jednak zbudowana wokół niej kultura to coś niezwykle pociągającego. Przy okazji aparaty analogowe, podobnie jak kasety magnetofonowe, przeżywają swój cichy renesans. Aparat od FujiFilm trafił do nas właśnie teraz, nie bez przypadku. Podczas ostatniego plebiscytu, wielokrotnie nadsyłaliście propozycję przetestowania, właśnie któregoś z modeli Instaxa.

FujiFilm_Instax_70 (5)

Do redakcji przybył model z najświeższej serii 70. Nie oznacza to, że jest to model najwyższy. Jego głównym atutem ma być duża prostota i obudowy o ciekawej kolorystyce.

 

 

Wygląd i budowa

Aparat otrzymaliśmy bez opakowania. Dostarczona do nas wersja kolorystyczna, została nazwana Island Blue. Półmatowy niebieski o dużej głębi, robi naprawdę pozytywne wrażenie. Aparat jest stosunkowo masywny, przyrównując do konwencjonalnych konstrukcji. Jednak jak na aparat do fotografii błyskawicznej, jest to zdecydowanie reprezentant wagi lekkiej. Jako pierwszy w oczy rzuca się obiektyw o rozsuwanej konstrukcji. Jego wygląd sugeruje ogromne rozmiary, jednak wcale tak nie jest. Obok umieszczono duży przycisk migawki oraz lampę błyskową i szkiełko wizjera.

FujiFilm_Instax_70 (6)

Orientacja jest w tym przypadku dość nietypowa. Krótsze krawędzie stanowią dół i górę aparatu, w związku z czym mamy wrażenie, że aparat trzymamy w złą stronę. Sugestię taką nasuwa również pionowe położenie lampy i wizjera.

FujiFilm_Instax_70 (9)

Na bokach ulokowano metalowe uchwyty do paska. Górna krawędź kryje otwór, przez który wychodzą zdjęcia. Natomiast na dolnej krawędzi znajdujemy standardowy uchwyt do statywu. Tylna część aparatu jest stosunkowo skromna. Oprócz drzwiczek kryjących filmy, mamy do dyspozycji menu, oparte na 4 przyciskach i prostym, miniaturowym wyświetlaczu.

FujiFilm_Instax_70 (12)

Zastosowane tworzywo jest przyzwoitej jakości, mimo naszych obaw zdaje się być odporne na zarysowania.

 

 

Użytkowanie

Zgodnie z ideą Instaxów, fotografowanie ma być szybie i przyjemne. Rozpoczęcie pracy faktycznie nie zajmuje w tym wypadku wiele czasu. Aparat otrzymujemy z dwoma bateriami CR2, które mają wystarczyć do wykonania około 300 zdjęć. Kasetkę z filmem umieszczamy zgodnie z oznaczeniami, wewnątrz aparatu. Następnie wystarczy nacisnąć przeciw migawki, aby z kasetki na film została usunięta osłona.

FujiFilm_Instax_70 (8)

Menu oferuje do dyspozycji kilka trybów fotografii. Prócz klasycznego, możemy również wybrać krajobraz, fotografię makro czy Hi-key. Możemy również włączyć na stałe lampę błyskową, która normalne korzysta z własnego czujnika oświetlenia.

FujiFilm_Instax_70 (11)

Osobny przycisk zarezerwowano dla selfie, które mają być jedną z mocnych stron konstrukcji. Producent zdecydował się nawet na umieszczenie lusterka, bezpośrednio obok szkła obiektywu. Dzięki temu można łatwo wykonać zdjęcie, które zmieści się w kadrze.

FujiFilm_Instax_70 (13)

Aparat posiada również samowyzwalacz czasowy.

FujiFilm_Instax_70 (14)

Samo wykonywanie zdjęć jest bardzo proste. Po kliknięciu migawki, nasze zdjęcie natychmiast wyjeżdża przez otwór na szczycie aparatu. Kadr jest stosunkowo niewielki i liczy 4,6×6,1 cm.

 

 

Zdjęcia i ich jakość

Nasz redakcyjny fotograf, ani razu nie użył słowa „aparat” w stosunku do instaxa. Określał go raczej mianem zabawki lub gadżetu. Oczywiście rozczarowywała go jakość zdjęć oraz brak możliwości dostosowania parametrów. Instax nie jest jednak aparatem do tworzenia pięknych zdjęć. Jego zadaniem jest uchwycenie chwili w materialnej formie. Dlatego też zdjęcia mają dużo szumu i słabą ostrość. Ponadto tradycyjnie są mocno prześwietlone. Co ciekawe większość osób, które zapoznały się z aparatem podczas testu, właśnie na fotografie o takiej charakterystyce liczyły. Retro filtry w instagramie, mają przecież ogromne rzesze fanów.

FujiFilm_Instax_70 (10)

Trochę zaskoczyła nas naprawdę duża niedokładność wizjera, która utrudnia fotografowanie przedmiotów.

Zdjęcia_Instax_70

Bezpośrednio po zrobieniu zdjęcia zobaczymy biały obrazek lub same kontury. Każda kolejna minuta odkrywa kolejne szczegóły. Mimo że mamy do czynienia z fotografią instant, to właśnie wyczekiwanie dodaje jej jakiejś niepojętej magii. Obraz w pełnym nasyceniu dostrzeżemy dopiero po około 5 minutach.

FujiFilm_Instax_70 (3)

Co ciekawe Instax nie sprawdzi się najlepiej podczas szaleństw na stoku. Najprawdopodobniej technologia, wymaga dodatnich temperatur, ponieważ zdjęcia zrobione na zewnątrz przy temperaturze -5 stopni, wywoływały się dopiero po przeniesieniu ich w ciepłe miejsce.

 

 

Podsumowanie

Instax 70 to bardzo ciekawy i świetnie wykonany gadżet. Aparacik nie ma szans spełnić oczekiwań, nawet średnio-zaawansowanych fotografów, jednak nadrabia to niesamowitą radością z jego użytkowania. Właśnie teraz jak nigdy dotąd, fotografia błyskawiczna ma szansę na szybki rozwój. Przecież uwielbiamy robić dziesiątki, nawet niezbyt dokładnych zdjęć za pomocą aparatów w telefonach. Jednocześnie z rozżaleniem wspominamy czasy fizycznych fotografii, przypadkowych ujęć i prześwietlonych zdjęć. FujiFilm dostarcza nam obydwu powodów do radości. Jedyne czego nam brakuje do pełni szczęścia to filmów, tańszych o jakieś 30 %.

PS. Żeby nie było, że nasz fotograf ma jakieś uprzedzenia – wszystkie zdjęcia wykonano redakcyjnym FujiFilm X-A2.

FujiFilm Instax został nagrodzony przez redakcję Think-About wyróżnieniem:

 

rozwiązanie TA Poleca TA Design


Zapraszamy również do obejrzenia materiału wideo

Za udostępnienie sprzętu do testów dziękujemy marce:Recenzja FujiFilm Instax 70

 

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *