O czym mowa?

Zawsze ciekawiła mnie automatyka budynkowa. Sprzęt był jednak zarezerwowany, wyłącznie dla tych najbardziej majętnych. Jednak przez ostatnie 3 lata z zaciekawieniem obserwuję, jak na rynku pojawiają się niedrogie zestawy, przeznaczone do samodzielnej instalacji. Wyposażenie się w urządzenia blokujące zamek, sterujące oświetleniem i ogrzewaniem, to wydatek maksymalnie kilku tysięcy. Całość trafia do nas jak telewizor – w ładnych opakowaniach z instrukcją. Oczywiście dziękować należy spadkowi cen starszych technologii oraz rozpowszechnieniu rozwiązań bezprzewodowych.

turbo_egg (4)

TurboEGG wypatrzyłem całkowicie przypadkiem, jest to najdrobniejszy element inteligentnego domu, jaki tylko można sobie wyobrazić. Nakładka na gniazdko, która dzięki współpracy ze smartfonem, pozwala na zdalne włączanie i wyłączanie przepływu energii. Zapraszam do przeczytania recenzji.

 

 

Wygląd i budowa

Wtyczkę otrzymujemy w ładnie zaprojektowanym, niewielkim kartoniku. Jego wnętrze kryje dwa elementy, więc trudno całość nazwać zestawem. Mowa o samej wtyczce oraz dołączonej do niej instrukcji.

turbo_egg (5)

Zdjęcia tego nie oddają, jednak TurboJajo jest naprawdę spore i doskonale oddaje nazwę. Matowe tworzywo wydaje się być odporne na uszkodzenia. Gdzieś z tyłu znajdziemy czerwony element, niestety nie wiem co to jest, bo producent stanowczo nie zalecał rozmontowywania gadżetu. Mogę jedynie obstawiać że ukryto tam: a) bezpiecznik, b) baterię c) złącze serwisowe.

turbo_egg (7)

Nad frontową częścią obudowy umiejscowiono zieloną diodę LED.

 

 

Obsługa

Jeśli zajrzycie na redakcyjnego Preiscope, będziecie mieli okazję zobaczyć jak rozkminiałem pierwsze użycie. Zasadniczo wystarczy pobrać aplikację i mamy po zawodach. Program dopasowano do współpracy z urządzeniami wyposażonymi w system Android oraz iOS. Co ciekawe istotna jest kolejność podłączenia. Mianowicie musimy najpierw podłączyć wtyczkę do zasilania, a dopiero później uruchomić aplikację. Postępując w odwrotnej kolejności, oprogramowanie nie znajdowało wtyczki i wymagało ponownej instalacji. Mimo, że nagranie sugeruje co innego, aplikacja zajmuje 12 MB miejsca. Po prostu nasz smartfon wymaga kilkuset MB zapasu.

turbo_egg (6)

Osobiście jako miejsce docelowe dla użytkowania TurboEGG, wybrałem zasilanie monitora. Często zapominam wyłączyć zasilania, a lampka standby w LG jest denerwująca. Całe szczęście dioda aktywności TurboEgg, również gaśnie wraz z odłączeniem prądu.

turbo_egg (2)

Większość osób mówiła, że idealnym miejscem jest zamontowanie takiego urządzenia przy żelazku. Niby tak, ale nie jestem pewien czy czułbym się spokojnie, opierając bezpieczeństwo na obsługiwanym ze smartfona gadżecie (robię się stary?).

turbo_egg (3)

Aplikacja jest bardzo estetyczna i przyjazna. Każde podłączone TurboEGG (a możemy podpiąć ich dowolną ilość) nazywamy indywidualnie, wedle własnych upodobań. Zasięg pracy jest uzależniony od możliwości modułu BT w naszym smartfonie – jednak powinien wynosić on do 10M. Jeśli chcemy obsługiwać gniazdko z większych odległości, również jest to możliwe. Wystarczy że zostawimy w domu odpowiednio skonfigurowane urządzenie mobilne wyposażone w Bluetooth i połączenie internetowe. Następnie wystarczy połączyć się z nim, poprzez smartfona, aby aplikacja mogła z jego wykorzystaniem zarządzać naszym Turbo EGG.

Turbo_egg_aplikacja

Oprócz stanu aktywności, aplikacja informuje nas również o temperaturze (na moje oko przekłamuje jakieś 2 stopnie w dół) oraz napięciu.

 

 

Podsumowanie

TurboEGG to udany gadżet. Jeśli znajdziemy dla niego praktyczne zastosowanie, na pewno nie będziemy rozczarowani. Na uwagę zasługuje wzorowa jakość wykonania oraz bardzo praktycznie zaprojektowana aplikacja. Urządzenie pozwoli nam za nieco ponad 200zł poczuć smak zautomatyzowanego otoczenia.

Wtyczka TurboEGG została nagrodzona przez naszą redakcję w kategorii:

 

 

rozwiązanie TA Poleca

Za udostępnienie urządzenia dziękujemy marce:

turboegg_logoPng

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *